Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-01-2012, 11:39   #81
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
W skierowanym w jego stronę spojrzeniu Justynki widniało stale to samo pytanie - Dlaczego...?, rozbite na kilka pytań drobniejszych. Dlaczego ją powstrzymał, gdy chciała pobiec za Melą? Dlaczego zostawili Przemka i mu nie pomogli? Dlaczego niby mają schodzić w dół? Dlaczego Tomek nie użył swego scyzoryka żeby zrobić wielka dziurę w ścianie, żeby mogli się wydostać na plażę?
Na niektóre z tych pytań Tomek zapewne znalazłby jakąś rozsądną odpowiedź. Może zdołałby przekonać Justynkę, może by się trochę odbraziła i miałaby mniej pochmurną minę, która raczej nie pasowała na spotkanie z królem. I nie promieniowałaby entuzjazmem sugerującym, że na dole czeka ich zimny loch lub rozpalony piec z radośnie uśmiechniętą Babą Jagą.

Sądząc po temperaturze, to chyba mieli do czynienia z tym pierwszym. Tomek zastanawiał się, co za dureń twierdził, że im bliżej środka Ziemi, tym się robi cieplej. Może coś w tym było, bo górnicy chadzali w niezbyt grubych kombinezonach. Z drugiej strony... grotołazi i inni miłośnicy jaskiń ubierali się ciepło i narzekali zawsze na panujące w jaskiniach zimno.
Taaa... Jasne... Kto zjeżdża windą, temu na dole ciepło, kto drałuje na piechotę, ten marznie. Słyszał, jak jego towarzysze dzwonią zębami. Sam też musiał z całej siły zaciskać zęby i wiedział, że gdyby chciał powiedzieć chociaż słowo to z duetu szczękających zębów zrobiłby się tercet.
Schodzili po schodach, wśród sypiących się ze ścian i sufitu ziarenek piasku. Na ich przewodniku nie robiło to najmniejszego wrażenia, jednak Tomek z pewnym zaniepokojeniem przenosił wzrok z niezbyt solidnie wyglądających schodów to na ściany, to na sufit. Niezbyt długo, bo nie miał zamiaru w tempie ekspresowym znaleźć się na dole, bez względu na to, gdzie ów dół miałby się znaleźć.
W końcu jednak dotarli.
Czy faktycznie było tu cieplej? Czy może emocje związane z całą sytuację spowodowały, że Tomlowi zrobiło się cieplej? No bo skąd miał wiedzieć, jak się zachować w obecności króla, choćby piaskowego? Bo że był to król, to było widać... Mieli upaść na kolana? A może plackiem przed władcą, jak to pokazywały niektóre bajki? W końcu Tomek zdecydował się, podobnie jak Justynka, na ukłon.
Cierpliwie czekał, gdy król przemawiał. I miał nadzieję, że władca piaskowych ludzi mówi prawdę, że właśnie udało im się zdobyć sojusznika. Może z niezbyt trwałego materiału, ale cennego. W końcu jednak król przestał mówić i wręczył Piotrkowi cenny podarek. Wtedy Tomek zdecydował się zabrać na powiedzenie kilku słów.
- Wasza królewska mość - zaczął. - Dziękujemy za cenny dar i za obiecaną pomoc. Jeśli mógłbym prosić...
Na sekundę zamilkł, nie do końca mogąc się zdecydować, jaki kierunek wędrówki wybrać.
- Nasz towarzysz został porwany przez trzech osiłków, nasza koleżanka uciekła, nie wiadomo dokąd... Czy twoi poddani, królu, mogliby sprawdzić, co się z nimi dzieje? Albo nawiązać kontakt z kimś, kto mógłby się dowiedzieć? Jeśli zaś chodzi o nas... Czy ktoś mógłby nas zaprowadzić w stronę bagien? Tam, gdzie mieszka zielarka Welma. Słyszeliśmy, że może ona zdoła nam coś pomóc. Chociaż... - spojrzał na Piotrka i skinął głową. - Do latarni jest bliżej. Może już tych osiłków nie ma...
 
Kerm jest offline