Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-01-2012, 12:13   #134
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Wszystko potoczyło się tak, jak Gundulf sobie wyobrażał. Udało mu się znaleźć dwóch chętnych do pokierowania łodzią, którzy po otrzymaniu zaliczki w wysokości trzech złotych monet, od razu przystąpili do pracy. Mimo iż jeden z nich był podstarzałym tetrykiem, a drugi skretyniałym osiłkiem, praca szła im sprawnie i miło było patrzeć, jak barka mknie naprzód, ku Nuln. Kolejne piętnaście koron otrzymać mieli po dotarciu na miejsce. Gundulf zastanawiał się, czy powinien wymuszać na pozostałych uczestnikach wyprawy zapłacenie za transport i doszedł do wniosku, że wydatki poniesie z własnej kieszeni. Nie było sensu wykłócać się o pieniądze, zwłaszcza, że sprowadzenie przewoźników było jego dziełem.

Już na miejscu, gdy tylko przybili do mola, w zatłoczonym nulneńskim porcie, wręczył staremu obiecane pieniądze, zabrał wszystkie swoje rzeczy i stanął na nabrzeżu czekając na pozostałych. Gdy już wygramolili się z łodzi, oznajmił im swoje plany.
- Widzimy się za kilka dni pewnie – powiedział, trzymając konia za uzdę. – Wybaczcie, że nie dotrzymam wam towarzystwa, ale mam bardzo ważne sprawy do załatwienia w tym mieście. Znajdziecie mnie pod Puszystą Gęsią.

Po tych słowach, podał każdemu z towarzyszy rękę, Telimenę ucałował w dłoń i odwrócił się, ruszając ku zadymionemu, cuchnącemu oparami miastu. Tak jak powiedział, miał w mieście kilka spraw do załatwienia. Po pierwsze musiał skontaktować się z Gustavem Diehlerem, od którego powinien otrzymać instrukcje co do misji. Musiał udać się do rezydentury Kolegium Cienia i zdać relację z wydarzeń podczas podróży z Altdorfu, których był świadkiem, a było ich całkiem sporo. Po trzecie potrzebował odpoczynku, ale to dopiero na końcu.

Gdy tylko odnalazł gospodę, a odbyło się to ze znacznymi trudnościami, pierwsze co zrobił to wynajął jeden z mniejszych pokoi i zostawił tam swoje rzeczy. Potem nie zwlekając zszedł do izby biesiadnej i zagadnął karczmarza.
- Szukam Gustava Diehlera – powiedział, kładąc złotą koronę na szynkwasie. – Jakby się zjawił, a wiem że się zjawia to nie krępuj się i skieruj go do mojego pokoju. A jakby się nie zjawił, to zawsze trzymaj jeden z tych stolików pod ścianą wolny. Gdy będę w gospodzie, to tam właśnie będę siedział.

Kolejnym punktem była siedziba Kolegium. Tą również musiał poszukać, mimo iż nie zapytał ani jednej osoby o drogę. I tak nikt by nie wiedział. Gundulf znał adres, ale odnalezienie Viergalde Platz graniczyło niemal z cudem. Gdy mu się już udało, to trafienie do właściwej kamienicy, na malutkim placyku było równie trudne. Siedziba Kolegium w Nuln miała to do siebie, że skrywała ją silna iluzja roztaczająca się na cały plac. Mimo iż adres opiewał na numer „7”, to dopiero przejście przez podwórko numeru „3” i wejście od tyłu na teren posesji numer „11”, pozwoliło Grauowi znaleźć się w odpowiednim miejscu.

Został poczęstowany winem i plackiem z jabłkami, który łapczywie zjadł, zanim przystąpił do zdawania raportu. Siedzący naprzeciw niego osobnik, mógłby być jego bratem, był tak do niego podobny. Gundulf zastanawiał się, czy aby przypadkiem nie ma rodzeństwa, ale wszystkie wspomnienia z dzieciństwa były zbyt ulotne, aby je pochwycić i zwizualizować. W każdym bądź razie, spisujący raport mag przedstawił się jako Siegfried Vernon, co oczywiście nie było jego prawdziwym mianem.
- Wybaczy Pan, ale powodów dla których podróżuję nie zdradzę – oświadczenie to wcale nie zdziwiło rezydenta, zresztą Gundulf nie spodziewał się, aby Siegfrid w ogóle wyraził zainteresowanie albo jakąś inną emocję. Wyglądał na profesjonalistę. – Po pierwsze już w Altdorfie doszło do pewnego incydentu, a mianowicie miejsce, które wraz z towarzyszami zostało nam przydzielone jako nocleg, stało się celem ataku rozjuszonego, podburzonego przez kogoś tłumu. Ofiarami stali się przypadkowi ludzie, na szczęście... Sprawcą owego zamieszania był tajemniczy T. S., który jak podejrzewam jest magiem w jednym z Kolegiów. Współpracuje on z niejakim bratem Idelfonsem, być może sigmarytą.

- Po drugie – Gundulf zrobił pauzę, czekając aż Vernon zapisze zeznania. – W drodze do Bogenhafen, jeden z mych towarzyszy, mag Kapituły Niebios uległ przemianie na skutek silnej fali dhar, która zsynchronizowała się z Azyr. Przemiana nastąpiła błyskawicznie i całościowo. Nie było co ratować... W ostatnich słowach powiedział, że On idzie z Bogenhafen.

- I to właśnie wiąże się z kolejną sprawą, ale wcześniej jest jeszcze coś –
Gundulf uśmiechnął się do Siegfrida. – Obfitująca w wydarzenia wycieczka, prawda? Trafiliśmy do pewnej wsi, której mieszkańcy oddawali się niecnym praktykom mordowania przyjezdnych i podejrzewam, że oddawali cześć jednej z Mrocznych Potęg, ukrytą pod woalem wcielenia Rhyi. Interesujące, prawda?

Grau opisał położenie wioski i przeszedł do relacjonowania wydarzeń z samego Bogenhafen. – Mam wrażenie, że problem w mieście został zażegnany, ale opłaciłoby się to sprawdzić. Być może nie wszyscy kultyści polegli. W każdym bądź razie ich przywódca skończył na dnie rzeki.
- Co do rzeki, to kolejne niepokojące wydarzenia zaobserwowałem w Ubersreiku, gdzie Teufel nienaturalnie wylał. Godne sprawdzenia. W wodzie zalągł się jakiś potężny potwór, z pewnością nic naturalnego, a jakaś mutacja. Na szczęście i ten problem został przeze mnie i mych towarzyszy rozwiązany. Niestety nie obeszło się bez ofiar w ludziach, przez co otwarta obecność magistrów w tamtej okolicy jest niepożądana, tak mniemam...


- No i ostatnia sprawa – Gundulf westchnął. Wyglądało na to, że on bardziej się zmęczył relacjonowaniem podróży, niż siedzący naprzeciw niego magister pisaniem. – Elfi grobowiec. Pomiędzy Dunkelburgiem a Grissenwaldem, około dziesięciu mil od Dunkelburga. Wewnątrz poddano nas próbie i zaatakowano. Na szczęście wyszliśmy zwycięsko z owej potyczki. Jako dowód przekazuję to...

Grau wyciągnął z kubraka, zabrany z elfiego grobowca szary kryształ i położył go na stole. Magister Vernon podniósł go i przez chwilę oglądał, po czym odłożył z powrotem na blat. Gundulf kontynuował. – Co do szczegółów odnośnie grobowca, jego konstrukcji, pochówku i legend oraz mitów z nim związanych odsyłam do Dietricha Langbeina, wykładowcy historii na tutejszym uniwersytecie. To wszystko. Jakieś instrukcje?

Po wizycie w miejskiej łaźni, wrócił do gospody i zajął miejsce przy zarezerwowanym dla niego stoliku. Mimo iż niedawno zjadł placek z jabłkami, był głodny. Zamówił polewkę i potrawkę z kury oraz faskę kapusty. Zabrał się do jedzenia, jednak wciąż obserwował wnętrze gospody. Nawyk zawodowy...
 
xeper jest offline