Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-01-2012, 19:47   #17
Adinarus
 
Reputacja: 1 Adinarus nie jest za bardzo znany
W końcu wyruszyli. Tirlon raźnie maszerował - jego krasnoludzkie nogi mogły wytrzymać godziny marszu.
Gdy kapłan Lathandera, Gerard, zapytał go o jego pochodzenie, Tirlon uniósł wysoko głowę i powiedział:
- Pochodzę z wielkiej fortecy, niezdobytej, ba, nieatakowanej dotąd przez żadnego orka. Ukryta jest ona w wyniosłych szczytach gór, a najwyższe jej wieże przebijają chmury. Jest to wielkie Greenstone, wioska wspaniała i wysoko rozwinięta. Mieliśmy tam kiedyś młyn, ale spróchniał.
Po chwili milczenia dodał:
- Ale rzeczywiście, Greenstone jeszcze jest niezdobyte.

Gdy w końcu rozłożyli się z obozem, Tirlon postanowił zrobić użytek ze swojego topora, i chociaż żal robiło mu się nowej broni, nie mogli, w jego mniemaniu, całą noc palić chrustem.
Poszedł za Gerardem. Pochylił się nad niskim krzewem i rozpoczął tak zwane "rąbanie". Kiedy ściął już parę krzaków, wyprostował się.
Rozległo się hukanie.
- Sowy.
Wziął drewno w ręce i ruszył do obozu. Widząc, że mały krąg z kamieni jest już ułożony, czym prędzej położył obok drewno i z mniejszych kawałków ustawił piramidkę. Odszedł parę kroków głębiej w las i wziął trochę zeschłego mchu.
Potem z plecaka wyjął hubkę i krzesiwo.
Po kilku chwilach, wesoły ogień strzelał wysoko w górę. Podrzucił trochę grubszego drewna. Sypnęły iskry.



Tirlon rozłożył swój koc, przymocowany do plecaka, i rozłożył się ochoczo przed płomieniami. Pstryknął palcami, i westchnął, czując błogie ciepło, rozchodzące się od stóp do całego ciała.
Zwrócił się do tych, którzy zostali w obozie:
- Pierwsza warta moja.
Potem, ze stosu drwa wybrał najgrubszy i największy pniaczek, podłożył sobie go pod głowę i wpatrzył się w wierzchołki drzew, natężając słuch, i rozmyślając o tym, czy ktoś wpadł na pomysł upolowania jakiegoś mięsiwa.
 

Ostatnio edytowane przez Adinarus : 03-01-2012 o 19:50.
Adinarus jest offline