Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-01-2012, 00:12   #1
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
[Fairy Tail, Storytelling] Pradawna rękawica Część 2

Rozdział 5
Nowy początek


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=D_ufHGarc-8[/MEDIA]

Od wydarzeń w kuźni rodziny Shiro minął niemal rok. Jednak jedynym osobnikiem, który powrócił do gildii był Shimizu. Ciężko ranny muzyk, na wieść o tym, iż nikt po za nim nie wrócił załamał się kompletnie. Kilka dni potem odszedł z siedziby magów i zamieszkał w swym starym rodzinnym domu.

Markarov rozkazał poszukiwania osób które brały udział w wydarzeniach w Rush-Valy ale na nic się to zdało. Wszyscy zniknęli bez śladu, nawet z pomocą zakonu złotych krzyży nie udało się ustalić gdzie znajdują się poszczególne osoby. Wraz z upływem czasu poszukiwania traciły na zażyłości, aż w końcu pogodzono się z tym, iż Ishir, Andher oraz Anette już nie wrócą.

Dark Scar również nie rzucało się w oczy, nawet listy gończe za niektórymi osobami z ich szeregów zostały odrzucone w zapomnienie, wiele osób twierdziło że mroczna gildia rozpadła się. Oczy Runicznej straży zwrócone były teraz głównie za doktorem Ogdenem, który to pojawiał się w niezwiązanych ze sobą miejscach porywając osoby jak i stworzenia. Naukowiec był jednak nieuchwytny a miejsce jego pobytu skrywała mgła tajemnicy.

Teraz jednak nadchodził nowy rozdział w życiu młodych magów jak i osób, które kapryśny los postanowił z nimi związać…

Ishir


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=yGFyffkxqPM&feature=related [/MEDIA]

Kap…Kap…Kap…
Krople wody opadały z sufitu celi chłopaka wygrywając na kamiennej posadzce nierówny rytm. Nadchodził kolejny dzień, ciężkich prac. Ishir był już tu prawie rok, najcięższy rok w jego życiu. Niebieskowłosy wychudł i zmizerniał, zaś ubrania stopniowo zamieniały się w łachmany. Każdego dnia wraz z innymi więźniami pracował przy oczyszczaniu ruin. Usuwali kamienie, przenosili znalezione przedmioty z miejsca na miejsce, lub też byli wysyłani do nowo odkrytych tuneli by oczyszczać je z pułapek. Byli pod stała obserwacją i kontrolą, Ci nieliczni którzy jak Ishir posługiwali się magią , już dawno zapomnieli jak to jest czuć moc w palcach. Specjalne kajdany skutecznie uniemożliwiały im używanie ich mocy i wszelakich zdolności.
Jeżeli jednak można mówić szczęściu to Ishir je miał. Był traktowany lepiej od innych więźniów, spał w prywatnej celi tylko dla niego, posiłki nie pozwalały umrzeć mu z głodu, oraz nigdy nie był wysyłany do prac które zbyt mocno zagrażały życiu. Widocznie Vars-Nu-Lin miał jakieś plany związane z chłopakiem, cele które potrzebowały czasu by zostać zrealizowanymi.
Jeżeli jednak można było mówić o nadziei w takiej sytuacji to warto było ją mieć, wiarę w to, że w końcu przyjdzie czas w którym wszystko się zmieni.

Promienie słońca uderzyły chłopaka w oczy w tym też momencie drzwi do jego celi otworzyły się ukazując sylwetkę strażnika.


Była to osoba, która z niewiadomych przyczyn przyprawiała Ishira o dreszcze. Był inny od tych wszystkich zakutych w zbroje strażników pilnujących ludzi przy pracy. Młody chłopak o imieniu Ryo, zawsze w garniturze, przeznaczony był tylko i wyłącznie do pilnowania Ishira. Nigdy nie nosił przy sobie broni, a Ishir przez rok nie widział by używał magii. Mimo to wszyscy odnosili się do niego z szacunkiem a nawet sam Vars unikał go na ile tylko mógł.
- Śniadanie a potem idziemy, jest praca specjalnie dla Ciebie. –powiedział Ryo i przesunął po ziemi talerz z chlebem oraz bidon z wodą. – Ruszaj się nie mamy całego dnia.

Czyżby ta praca specjalnie dla niego zwiastowała nadchodzące zmiany…?

Andher

Korytarz w który wszedłeś wraz z Croną i Lao ciągnął się niemiłosiernie. Szliście nim chyba z pół godziny, ciągle prosto, ciągle mijając identyczne pochodnie. Równie dobrze można by spacerować w miejscu. W końcu jednak trójka osób dotarła do wielkiej prostokątnej po której drugiej stronie znajdowało się wejście do kolejnego korytarza. Gdy tylko ich nogi dotknęły posadzki, powietrze rozdarła skoczna acz jednocześnie przynosząca złe przeczucia muzyka.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=YIECHCvZDOk&feature=related[/MEDIA]

Wraz z nadejściem brzmień muzyki rozległ się również głos klauna z pierwszej komnaty.
- Panieeee i Panowieeeeee oto i nasi uczestnicyyyy! Nagrodźmy ich brawami! – po tych słowach z ciemności rozległy się oklaski, gwizdy i śmiechy. – Czy udaaa im się odnaleźć zagubioną gwiazdęęę, jak długoooo będącą bądzić w swejjj niewiedzyyy! – po tych słowach na środku pomieszczenia wyrósł monument, na którym leżał jeden z wisiorków klauna – gwiazda. Wraz z nim jednak z ziemi zaczęły wyrastać ściany, sięgające tak wysoko w mrok, że Andher nie był w stanie zobaczyć ich szczytów. Dość szybko stało się jasne co tu się dzieje, ściany utworzyły labirynt który było trzeba przebyć by dostać się do gwiazdy i do wyjścia.
- Zabaweee czas zacząćććć! – krzyknął klaun zaś za plecami Andher usłyszał dziki ryk, niczym jakiejś wściekłej bestii, oznaczało to chyba, że z wchodzeniem do labiryntu nie można zwlekać.

Kerei Shiro

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=4A3qW-0gB1Y[/MEDIA]

Kerei kolejny już dzień szedł przed siebie, dziś mijał miesiąc od kiedy wyruszył na swoje poszukiwania, póki co bezowocne. Słońce dopiero leniwie wstawało, a nadmorska bryza muskała policzki chłopaka. Kolejnym punktem zaczepnym w jego wyprawie było bowiem nadmorskie miasto Kinto. Ponoć na wodach dookoła pobliskiej wyspy coraz częściej znikały łodzie rybackie. Miasto było dość ważnym ośrodkiem handlowym dla zakonu złotych krzyży, który szybko zainteresował się tą sprawą. Aktualnie werbowana była grupa najemników, która miała pomóc w zbadaniu tej sprawy, chodziły słuchy ze za porwaniami może stać Doktor Ogden.
Piasek uginał się pod stopami chłopaka, zaś potężne żagle statków zakonu były niczym drogowskaz w oddali.


Kerei dowiedział się, że wyprawa rusza następnego dnia, tak więc był to ostatni gwizdek by się zaciągnąć. W mieście była siedziba zakonu więc zapewne tam było trzeba udać się najpierw, chociaż z drugiej strony burczący brzuch doradzał pierwej spożycie porządnego śniadania…
 
__________________
It's so easy when you are evil.

Ostatnio edytowane przez Ajas : 19-02-2012 o 21:55.
Ajas jest offline