Zirnig dopił jednym haustem kufel piwa i wytarł rękawem ściekającą po brodzie pianę.
- No kamraci zbierać się. Dawaj karczmarzu ile masz tego mięsa ino gibko, bo nam w drogę pilno.
-Wieleśmy się nie dowiedzieli... Gówno inaczej mówiąc. Tylko kilka cennych minut nam umknęło. Jedziem!!! -warknął do towarzyszy.
Krasnolud odebrał suszone mięso i czym prędzej, bez zbyt długiego targowania, uiścił zapłatę. Po czym machnął na znajomków i ruszył do wyjścia.
Przy korycie z wodą przed karczmą stał zaprzężony do woza podstarzały, zimnokrwisty, siwego ogier. Wóz był niewielki,dwukołowy, nieco odrapany ale za to wyposażony w wygodną ławeczkę dla woźnicy.
- Pakujta się na wóz.
Krasnolud wdrapał się na wóz, cmoknął i strzelił lejcami.
- Nazad Gruby - zakrzyknął do konia, zawrócił i pognał ku bramie wioski kierując się na zachód.
Ostatnio edytowane przez Deliad : 19-01-2012 o 18:05.
|