Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-01-2012, 22:11   #79
Someirhle
 
Someirhle's Avatar
 
Reputacja: 1 Someirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputację
Samin spoglądał właśnie na pozostawionych przed drzwiami do komnaty diuka strażników, zastanawiając się czy lepiej będzie ujawnić się i spróbować blefu, czy też odstrzelić ich od razu. Obydwie opcje nie przedstawiały się różowo. Druga z nich była jednak o tyle gorsza, że zakładała atak na ludzi, którzy po prostu wykonywali rozkazy i co do których nie był pewien, w jakim stopniu są winni.
I wtedy Opatrzność Wszechstwórcy ukazała się w całej swej świetności i chwale - oto kawałek rozsunął się, a wewnątrz powstałej wnęki pojawił się szambelan, przychodząc mu z pomocą. Samin bez wahania skorzystał z tego daru, w duchu dziękując zań Wszechstwórcy i utwierdzając się w przekonaniu, że jego podejrzenia są słuszne, a kroki właściwe.
Zachowując milczenie, skinął szambelanowi w podzięce gdy ten wskazał mu otwór umożliwiający przysłuchiwanie się temu, co działo się w przyległej komnacie.
W miarę słuchania obrzydzenie i złość wykrzywiała mu twarz - ponownie. Wszystko kręciło się wokół przebrzydłego skarbu - lecz w przeciwieństwie do nieporadnych prób Larsa, grzech doktora był po stokroć większy, pomnożony przez zbrodnie i środki które podjął na drodze do tej kradzieży. Nie było na co czekać, dość już widział i usłyszał.
Samin obrócił się do szambelana i ruchem ramienia postarał się przekazać mu że chce wyjść, o ile to możliwe wprost do pokoju diuka. Zamierzał przekonać doktora Uldas by ten zrezygnował z wszelkiego oporu i poddał się Trybunałowi Inkwizycji. Wiedział z doświadczenia, że przyciśnięta do żołądka lufa karabinka potrafi być bardzo przekonująca. W razie czego był nawet skłonny użyć ostrej argumentacji na strażnikach, choć przy odrobinie szczęścia poddadzą się wraz z doktorem. Jednak nie zwykł polegać na szczęściu...
Drgnął dosłyszawszy brzęk tłuczonego szkła i huk wystrzałów. Strażnicy, zdaje się, byli już czymś zajęci... Doskonały moment. Raz jeszcze wzniósłszy w duchu dziękczynną modlitwę, wyciągnął spośród fałd szaty broń i zacisnąwszy nań mocno dłonie ruszył do walki ze złem tego świata. A konkretniej tej rezydencji, zła uosobionego w Uldasie.
 
__________________
Cogito ergo argh...!
Someirhle jest offline