Cóż, zabranie ewentualnego szpiega za sobą miało jakiś sens. W końcu będzie pod ręką a nie czaił się gdzieś z tyłu. Może i krzywdził nieznajomego blaszaka podejrzeniami, ale wolał cudzą krzywdę i niż własną. - Dobra, niech idzie z nami, ale miejmy go na oku. To zbyt wielki zbieg okoliczności, że stanął na naszej drodze akurat teraz i "obudził" się mimo braku serca. - A odpocząć to może odpoczniemy kawałek dale. Im więcej kilometrów nas dzieli od wieży tym lepiej. - odparł Hessowi. |