Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-01-2012, 11:21   #38
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Pożegnawszy się z Isakiem ruszyła w stronę wyjścia z zamku. Nie planowała tej wycieczki jednak nawał informacji domagał się chwili samotności nie zagrożonej ewentualnym podsłuchem i wszędobylskimi kamerami. Doprawdy, z każdą chwilą w tej gromadzie robiła się coraz bardziej podejrzliwa. Nic więc dziwnego że na widok nieznanego jej wciąż osobnika zareagowała odruchowym sięgnięciem po broń. Cień strachu który zawitał na jej twarzy znikł równie szybko co się pojawił.


Od momentu opuszczenia zebrania Smith myślał co robić. Miał ostatnio dość wysługiwania się nim, a jednocześnie nie widział sensu by podążyć na jakieś zadupie. W dodatku gospodarz w oczach egzorcysty był palantem, i najchętniej przywitał by go swoją pięścią bezpośrednio. Postanowił odreagować więc i wyszedł na wieczorny spacer po posiadłości. Chciał sobie to wszystko przemyśleć zanim znów zaleje się w trupa. Szedł spokojnie z papierosem w ustach i flaszką w drugiej gdy nagle dostrzegł kobietę, która.. sięgnęła po broń. Wypluł papierosa uśmiechając się szeroko i rzekł:
- Jeśli chcesz mnie zastrzelić to może.. daj mi ją wypić - lekko podniósł flaszkę do góry.
Cały czas obserwował nieznajomą z zebrania, lustrując jej wdzięki kobiece.


- Nie używam broni palnej - odpowiedziała cicho jednocześnie zdejmując dłoń z rękojeści sejmitara. - Nie atakauję również o ile nie zostanę sprowokowana.
Podeszła bliżej by nie musieć podnosić głosu. Nigdy nie wiadomo kto może słuchać.
- Mam wrażenie, że nie dane nam było poznać swych imion. Seatana ab Tarelli - skłoniła głowę po czym wyczekująco spojrzała na mężczyznę oczekując od niego podania swego miana.

- Smith, John Smith, miło mi Cie poznać.. - nadal ją lustrował wzorkiem
- Nie atakuje kobiet.. póki mnie nie chcą zabić - uśmiechnął się
- Chcesz? - wskazał ręką flaszkę

Potrząsnęła przecząco głową.
- Zasady Zakonu zabraniają mi spożywania mocniejszych alkoholi - wyjaśniła, po czym dodała ze skruchą. - Mam nadzieję, że mój gest nie został przez ciebie odebrany jako chęć ataku. Nie spodziewałam się nikogo na dziedzińcu o tej porze.

- Wiesz, niektórzy ludzie nie mają co robić, a może po prostu fusy przepowiedziały mi że spotkam uroczą damę wieczorową porą. To może wino? Też mam - znów się uśmiechnął

- Również podziękuję - odparła lekko się przy tym rumieniąc. Wyraźnie zaczęła czuć się nieco niepewnie pod spojrzeniem Smitha. - Zatem trudnisz się wróżeniem z fusów w wolnych chwilach od twej pracy jako egzorcysta?

- Wróże z fusów, dłoni nawet.. Egzorcysta... To za dużo powiedziane... Powiedzmy że tępię szkodniki lub tych, którzy nie powinni chodzić po tym padole - wzruszył ramionami
- Świętym nie jestem, wierzący... Od jakiegoś czasu jestem - też powiedział to od niechcenia.
- A Ty kim jesteś ? - zapytał
- Demonem, do twych usług panie - z nieco wymuszonym uśmiechem pochyliła przed nim głowę nie spuszczając jednak swego szkarłatnego spojrzenia z jego osoby.

- Seksownym w dodatku - uśmiechnał się. - Sukkub czy jakiego rodzaju demonem ?
Smith stał spokojnie, lecz nadal przyglądał się kobiecie badawczo.

Na moment na jej twarzy zagościło zmieszanie. Opanowała je jednak prostując się i odpowiadając na jego pytanie.
- Zakonnym - uściśliła. - Zakonu Ognia z wysp Karatha, siedzibie Eldffaliańskiej rasy.

- Taa.. - rzekł jakby właśnie dowiedział się że został kobietą, czyli głos wyrażał zdziwienie. - No dobrze, jednak wybacz, znawcą demonów z wysp to ja nie jestem. A ostatnie kilkanaście lat spędziłem w dość odległym miejscu, więc poproszę o wykład. Jestem pojętnym uczniem - uśmiechnął się słodko.

- Ja zaś nigdy nie zaliczałam się do osób odpowiednich na stanowisko wykładowców. Jeżeli jednak pragniesz wiedzieć czy stworzona zostałam przez moce zwane przez was piekielnymi, to rzec muszę że nie masz czego się obawiać. Moja rasa wywodzi się z ognia pochodzące z wulkanów owych wysp, a stworzył nas w swej potędze sam Hefajstos, Władca Boskiej Kuźni. Nie stanowimy zatem zagrożenia dla twej wiary mimo iż wielu za takowych nas uważa.

- Hmm... piekielnych mocy, słoneczko, się nie obawiam bo znam je aż za dobrze - uśmiechnął się ciepło. - A co do tego kto Cię stworzył to powiem jedno. Ma gust chłopak.
- Powiedz mi co porabiasz gdy nie ścigasz złych ludzi i takich tam. Wiesz... chłopak, dom, rodzina, imprezy ?


Zaczerwieniła się w sposób na tyle wyraźny by róż pokrył bladość jej policzków nadając im żywy wygląd, który można by niemal do ludzkiego przyrównać.

- Nie jestem pewna czy właściwie rozumiem twe słowa. Pytasz mnie czym się zajmuję gdy nie jestem na misji?

- No dokładnie. Wiesz, randkujesz i takie tam... Fakt, jesteś demonem, więc co ludzkie może Ci być obce, jak gniew, pasja, namiętność? - zapytał zaciekawiony.

- Czy wszystkie Ellddd... No wiesz, demonetki, są takie piękne jak Ty ? - wziął ja pod rękę i zaczął iść dalej by nie stali w miejscu, tym bardziej że robiło się chłodno.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline