Wątek: Londyn 2005
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-11-2006, 19:51   #80
Lorn
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Nick – Półsiedząc, półklęcząc w błękicie sukni rozłożonej na purpurowej wykładzinie, Nicole koiła swój ból. Wolną ręką powstrzymała Nicka próbującego podnieść ją z podłogi wzbraniając mu dotyku i takiej czułości, jaką chciał jej zaoferować, której ona nie mogła w tej chwili przyjąć. Przełykając własną krew w milczeniu, sięgnęła tylko swoją małą, białą torebkę spoczywającą w fotelu, zrzucając ją za pasek na podłogę. Coś zagrzechotało w środku. Odpięła ją niedbale i wyciągnąwszy z niej jasną chustkę zaczęła ocierać z twarzy nieustannie napływające łzy. Wraz z chustką wytoczyła się z wnętrza torebki część jej zawartości: szminka, kredka do oczu oraz kulisty flakonik o wielkości jabłka, owinięty w różowy jedwab i przewiązany złotą wstążką, jakby na prezent. Rzeczy potoczyły się po lekko pochylonej podłodze aż pod samą barierkę. Nicole skupiona na swoim wnętrzu niemalże jak typowy katatonik, zignorowała to zupełnie.
Nick klęczał przy niej bezskutecznie próbując do niej dotrzeć, ale ona za każdym razem odtrącała jego próbującą nawiązać kontakt dłoń. Z czasem jednak zaczęła się uspokajać, łzy naciekały coraz wolniej, a ona zobojętniała na jego dotyk zamykając się zupełnie w sobie.
Ponad ich głowami, za zdobioną złotymi liśćmi akantu drewnianą barierką właśnie dopełniał się los Dezdemony.


Gabrielle odjechała aleją biegnąca wzdłuż Paku Świętego Jamesa i zawróciła na światłach kierując się na północ. Z daleka zobaczyła jeszcze przebiegającą ulicę Monique. – Krótka rozmowa z Lupinem najwyraźniej Cię uleczyła. – zażartowała sobie, po chwili jednak karcąc się w myślach za takie żarty. – Biedna Monique. Jeżeli przytrafiło się jej to w tamtym domu, to kto wie czy i mnie nie spotkałoby tam coś podobnego. - W głębi duszy współczuła jej, ale po niefortunnym pierwszym kontakcie ciężko było jej to wyrazić wprost. Nastawiła głośniej muzykę starając się nie myśleć już o tym i docisnęła pedał gazu. Na Trafalgar Square jak zwykle przywitał ją korek. Przejechała nim aż do samego teatru z trudem znajdując miejsce na parkingu w oddalonej nieco uliczce. Leicester Square tonął w ludzkim tłoku. Kafejki i puby były pełne, wieczorny 14-to stopniowy chłód nakazywał się ruszać lub wchłaniać duże ilości alkoholu. Ludzie krążyli pomiędzy kinem, Odeonem, a The Venue próbując pośpiesznie przeżyć piątkowy, długi wieczór. Gabrielle przechodząc na plac dostrzegła kilka widzianych wcześniej twarzy. Charakterystyczni i jak zwykle głośni Brujahowie zaczynali się gromadzić przed elizjum.
 
Lorn jest offline