Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-01-2012, 12:02   #10
baltazar
 
baltazar's Avatar
 
Reputacja: 1 baltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znany
Festyn jak to festyn oferował wiele atrakcji dla wszystkich. Zarówno tych z pustą kieską jak i pustymi kiszkami… oczywiście im więcej było monet w mieszku tym więcej miało się tutaj przyjemności. Krasnolud może bez nadmiernego zachwytu ale jednak z dużym uznaniem przechadzał się po tutejszych bazarach przypatrując się szynkom, kramom i słuchając mowy z różnych części imperium, a czasem nawet i z poza jego granic. Gomrund wpadł nawet na paru brodatych ziomali jednak nie wdawał się z nimi w jakieś dłuższe dysputy chcąc się najpierw przypatrzeć temu wszystkiemu… rzecz jasna wywiedział się, gdzie jego pobratymców będzie mógł ustrzelić przy „prawie niechrzczonym” piwku i wcale nieźle „jak na długonogich” wydestylowanej gorzałce. A jako, że napotkane zuchy były pozostałością jakiegoś oddziału najemniczego tedy kawałek Imperium już mieli zjechany i niejedno do gardła wlewali. Dobrze, że festyn się dopiero co rozpoczynał bo powinna się nadarzyć jeszcze jaka okazja do wypicia w doborowym towarzystwie!

Póki co jednak kontynuował wędrówkę z długonogimi kompanami. W końcu się udało wypatrzeć jakiś godny szynk gdzie o dziwo lali prawie krasnoludzkie piwo. Wszyscy szynkarze w tym kraju znali jakieś sekretne browary, tajemne receptury albo wyrabiali swój trunek ze składników dostarczanych przez zaprzyjaźnionych krasnoludów. Płomienny nie mógł się jednak nadziwić jak to możliwe, że żadne z tych wspaniałych wyrobów nawet w części nie dorównywało tym trunkom na których on się wychował i od którego urosła mu broda i włosy na klacie! No ale prawdę trzeba było oddać akurat temu piwku - pić się go dało. Kiedy tak przeglądali się z podwyższenia na otaczających ich tłumek wypatrzyli jakiś ring i paru osiłków gotowych do lania. – Dietrich a może byśmy się tak spróbowali z jakimi miejscowymi. Coś przyrobić by się dało, a przy okazji rozruszalibyśmy stare kości. Uśmiechnął się szeroko bo już mu się ckniło do jakiej bitki. A to była wyborna okazja! Mało, że można obić parę pysków to jeszcze monet za to ci dadzą zamiast wyciągać ręce po rekompensaty za rozbite kufle czy stoły jak to w karczmach mają w zwyczaju. Jak widać pomysł się spodobał nie tylko jemu. Jeszcze tylko trzeba było zadbać o godniejszy zarobek. – Erich, słuchaj mnie uważnie i nie pomyl niczego. Masz tu trzy złocisze i obstawiaj każdą moją walkę. Każdą bez wyjątku, rzecz jasna na moją korzyść. Aha, obstawiaj zawsze trzy złocisze a nie całość! Zrozumiałeś? Kiedy ten kiwnął krasnal uznał sprawę za załatwioną.

Kiedy podeszli pod ring i zaproponowano im formułę walki dwóch na dwóch… a na deser dwóch na wielkoluda, sprawa wydała się aż nazbyt prosta. Klaus Schattiger z całym szacunkiem do jego zmysłu nabijania sobie kieski, teraz sam się zrobił. Równie dobrze mógłby od razu oddać im mieszek ze złotem, no ale co to by była w tedy za zabawa. Krasnolud w wybornym humorze wkroczył na ring…
 
baltazar jest offline