- Cholerny czarnuch – mruknął Ton.
- Rasista! – oburzył się gargulec.
- Cicho, rolling stone. - Gatunkista! - Sza! I słuchaj tego: „Gargulec, gargulec, jak zrobię tak: ,spuść mu na łeb kamulec!” - Miewałeś lepsze rymy. - Ej, improwizowałem!
Ton pokierował maszkarona w stronę czarnego feniksa. Lecieli teraz bok w bok.
- Ale spokojnie, panie, ja nie chcę kłopotów. Ja tu przelotem tylko, mnie zaraz nie ma. Zapłacić za bezpieczny…? A to jakaś zorganizowana akcja?... Gdzie ja miałem portfel? O zaraz…
Po czym, wciąż szukając w kieszeniach, władował się drowowi na jego wierzchowca. W tym czasie mały gargulec wystrzelił w górę. Ton dalej grzebał w kieszeniach, przepraszając i robiąc dużo zamieszania. Wreszcie wydobył dłonie… i strzelił palcami.
Zanim opiszę, jak wyglądała walka, chciałbym zachęcić Was do zastanowienia się nad gargulcami. Czy zastanawialiście się, co gargulce jedzą? Oczywiście poszukiwaczy przygód, zbłąkanych turystów i studentów renowacji zabytków. A skoro jedzą, to muszą też… no właśnie. Więc, gdy Tony strzelił palcami, na głowę drowa spadły…
To był sygnał. Tallyho zaszarżował w wojowniczej furii. Nie ma się co dziwić jego furii – najpierw przed odlotem obmacywał go jakiś wąsaty facet, a teraz próbują go okraść! No, ale, jak już stwierdziłem, lał i patrzył, czy równo puchnie. Jak zleje, obrabuje rabusia i wyrzuci do morza (wraz z pontonem ratunkowym oczywiście).
Pierwsze 3k100 jest za Tona, drugie za gargulca.