Lucian pyta się swojego nowego pana czy może pójść. Ten oczywiście mu pozwala. Do karczmy wchodzi tylko na chwile, idąc pewnie, ale nie szukając zaczepki. Kupuje sobie dwa piwa i idzie w stronę ogniska przed karczmą, gdzie siedzi wesoła gromadka, a jakiś początkujący bard daję swoje popisy. Cały czas korci go, by wypalić nieco dającego wystrzel specyfiku. Jednak rezygnuje z niego, choć jest mu naprawdę ciężko. Kupuje sobie jeszcze dwa piwa i siada pod drzewem patrząc w gwiazdy. |