Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-01-2012, 19:20   #15
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Tancerz maszerował przez podniszczone miasto, obserwując sytuację. Pomagał gdzie się dało, zdołał uratować kilku ludzi. Jedno dziecko z pożaru, jednego dziadka wyciągnął z walącego się budynku i uroczą panienkę, do której chciała się dobrać dwójka facetów, chcących skorzystać z ogólnego chaosu. Zostali nieźle obici. Są rzeczy których Ilya zwyczajnie nie trawił. Między innymi wykorzystywanie swojej przewagi fizycznej przeciw innym.
- Jeśli nie masz nic przeciwko, to odprowadzę cię do domu. I tak nie wiem, gdzie szukać brata, więc równie dobrze mogę poszukać na tej trasie.
Dziewczyna tylko kiwnęła głową, wciąż lekko rozstrzęsiona, choć ledwo zdążyli ją dotknąć
- W ogóle t o jestem Ilya. - stwierdził uśmiechając się szeroko
- Nadia... ja Nadia. - wydukała
Poszli we dwoje, milcząc. Dziewczyna poprowadziła ich do Rogatej Wróżki. Ostatecznie podziękowała zdawkowo i poszła na piętro. Ilya westchnął. Założył skórzaną pochwę na ostrze naginaty i oparł ją o ścianę, razem z mauserem.
- Wina mi przynieś, co jak krew niczyja,
szał i litość we mnie zabija.
Co z twą urodą, zdecydowanie nie błachą
radością, niemałą, mnie dziś uraczą.

Odpowiedział (w zasadzie nie wierszykiem, a zwykłą bezsensowną rymowanką wymyśloną pięć minut wcześniej) gdy kelnerka zapytała co podać. Widać było, że to prosta dziewczyna. Całkiem ładna, zdecydowanie o niestandardowej urodzie. Dziś kobiety się głodzą i pudrują jakby wstydziły się własnej skóry i chciały ją ukryć. Ona nie była chuda, zdecydowanie nie była, ale miała wyraźną talię i dosyć trafnie dobrała ubiór. Włosy mogłaby umyć, ale twarz też była niczego sobie, szczególnie z tym zmieszaniem wymalowanym na niej. Aż chciało się uśmiechnąć.
- Czerwonego wina, Słonko.
- Ach..., no tak. Oczywiście proszę pana. Zaraz przyniosę.
- Ilya.
- Słucham?
- Jestem Ilya. - uśmiechnął się jakby tłumaczył coś dziecku
Młodszy bliźniak (w sumie nie widział, czy młodszy, ale jednak bardziej epicko mu wyglądała sytuacja, w której to on jest tym młodszym) rozejrzał się dookoła. Beza nie było. Cóż... Było kilku ludzi... i zespół grał... i parkiet był... i uśmiech też się pojawił na twarzy. Zabrał obie bronie, po chwili rozmowy z barmanem zostawił je za ladą, razem z sakwą z pieniędzmi. Koleś wydawał się w porządku, ale policzył wcześniej. Przeszedł przez pusty parkiet kręcąc tyloma stawami iloma był w stanie, bez robienia z tego groteski. Rozruszanie się przed tańcem nigdy nie szkodzi. Zespół właśnie skończył kawałek i robił przerwę by się napić.
- Panowie, możemy nieco zmienić klimat?
- A czego byś sobie życzył?
- Czegoś do tańca!
- pół zakrzyknął, uśmiechając się
- Jeśli “ktoś” zatańczy to nie ma sprawy. Tylko za chwilkę, ok?
- Jasne. Nie poganiam. Dzięki.

Ilya odszedł na bok, kilku ludzi odprowadziło go wzrokiem, nie znajdując nic ciekawszego. Widzieli jak wykonuje zdawkowe obroty samymi barkami, samym karkiem, potem zaczął się wić. Jak wąż, albo fala, z palcami zaplecionymi, tak, że leżały na wierzchach dłoni.

Prudence siedziała przy stoliku w pobliżu orkiestry. W miarę możliwości zawsze zajmowała takie miejsce, by basowe dźwięki szarpanych strun rozchodziły się drżącym vibrato w jej klatce piersiowej. Nie lubiła mówić kiedy ktoś grał, uważała to za brak szacunku dla muzyków. Toteż, chociaż wielu osobom owe miejsce mogło wydawać się za głośne, zbyt dobrze oświetlone, ona zapadała w błogostan. Dopiero podczas słuchania muzyki uświadomiła sobie jak bardzo emocjonalnie zmęczył ją ten dzień. Pomyślała nawet, że mogłaby się rozluźnić tańcząc, jednak... po takiej tragedii czy taniec był na miejscu? Siedziała więc i słuchała w hipnotycznym transu przyglądając się jak sprawne palce trącają kolejne struny.

Gdy zespół przerwał swój występ na rzecz krótkiego odpoczynku wzrok Pru padł na podchodzącego do grajków blondyna. Nieskrępowanie przysłuchiwała się krótkiej wymianie zdań i podążyła wzrokiem za chłopakiem, który rozgrzewał swoje ciało do tańca.

- Dobra chopaki. Gramy “Wesele Marii”.
Gitara przewodnia wydała z siebie pierwsze nuty. Na razie bardzo powolne. Dali czas Ilyi, by wejść na parkiet. Jednym haustem opróżnił to, co zostało w kieliszku, który zamówił dwie minuty temu i niemal wyskoczył na środek. Stał przodem do zespołu. Uśmiechnął się szeroko, niektórzy by powiedzili, że zakrawało to o uśmiech szaleńca, który odnajduje się w tym co właśnie zamierza zrobić. Ostatni raz okręcił głowę po granicach giętkości karku. Rozeszło się pokaźne “chrupnięcie”. Dawało bardzo fajny efekt, więc rozruszanie szyi zawsze zostawiał na ten moment. Zakończył z głową opuszczoną w dół. Muzyka nabrała wyraźnych kształtów. Ilya raz po raz drgał w jej rytm. Z początku po prostu tupał piętą. Potem dołączyły palce, całe dłonie. Z początku muzyka szła powoli. Bardziej pasowała do tańców w parach, dla ludzi którzy przyszli się bawić, mimo że nie posiadają żadnych umiejętności. Ilyi to nie starczyło. Mógł najwyżej “płynąć”. Tak nazywał aktualne ruchy. Mawiał, że wyobraża sobie, że muzyka go wtedy otacza. Jak woda, każdy akord nadpływa z innej strony, z inną siłą, a on jedynie daje jej się nieść. Dawało to całkiem uspokajający efekt.
- Dobra panowie. Do dzieła!


Ilya zawirował w podskoku. Gdy się na niego patrzyło, nie bardzo się widziało, na ile to zaplanowana choreografia, a na ile improwizorka. Choć po chwili zastanowienia można było się domyślić, że raczej nie miał okazji się przygotować. A Ilya wciąż “płynął”. Tylko, że prądy były teraz znacznie szybsze. Znacznie silniejsze. Wprawiały jego ciało w wir. Nie “gibał” się, jak ludzie (szczególnie mężczyźni) mają w zwyczaju. Tańczył cały, nóg i samego torsu nie wyłączając. Wszystko wpasowane w melodię, nie słyszał takiego wykonania, ale sam utwór znał, więc, niemal bezbłędnie, przewidywał jak będą grać za sekundę, za dwie. Ludzie na niego patrzyli. Część po prostu go obserwował, część się podśmiewywała (znów- szczególnie mężczyźni), iluś tam pewnie zastanawiało się, czy nie odsprzeda im części “towaru”, który wprowadził go w taki stan, bo nie wierzyli, że on po prostu uwielbia tak tańczyć.

Prudence przyglądała się młodemu mężczyźnie. Nawet nie do końca jemu samemu tylko jego ruchom. Szybkie, zwinne pirueciki nie były niczym specjalnie trudnym, ale ich porządne wykonanie było atrybutem tylko nielicznych. Musiałaby wychowywać się w zupełnie innej rzeczywistości, by nie docenić tanecznego kunsztu i gracji. Półelfka nawet nie zorientowała się kiedy zaczęła się uśmiechać. Impulsywnie wstała i odbijając się delikatnie na palcach dobiegła na parkiet, gdzie zadziornie zaczęła wykonywać piruety w tym samym tempie i w podobnych pozach co blondyn, jednak utrzymyjąc się wysoko na paluszkach. Dzięki temu, zdawała się nic nie ważyć. Trochę jakby wirowała w powietrzu.

Ilya nawet się nie zdziwił, gdy ktoś do niego dołączył. Nawet nie spojrzał. Wystarczyło mu, że kątem oka zobaczył jakąś sylwetkę. Niemal instynktownie wyczuł, że nie jest to zwykła dziewczyna, dla której musiałby zwolnić tempo i nieco “zaniżyć” swój poziom, aby mogła dotrzymać mu kroku. Sam sposób poruszania się o tym świadczył. Dawno nie ujrzał tak kobiecego kroku. No... może panienka Elisbeht w Maydeen, ale to było co innego. Po prostu iść, na szpilkach wcale nie ciężko. One same nadają kobiecości każdemu kroku. Ale w szpilkach nie da się tańczyć. Co prawda widział kiedyś taką tancerkę, ale do dziś przypisuje to jakiejś subtelnej magii...
O ułamek sekundy przyspieszył piruet, tak aby tancerka przeszła przed nim, a nie za jego plecami. Delikatnie, acz pewnie złapał jej nadgarstek. Wydawało się to takie proste, ale przecież ona wciąż wirowała. Samo uchwycenie jej musiało być ciężkie, ale Ona jakby wcale nie poczuła oporu. Ilya zrównał swój ruch z jej pędząc w lustrzanych piruetach. Nie wiedział czy to się uda. Coś takiego wymagało umiejętności nie tylko od niego, ale i tego by Ona się dostosowała. Ale udało się! Zatrzymał się, tancerka zawirowała dalej, a gdy ręce się całkiem wyprostowały i naprężyły się jak liny, zawirowała w drugą stronę. Ilya wyszedł jej na spotkanie we własnym piruecie, ale na pół sekundy nim by wpadli na siebie obniżył pozycję i kontynuował ruch już pod jej ramieniem, wciąż trzymając jej dłoń. Nawet nie był pewny w którym momencie zsunął chwyt na nią, ale w tym go zwolnił. Zatrzymał się i wyprostował krókimi ruchami, w rytm muzyki, uśmiech na jego twarzy przypominał dziecko które dostało wielką słodycz.

Pru nie spodziewała się wszystkiego co nastąpiło po złapaniu za rękę. Już sam fakt bezbolesnego kontaktu fizycznego w tych warunkach wydawał sie tak mało prawdopodobny, że nie brała go pod uwagę, ale reszta... Gdy tylko stało się to możliwe zatrzymała się i rzuciła rozbawione spojrzenie tancerzowi.
- A umiesz coś oprócz - zakręciła paluszkiem kółeczko - tych piruecików, tancerzu? - podniosła trochę wyżej brodę zadzierając jednocześnie nosek.

Ilya zrozumiał treść “wyzwania” głównie z ruchu ust, bo było za głośno, ale ważne, że zrozumiał. Stwierdził, że potem będzie musiał poświęcić chwilkę na bezsensone rozmyślania nad tym czy zdażyło mu się widzieć równie piękne. Rozłożył ręce, patrząc na nią spod byka. Wciąż się uśmiechał. Tym razem z pomysłu. Wydał mu się trochę nieadekwatny, ale spodobał mu się. Tupnął... raz, drugi, trzeci. Raz pstryknął palcami, raz przytupnął piętą. Chwilę potem rytm zrównał się z tempem melodii w pełnoprawnym stepie. Połączył dwa zupełnie różne style tańca. Energiczny step, gdy od pasa w górę, “płynął”, a całość łączyła się w harmoniczną całość. Zakończył nieco dłuższą i szybszą serią, zwieńczoną mocniejszym tupnięciem, “posłanym” w stronę pół-elfki. Jak podczas ‘wojen na tańce’. Zdusił wspomnienie nim zdążyło na dobre wyjść z głębi pamięci.

Prudence przekrzywiła głowę uważnie podążając wzrokiem za ruchami chłopaka. Jej buty były mięciutkie, właściwie można powiedzieć, że nie miały podeszwy, a jedynie chroniły jej stopy przed zabrudzeniem i, z rzadka, przed zbyt dużą różnicą temperatur. Podniosła rąbek spódnicy tak, by ruchy jej stóp stały się jawniejsze. Wykonała kilka podskoków będących lustrzanym odbiciem tego co zrobił przed chwilą blondyn. Niestety, chociaż wyglądało to dość podobnie, a ruchy stóp były rytmiczne, nie była w stanie wydać z parkietu wystarczająco głośnego dźwięku, by przebił się przez huczną muzykę orkiestry. Przystanęła i w komicznym, wystudiowanym geście bezradności rozłożyła ręce do publiki, a ta, nieustająco rosnąca, odpowiedziała pomrukiem rozbawienia. Nie oczekiwała więcej, w końcu teraz oglądali ją tylko najmężniejsi z mężnych, zmęczeni trudami niedawnej walki. Jak zwykle wyprostowała się z uśmiechem, tak jakby aprobata widowni dodała jej otuchy, i zaczęła wykonywać step narzucony przez tancerza, ale we własnej adaptacji. Lekkie podskoki, obroty tak jakby się wahała czy chce iść w przód czy może w tył czy też przebieranie obydwoma nogami podczas podskoku. Ot, fraszka, igraszka- dziecinna zabawa. Przynajmniej z pozoru. W tym momencie bardziej przypominała małą dziewczynkę niż kobietę, która maszeruje z dumnie wyciągniętą szyją do końca po to by w piruecie z obrotem zadrzeć nogę pionowo do góry.
Od tej pory przyszedł jej czas na narzucenie stylu, a jej w duszy grało coś zupełnie innego. Z dwoma skocznymi odbiciami wykonała przewrót, który powtórzyła jeszcze dwa razy dla tych, którzy za pierwszym razem nie zauważyli braku użycia rąk. Jej głowa zawisała nad ziemią podczas, gdy suknia rozpięta pomiędzy dwoma prostymi nogami nie opadała, a rozkładała się jak wachlarz ciągnięta ku niebu przez niewidzialną siłę. Po serii przerzutów, odbiła się mocniej, by skończyć swoją część saltem połączonym z powietrznym piruetem. Obróciła się z gracją rozkładając dłonie i kłaniając się niezwykle nisko, ale z ciekawością odczytując myśli z twarzy chłopaka.
Ilya bezgłośnie zaklaskał w dłonie, w geście uznania
- Żywiołak - zakomunikował wokalista, swojemu zespołowi
Tancerz złożył palce zastanawiając się co byłoby najlepszą odpowiedzią. Nie. Z miejsca nie zrobi tak jak ona. Zdecydowanie nie. Będzie trzeba popracować nad tym. Ilya się cofnął tak aby stanąć po przekątnej sceny. Rozpędził się w trzech krokach i rozpoczął krótką serię salt, w przed ostatnim wylądował tyłem, wybił się jeszcze raz by ostatecznie wylądować na rękach. Tylko Pruedence dostrzegła, że z ledwością zachował równowagę, a te dwie sekundy przerwy wcale nie były zamierzone, ale pozwoliły mu ją odzyskać. Cóż, co jak co, ale wyhamowanie, ze sporej prędkości, w taki sposób wcale nie jest proste. Choć pewnie, po niedługich ćwiczeniach, dałoby się to opanować. Jednak na tym wcale nie skończył. Cofnął jedną rękę i grawitacja zaczęła ściągać go do ziemi. Rzecz jasna, zgodnie z planem. Chwilę potem balansował już na skraju rónowagi, korzystając z siły jaką nadaje mu przyciąganie, kręcąc się w coraz szybszym tempie

Zakończył już na nogach, pozwalając by jego ciało samo z siebie zaprzestało obrotów, po czym, jakby od niechcenia oparł się o bar, dając tancerce, gestem dłoni, znać, że jej kolei.

Prudence obserwowała tym razem stojąc przy orkiestrze. Nie mogła powstrzymać uśmiechu, gdy zobaczyła zawahanie w ruchach blondyna. Nie dlatego, że ją to rozbawiło czy przyniosło satysfakcję. To “potknięcie” było jak dotąd jedynym uchybieniem w jego tańcu. Drobnym sygnałem, że nie śni. A to dawało jej szansę by wreszcie zatańczyć z kimś, kto tańczyć potrafi. Toteż gdy tancerz wyciągnął dłoń oferując jej na powrót pusty parkiet lekko popukała paluszkiem w ramię jednego z grajków i pokazując dwa wyciągnięte palce, uzupełniając prośbę uśmiechem, znowu zmieniła melodię.


Kilka kroków i już była przy blondynie przy barze. Podniosła pytająco brew i zaoferowała dłoń.
Arghh... Ilya poczuł się zdziebko zrobiony w bambuko. W następnej kolejności miał pokazać swój ulubiony numer. Ale cóż. Gdyby odmówił takiej kobiecie... Bez chyba jeszcze bardziej by się z niego śmiał, niż by dopiekał w momencie zobaczenia ich tańczących. Z resztą... wcale nie miał ochoty odmawiać. Co to to nie. Ukłonił się z niezwykłą gracją i elegancją, po czym ujął wyciągniętą dłoń i poprowadził na środek. W sumie miał nadzieję, że nieznajoma uznała już koniec zmagań. W tańcu towarzyskim czuł się znacznie słabiej. Nie aby nie umiał. Ale na pewno nie na takim poziomie. Na szczęście miała wyczucie i teraz już po prostu się bawili. Oboje. Piruety, obroty, popisy... nie miały już klimatu współzawodnictwa, a ścisłej współpracy. Dostrzegał w jej oczach to samo co, jak sądził, ona dostrzegała w jego. Niezwykłą radość, jak dziecko (zgodnie z jego stałym porównaniem) które od dawna wyczekiwało urodzin, by otrzymać upragnioną zabawkę. Ktoś z kim da się tańczyć. Nie ma mowy. Bez może robić kwas, ale ją MUSI poznać bliżej. Krążyli po parkiecie, w dosyć prymitywnym, jak na ich umiejętności, ale rozluźniającym, tańcu. Po prostu czerpali przyjemność z niego. Znaczy Ilya czerpał i miał nadzieję, że partnerka również. Zamknął oczy dając wyobraźni się szwędać. Jak tak tańczył... prawie miał wrażenie, że tańczy z...
 

Ostatnio edytowane przez Arvelus : 04-01-2012 o 19:26.
Arvelus jest offline