Trochę ją ten lot połamał... Za elfickich czasów, gdy miała ręce i nogi, łatwiej się to robiło!
- Wreszcie na miejscu! – spadła z gryfa i przeciągnęła się. – Uh, z tym lataniem... Jak twoja wątroba, Astaroth, w porządku? Bo mój żołądek chyba się już uspokoił.
Szybko wybadała wskazówki. Oba zadania wyglądały na podejrzanie ciężkie. Nie przepadała za kasynami, ale co do zagadki to bladego pojęcia nie miała jak się za to zabrać. Wparowała więc do kasyna.
- No to jedziemy! Mam tylko nadzieję że nie jest to rosyjska ruletka!