Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-01-2012, 18:14   #153
Qumi
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Nowy członek drużyny był istotą dość nietypową, choć może właśnie z tego względu mógł okazać się dość pomocny. Kwestia jego serca uwięzionego w mieście była dość intrygująca i Theodor od razu zaczął snuć plany dalszych eksperymentów, teraz jednak miał zamiar dowiedzieć się jak długo zbrojnokłuty wytrzyma bez zasilania.

Tabor kiwnął głową na zgodę, ale nic się nie odezwał. Robił się coraz bardziej cichy i niechętny do dyskusji. Był to w końcu już drugi dzień od czasu gdy został odseparowany od swoich bliskich.

Zanim grupa zanurzyła się w ciemne korytarze krypty, jej członkowie postanowili chwilę odpocząć. Mimo leczenia Erika byli dość zmęczeni po walce i łamigłówkach golema, jak i po przeprawie przez ziemie zniszczone czaroplagą. Prowiant jaki posiadali był skromny, ale powinno starczyć go jeszcze na 2-3 dni jeśli będą go miarkować. Można oczywiście było wyruszyć na małe polowanie, ale z jednej strony zwierzęta nie były już ospałe więc upolowanie któregoś nie będzie zbyt łatwe, a z drugiej koboldy wciąż mogły szukać grupy w lesie.

Po strawie i chwili odpoczynku, grupa zebrała się i wyruszyła do krypty. Wnętrze krypty było takie jak je zostawili, z jednym wyjątkiem. W sali gdzie znajdowało się drzewo brakowało dwóch kokonów, które pojawiły się po niepoprawnych odpowiedziach Carrica. Nie było po nich żadnego śladu, ani po tym co mogło z nich wyjść.

Nie tracąc czas jednak, grupa podeszła do drzwi. Wojownicy wyciągnęli bronie, magowie i kapłani przygotowali zaklęcia. Tabor włożył klucz do dziurki i przekręcił, po czym szybko uciekł na tyły. Drzwi otworzyły się z głuchym łoskotem. Napędzać musiał je jakiś mechanizm, bo sam zaczęły się otwierać. Za nimi widać było ścianę i kolejny korytarz.

Nagle w głowach grupy rozległ się starczy, ochrypły głos.

-Ahhh, witam, witam. Czekałem na was. – w głosie słyszeć było podekscytowanie i rodość.

-Proszę, wejdźcie. Mamy wiele do omówienia….
 
Qumi jest offline