Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-01-2012, 20:28   #13
Eyriashka
 
Eyriashka's Avatar
 
Reputacja: 1 Eyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumny
Atak trwał, jak zdawało się dziewczynie, godzinami. Chowała się za każdym razem kiedy jej kompan ruszał, by stoczyć kolejne potyczki czy to z hienopodobnymi stworzeniami czy odpędzając śmierć znad zmasakrowanych ciał. Krew, jęki i hałas. Nie mniej, trzymała się. Wiedziała, że musi iść dalej, że nie wolno jej się oddalać, że ma słuchać rozkazów i wypatrywać niebezpieczeństwa. Protokół zachowania na takie sytuacje miała całkiem dobrze opanowany. Problem jednak zaczynał się po takich zdarzeniach. Kiedy pozostawały już tylko krew i jęki, a przerażony umysł wreszcie nie musiał skupiać się na otoczeniu tylko zająć analizowaniem zdarzeń, których przed chwilą był świadkiem.

Stan ów dorwał Prudence kiedy przeciskała się pomiędzy ścianami domów, ktore pod wpływem wybuchu oparły się jedna o drugą - jej ostatnia w tej wojence kryjówka. Najpierw poczuła jak drżą jej ramiona. Chociaż było jej ciepło jej ciałem wstrząsały kolejne fale niekontrolowanych drgawek. Skrzyżowała ręce na wysokości brzucha chcąc tym sposobem uspokoić dreszcze. Nim dotarła do swojego pana po policzkach zaczęły spływać jej kolejne słone krople. Nie szlochała, po prostu, nie potrafiła ich powstrzymać. Wyciągnęła bezradnie ręce w stronę Awerroesa, chciała chociaż przez chwilę poczuć oferowane przez jego ramiona bezpieczeństwo.

Zły stan elfki błyskawicznie rzucił mu się w oczy jeszcze zanim Pru zdołała do niego podejść. Szybkim krokiem przemierzył te kilka kroków, które ich dzieliło i mocno ją objął. Przyciągnął do siebie, aby ich fizyczna bliskość mogła ją choć trochę uspokoić... no, i zasłaniał jej widok na trupy.
- Pru, jest już dobrze. Nikt cię nie skrzywdzi, dopilnuję tego – powiedział pewnie, przykładając większą wagę do formy, miast do treści – Obiecuję – zaakcentował i wyzwolił prawą rękę, aby otrzeć elfce łzy z twarzy.
Sam był pełen niepokoju o losy przyszłości, lecz dobrze wiedział też, że nie może pozwolić sobie na chwilę słabości przy dziewczynie. Zbyt mocno na nim polegała.
- Zaraz pójdziemy do szynku... nie musisz mnie nawet puszczać... i będziesz bezpieczna, w ciepłym łóżeczku - spróbował ją dalej uspokoić.
Kiwnęła głową nie odsuwając się ani o centymetr od swojego pana. Nie przyszło jej do głowy, że może być to niewygodne lub wręcz, uniemożliwiać opuszczenie ulicy zamienionej w krwawą łaźnię. Stała i wsłuchiwała się w spokojny, kojący głos.
Westchnął cicho, zmieniając trochę chwyt, którym trzymał Pru. Zmienił go tak, żeby dziewczyna nie była przed nim, a raczej obok niego – tak mógł zacząć ją prowadzić ku „Rogatej Wróżce”, gdzie będzie mógł zostawić ją z gorącym drinkiem pod opieką barmana... po solidnym napiwku, oczywiście.

- Jeszcze tylko chwila... – powiedział, stawiając krok do przodu i delikatnie ciągnąć dziewczynę za sobą. I, Pasjom dzięki!, dziewczyna była zbyt zdezorientowana, aby zwracać uwagi na jego słowa. Bo w słowach nigdy dobry nie był, oj nie...

 
__________________
Life is a bitch. Sometimes I think it even might be a redhead with a bad case of short temper.
Eyriashka jest offline