Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-01-2012, 21:06   #15
Chester90
 
Chester90's Avatar
 
Reputacja: 1 Chester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumny
Czarodziej nie zgadzał się ze stwierdzeniem barda, że kapłani w świątyni oszczędzili sobie na winie podając im byle sikacza. Możliwe, że nie miał tak wysublimowanego podniebienia jak znawca muzyki, ale cóż zrobić. Na zaproszenie na mające ich zintegrować przyjęcie niezobowiązująco zasalutował kubkiem. Nie wiedział jeszcze jak ułoży się końcowa część tego dnia. Poza tym chciał wrócić do własnego pokoju w „Gniewie Silvanusa” i wziąć odświeżającą kąpiel. Ale przede wszystkim chciał dokończyć dopiero co rozpoczęty kubek świątynnego wina. I zagryźć może jeszcze kawałeczkiem ciasta malinowego.

~*~

D’Vries opuścił świątynię, kiedy Aston po raz trzeci napomknął, że niedługo przyjdzie w świątyni czas na wieczorne modły. Szkoda, ale cóż począć. Nie wypadało wszak przeszkadzać klerykom w oddawaniu czci ich bóstwu. Poza tym trzy kubki wina wystarczyły by poczuł w głowie miły dla ucha szmerek, a rano czekała go wyprawa w celu ubicia tajemniczej zjawy. Dlatego też mag żwawym krokiem ruszył w stronę karczmy, gdzie wykupił wcześniej pokój.

W „Gniewie Silvanusa” powitała go jak zwykle hebanowa facjata karczmarza - mrocznego elfa. Zaraz po tym jak Sandro usłyszał od mieszkańców, że jeden z drowów prowadzi w tym mieście karczmie wiedział już, gdzie się zatrzyma. Zresztą tuż po przekroczeniu progu i dotarciu do lady czarodziej zasypał karczmarza gradem pytań odnośnie Podmroku, drowów i wszelkich tematów z tym związanych. Teraz jednak postanowił oszczędzić właścicielowi towarzystwa pragnącego wiedzy i poprosił jedynie o kąpiel i jadło do pokoju. W końcu miał zarobić, mógł więc pozwolić sobie na wydatki.

Kąpiel dostał nawet szybko i uzyskawszy od posługacza informację, że na posiłek będzie trzeba chwilę poczekać, mag postanowił nie pozwolić wodzie ostygnąć i zrzucił z siebie swoje zwyczajowe ubrania – szatę maga z obszernymi kieszeniami i strój poszukiwacza przygód. Rozebrawszy się wszedł ostrożnie do balii, przyjrzawszy się wcześniej swojemu odbiciu. Patrzył na niego człowiek szczupły, ze śladami mięśni. Sandro nie nawykł do wysiłku fizycznego, jednak podczas szkolenia uczył się też wymachiwać drągiem czy innymi broniami, przystojącymi magom. W ciemnoniebieskich oczach o figlarnych błyskach czaiła się również inteligencja, a niezwykle ciemne włosy czyniły go osobą nawet przystojną, jednak nikt nie uznałby go za bożyszcze kobiet. Rozbijając ten odbity na wodzie obraz, mag obmył się z brudów traktu.

~*~

Nie wiedział nawet, kiedy usnął po posiłku jednak jego biologiczny zegar podpowiadał mu, że jest już po północy. Oznaczało to, że niebyło sensu wybierać się teraz na zapowiadane przez trubadura przyjęcie. Jedyne do czego zmusił się to przeniesienie się na łóżko i ponowne zaśnięcie.

~*~

Rano obudziwszy się żwawym i podnieconym bliskim sprawdzianem jego umiejętności, czarodziej przez godzinę przygotowywał czary, które uznał za najbardziej adekwatne dla zadania. Po tej czynności ubrał się i spakował swój skromny dobytek, poczym wyruszył na miejsce umówionego spotkania, czyli świątynię. Okazało się, że na miejsce przybył pierwszy, więc usiadł na progu domu Pana Poranka i czekał na przybycie przyszłych kompanów.
 
__________________
Mogę kameleona barwami prześcignąć,
kształty stosownie zmieniać jak Proteusz,
Machiavela, łotra, uczyć w szkole.
Chester90 jest offline