Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-12-2011, 15:39   #71
 
Artonius's Avatar
 
Reputacja: 1 Artonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwu
Ruszyli zgodnie, ponownie pod przewodnictwem Gregorego, którego wszczep ułatwiał mu orientację wśród gąszczy ogrodu. Kiedy tak przedzierali się ponownie przez chaszcze, na niebie dostrzegli kolorową grę świateł. Dziwna anomalia i wszystkie towarzyszące jej efekty rzeczywiście wzbudzały podziw jednak Marcus nie przejął się tym zbytnio. Bardziej zmartwiły go dźwięki wydawane przez zwierzęta, niosące się echem przez ogród oraz duża aktywność mulakee. Ostatnie czego teraz potrzebują to atak wściekłych zwierząt. Na szczęście nic takiego się nie stało.

W końcu zobaczyli w oddali jakieś zabudowania. Od razu udali się w ich kierunku. Jak się jednak okazało nie był to dwór a kompleks stajni i garaży. Ciekawe co jeszcze skrywa gąszcz tych przeklętych zarośli, zwanych ogrodem.

Przeszukując stajnie, przy okazji nie znajdując nic pożytecznego, zostali zaskoczeni przez jakiegoś chłopka. Celował w nich widłami, ubrudzonymi łajnem. Marcus na jego widok, trzęsącego się całego, ledwo składającego poprawnie zdanie prawie parsknął śmiechem. Udało mu się jednak przed tym powstrzymać. Mimo wszystko nie był w stanie mówić aby nie wybuchnąć śmiechem. Głos zabrał technik a powiedział on dokładnie to, co Marcus chciałby przekazać chłopu. Szlachcic całkowicie zlekceważył zagrożenie ze strony chłopa, nawet nie dobywając swojego rapiera.
 
Artonius jest offline  
Stary 28-12-2011, 22:28   #72
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
- Ja wam mówię, to nie jest ogród tylko jakaś pieprzona dżungla - oznajmił Mathias, gdy inżynier powiadomił ich o obecności kolejnych budowli. Dworek, szklarnia, stajnie... Nie zdziwiłby się gdyby ogród krył jeszcze tajne lotnisko i rezerwat przyrody. - Jak dojdziemy - "o ile dojdziemy" - do dworku to ja już stamtąd nie wychodzę.

Jednak na razie zamiast do dworku udali się do stajni. W stajni nie było nic ciekawego - żadnych zwierząt, trochę paszy i całkiem sporo nieuprzątniętego końskiego gówna. Za to w garażu... Tu już było ciekawiej, nawet nie licząc chłopa wymachującego widłami. Widząc go i słysząc jego groźbę najemnik starał się zachować profesjonalną powagę i nie wybuchnąć śmiechem, ale mu się nie udało. Zaczął się śmiać, głośno i bez skrępowania... Chłop już pewnie w tym czasie obsrał portki.
- Ej, albo to kompletny idiota albo kolejna pułapka - rzekł półgłosem do Hawkwooda w czasie gdy Gregory dyskutował z miejscowym. - Trzeba mieć ostro pomieszane w głowie by rzucać się z widłami na trzech uzbrojonych gości. - Szczerze wątpił by mogła to być zasadzka - chłop zbyt przekonująco grał rolę wystraszonego chłopa, by mu nie uwierzyć - lecz na wszelki wypadek Mathias wycelował w niego lufę strzelby. Jeden fałszywy ruch widłami i zostanie naszpikowany garścią śrutu. Wideł, w szczególności oblepionych zeschniętym gównem, nie należało lekceważyć - Mathias słyszał historię o takim jednym białowłosym gościu, którego zadźgano widłami, mimo tego że nieźle obchodził się z bronią.
- Talbot, załatwmy go i będzie spokój. Sądzę, że byłbym w stanie pokierować tą bryką. O ile ma wszystkie części...
 
Wnerwik jest offline  
Stary 29-12-2011, 19:16   #73
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
- Ah! - odetchnął chłop z ulgą. - A jużem myślał, że to ostatni dzionek mego żywota. Widzicie... - rzekł opuszczając z zażenowaniem widły. - Mnie tu jaśniepan Diuk ino do ochrony przed tymi potwornymi ptaszyskami wystawił! Na Proroka i wszystkich Świętych! Jakżem rad, żeście nie grasanty, a prawi bogobojni ludzie! - powtarzał się, ciągle nie mogąc uwierzyć we własne szczęście. W końcu jakby dotarła do niego druga część przesłania.
- Już pokazuje wehikuł, już służę, szanowne pany! Gdzie mnie tu dobroczyńca załatwiać? Toż szkoda cennej amunicji! Jak to się tak godzi poczciwego, prostego człeka? - zestresował się strasznie, nie wiedząc, czy najemnik mówił na poważnie, czy tylko sobie z niego żartował.

W końcu podprowadził ich do pojazdu, prezentując go z dumą.
- Pan Kapitan gadał, że te przeklęte mulakee wydziobały jakieś ważne podzespoła! Pewnikiem ze wrodzonej nikczemności, jeśli mnie pytacie! Fuj, ptaszystwo niegodziwe! - splunął z pogardą brudząc własną brodę. - I przez to nie mogliśmy udać się do miasta by wezwać stamtąd pomocy! A wcześniej wehikuł tu w rezydencji stał, do jego wysokości Diuka należy, choć on sam w życiu się do niego nie zbliżał. Jak jeszcze więcej służby było, kierowca nim jeździł po różnorakie potrzebne na Dworze towary.

Talbot nie miał żadnych problemów z zamontowaniem brakujących w pojeździe części. Fuzyjny silnik zaśpiewał z gracją wprowadzając karoserię w lekką wibrację.
- O na Wszechstwórce! O co za szczęście!
Stary chłop padł na kolana dziękując niebiosom.
- Wreszcieśmy uratowani! Wyswobodzeni z niedoli! Ino już tylko Diuka przekonać trza, cobyśmy wrócili do miasta!... - momentalnie spochmurniał, pojmując istotę stojącej przed nimi przeszkody. - Jasniepany musicie coś zrobić, coby go namówić! Wszak inaczej wszyscy rychło postradamy tu żywota!
 
Tadeus jest offline  
Stary 30-12-2011, 20:53   #74
 
Someirhle's Avatar
 
Reputacja: 1 Someirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputację
Samin spoglądał zza ciężkiej zasłony na wkraczającego do budynku Uldasa. Spojrzenie to powinno zamienić całą trójkę w żywe pochodnie intensywnością i złością w nim zawartych. Jego obstawa zniechęcała do rozmów, więc przeczekał aż przejdą...

Tuż po eksplozji zamarł na chwilę nie wiedząc co robić, przeciążony przez chwile mnogością opcji i obowiązków - niemożność opanowania chaosu niepokoiła go, a kolejny element znajdujący się poza kontrolą tylko podsycił gniew, jaki wcześniej wywołał widok ranionego duchownego. Chciał działać i chciał by działanie to przyniosło efekty, wymierne korzyści... Rzuciwszy gromiące spojrzenie panikującemu Larsowi na którego widok i wataha wilków zwiałaby z podkulonymi ogonami, wyjrzał ostrożnie przez okno rezydencji. Prawdopodobnie starczy by uciszyć jednego Rachmistrza.

...a następnie ukradkiem ruszył za nimi, na tyle blisko, by bez większego ryzyka móc śledzić ich kroki. Gniewne oblicze z każdym krokiem wygładzało się, zaś płomień w oczach zastąpiony został przenikliwym zimnem. Sytuacja była znajoma, na tyle że jego umysł wpasował się pospiesznie w schemat. Oto byli winni, kolejnego już zapewne przestępstwa, a on ich tropił, ścigał. Było w tym coś pierwotnego, instynkt łowcy, polowania... Ale też element fantazji, “zawodowej” dumy, pobieranych nauk, poczucia obowiązku i wielu innych czynników zlewających się razem w jedno... Może właściwą nazwa jest przeznaczenie. Zniknęły wątpliwości, i wszystko było jasne i proste.

Pozostało jeszcze wyczekać właściwy moment by dopaść ofiarę. Nie zamierzał się spieszyć, szczególnie że wryte głęboko przykazania nie straciły całkiem mocy... Potrzebny mu był jakiś ostateczny dowód, by oskarżyć ich, osądzić i ukarać. Śledczy, Sędzia i Kat - trzy funkcje zlepione tworzą Inkwizytora.
 
__________________
Cogito ergo argh...!
Someirhle jest offline  
Stary 01-01-2012, 13:12   #75
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Ulga chłopa po słowach Talbota była niczym miód na dobre serce inżyniera. Okazało się, że Diuk wystawił go tu aby strzegł stajni i garażu przed drapieżnymi Mulakee. Technik jednak wątpił aby ptaszyska zaatakowały tak nisko położone i otoczone przez zieleń połacie. Jeszcze chwile temu uradowany chłop opuścił widły i zbladł słysząc słowa uzbrojonego najemnika. One-Eyed powoli i delikatnie położył rękę na lufie śrutówki i pochylając głowę poprosił Mathiasa o opuszczenie broni. Bo po co straszyć i tak już zlęknionego chłopa?

Wehikuł był zachowany dość dobrze nie licząc wymontowanych części. Talbot szczerze wątpił w to aby Mulakee wydziobały obudowane przez litą stal podzespoły. Po prostu wymontował to jakiś idiota bez pociągu do mechaniki. "Może ten sam który konstruował te nieudolne wszczepy?" pomyślał Gregory na chwilę patrząc w wnętrze torby. Doktor Uldas? Przecież złożona po otrzymaniu funkcji doktora przysięga Hipokratesa zabraniała mu krzywdzić ludzi a nawet nakazywała pomoc w potrzebie - nawet wrogom. Inżynier zabrał się za montowanie części robiąc to dokładnie i z sercem. To był jego konik. Smary, śruby, klucze, buczące silniki i zapalone diody pokazujące ich aktywność. Po jakimś czasie Talbot mógł się pochwalić sukcesem odpalając niebiańsko ryczący silnik. Maszyna była czymś co go nieco uspokoiło. Lubił otaczać się dobrami cywilizacji. Czuł się przy nich bezpieczniej...

Chłop błagał aby drużyna przekonała Diuka do opuszczenia dworu, ale Talbot podejrzewał, że to nie jest możliwe. Obawiał się, że stary człowiek jest na tyle przywiązany do tej ziemi, że nawet jak dwór będzie miał mu się zawalić na głowę zostanie i będzie w nim do końca.

- Drogi chłopie. Diuk przekazał nam, że każdy kto wątpi w swoje bezpieczeństwo może wybrać się razem z nami do Węzła a potem zacząć szukać nowej pracy. Wydaje mi się, że w erze takich kataklizmów pracy jest od groma zaczynając od odbudowy uszkodzonych sektorów mieszkalnych po pomoc w maszynowniach stacji. - Talbot podrapał się po głowie. - Mógłbyś nam wskazać drogę do dworu? Chcemy podjechać pod samo wejście i skontaktować się z naszymi przyjaciółmi. Skoro nie masz już czego pilnować możesz jechać z nami. - zwracając się do reszty Talbot przewrócił oczami. - Nie czuję się na siłach aby to prowadzić. Mathias może ty spróbuj? - zapytał najemnika siadając na miejscu pasażera tuż obok kierowcy.
 
Lechu jest offline  
Stary 03-01-2012, 14:39   #76
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
- Ta, mulakee. Zaprawdę niegodziwe ptactwo - przytaknął chłopu najemnik. Czyli mieli już winowajców, przynajmniej dwóch - kapitan i doktorek. Planowali zakończyć życie diuka? Czy może wyjątkowo chcieli by tu został? Brakowało motywów. Nic się nie dzieje bez przyczyny. Zanim ich rozstrzelają wypadałoby ich przesłuchać.

W czasie gdy Talbot naprawiał samochód Mathias postanowił wypytać mężczyznę o stosunki we dworku. Może wiedział coś na ten temat? Nie zaszkodziło spytać.
- Lepiej gadaj jeśli żyć chcesz. Jakie stosunki panują między kapitanem straży, doktorem Uldasem i diukiem? Nie są napięte?

Gdy już uzyskał odpowiedź, a Gregory zdołał naprawić wóz wskazał lufą strzelby miejsce z tyłu.
- Wskakuj tam. Tylko wideł nie bierz - rzekł do "strażnika garażu". - A ty Marcusie usiądź obok niego i go przypilnuj, by czegoś nie rozwalił. - Sam najemnik usiadł za kierownicą. Wnętrze było znajome - jeździł czymś takim podczas którejś kampanii... Już nie pamiętał której. Tak czy siak potrafił tym kierować. Strzelbę położył w pobliżu, tak by móc szybko ją wziąć do ręki. Nie wiadomo było czy ktoś nie ostrzela ich jak będą jechać...
Mathias odpalił wehikuł, wyjechał z garażu i pojechał w stronę dworku (a przynajmniej miał taką nadzieję), zgodnie ze wskazówkami chłopa.
 
Wnerwik jest offline  
Stary 05-01-2012, 00:56   #77
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Samin

Ostrożnie ruszył za uzbrojoną grupą. Wpierw po cichu pokonał schody, a później zatopiony w mroku korytarz prowadzący do masywnych, dwuskrzydłowych drzwi. Niewątpliwie musiało to być wejście do komnat Diuka. Obecnie stało otworem. W przedsionku prywatnych pokoi zauważył kapitana i jego pomocnika nerwowo ściskających broń. Wyraźnie na coś czekali. Gdzieś z oddali, z dalszych komnat dochodził przytłumiony głos doktora.

Nie miał za bardzo jak przedostać się przez zbrojną straż niezauważony. Gdy rozmyślał nad dalszym postępowaniem nagle ściana obok niego rozsunęła się z prawie niesłyszalnym sykiem. W mroku nowopowstałej wnęki dostrzegł wystraszony wzrok nadwornego szambelana. Czarnoskóry sługa przyłożył porozumiewawczo palec do ust i zaprosił go do siebie ruchem głowy. Znaleźli się w tunelu, który najwyraźniej przebiegał wewnątrz ścian posiadłości. Po parunastu krokach zatrzymali się. Jego przewodnik bezgłośnie wskazał mu prawie niewidoczną dziurę w ścianie. Musiała prowadzić do komnaty diuka, inkwizytor mógł bowiem wyraźnie usłyszeć przez nią prowadzoną rozmowę.

- To już ostatnia dawka waszego lekarstwa, mój drogi diuku. Z całą pewnością pomoże wam lepiej skupić myśli...
Po tej wypowiedzi nastąpiła seria cichych jęków i westchnięć pochodząca zapewne od starego arystokraty.
- A teraz, mości diuku - rozpoczął doktor po odczekaniu sporej chwili. - Musimy się bardzo pospieszyć. Wasi wrogowie są już u bram! Szybko!
Odpowiedział mu niewyraźny bełkot skołatanego umysłu starca.
- Diuku! Musicie wyjawić miejsce ukrycia skarbu! Teraz, póki będzie za późno! Oni już uderzają w drzwi! Szybko! Trzeba uratować przed nimi dziedzictwo Rodu
I faktycznie od zewnątrz doszedł go łomot, spowodowany zapewne przez wspólników lekarza.
Stary arystokrata jęknął coś niewyraźnie, po czym wyszeptał serię słów, których inkwizytor ze swojej kryjówki nie zdołał usłyszeć. I wtedy na zewnątrz rozbrzmiał hałas silnika.

Marcus, Mathias, Gregory

Z niemałym trudem przebili się przez zarośniętą gęstym zielskiem ścieżkę. Cały wehikuł usmarowany był sokiem z egzotycznych dzikich owoców i warzyw rosnących w ogrodzie, a karoseria gdzieniegdzie nosiła ślady wgnieceń od przypadkowych pni. Ale udało im się, wyrwali się z zielonej gęstwiny i pędem ruszyli w stronę wejścia do posiadłości.

Samin

Inkwizytor usłyszał nerwowo wykrzykiwane rozkazy i dźwięk bitego szkła, dochodzący z przedsionka komnat diuka. Diuk nadal bełkotał coś niezrozumiale, choć jego głos wydawał się coraz słabszy, zaś doktor, sądząc po dźwiękach próbował właśnie pospiesznie zatrzeć ślady, opuścić pokój i dołączyć do reszty zdrajców.

Wszyscy

Z rozbitych okien pierwszego piętra wyjrzały lufy karabinów, momentalnie zasypując parkujący właśnie przed posiadłością pojazd chmurą pocisków. Trójce "ratowników" tylko cudem udało się uniknąć pierwszej salwy. A wszystko wskazywało na to, że na tej jednej nie miało się skończyć.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 05-01-2012 o 00:59.
Tadeus jest offline  
Stary 05-01-2012, 23:56   #78
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Łazik brnął przez zieleń niczym dobrze rozpędzona łódź podwodna przez głębie oceanu. Owoce, dzikie kwiaty tutejszej roślinności i inne nienaturalne ewenementy rozbijały się o mocną karoserię pojazdu. Trójka pasażerów czuła szarpnięcia, gdy nie przebierający w środkach kierowca natrafiał na pień jakiegoś drzewa. Chłop wyglądał na wystraszonego jednak nic nie mówił.

Powgniatany, usmarowany miąższem wehikuł w końcu wyjechał z roślinnego labiryntu kierując się pod wejście do dworku. I wtedy zaczęły się dziać kolejne niesamowitości... Z okien pierwszego piętra posypała się cała kanonada kul. Strzelców było minimum dwóch i każdy z nich drastycznie niszczył blacharkę pojazdu. Pierwsza myśl inżyniera powędrowała do wiedzy na temat uzbrojenia pojazdów tego typu. Łazik jednak nie miał żadnej artylerii pokładowej. Ani wyrzutni, miotacza, nawet KMu. Nic. Zupełne zero. Kolejna chwila to było rozejrzenie się po okolicy. One-Eyed dostrzegł, że od ścian budowli pasażerów pojazdu dzielą jedynie niewielkie, wyniszczałe murki oraz wielkie donice z dziką roślinnością.

- Mathias, Marcus. Zabierajmy swoich, Diuka oraz szambelana i zabierajmy się stąd! Wydaje mi się, że kapitan podobnie jak doktor Uldas maczał w tym palce! To jego ludzie do nas prują! - Talbot wykrzyczał to na niemal jednym oddechu.

Inżynier mimo iż nie był strzelcem wyborowym to nie będzie czekał aż ktoś w końcu go trafi. Dobył pistoletu, zmienił tryb widzenia na ciepłoczuły i podbiegł do pierwszej z donic. Wystarczyło trafić a promień lasera załatwi resztę.
 
Lechu jest offline  
Stary 06-01-2012, 22:11   #79
 
Someirhle's Avatar
 
Reputacja: 1 Someirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputację
Samin spoglądał właśnie na pozostawionych przed drzwiami do komnaty diuka strażników, zastanawiając się czy lepiej będzie ujawnić się i spróbować blefu, czy też odstrzelić ich od razu. Obydwie opcje nie przedstawiały się różowo. Druga z nich była jednak o tyle gorsza, że zakładała atak na ludzi, którzy po prostu wykonywali rozkazy i co do których nie był pewien, w jakim stopniu są winni.
I wtedy Opatrzność Wszechstwórcy ukazała się w całej swej świetności i chwale - oto kawałek rozsunął się, a wewnątrz powstałej wnęki pojawił się szambelan, przychodząc mu z pomocą. Samin bez wahania skorzystał z tego daru, w duchu dziękując zań Wszechstwórcy i utwierdzając się w przekonaniu, że jego podejrzenia są słuszne, a kroki właściwe.
Zachowując milczenie, skinął szambelanowi w podzięce gdy ten wskazał mu otwór umożliwiający przysłuchiwanie się temu, co działo się w przyległej komnacie.
W miarę słuchania obrzydzenie i złość wykrzywiała mu twarz - ponownie. Wszystko kręciło się wokół przebrzydłego skarbu - lecz w przeciwieństwie do nieporadnych prób Larsa, grzech doktora był po stokroć większy, pomnożony przez zbrodnie i środki które podjął na drodze do tej kradzieży. Nie było na co czekać, dość już widział i usłyszał.
Samin obrócił się do szambelana i ruchem ramienia postarał się przekazać mu że chce wyjść, o ile to możliwe wprost do pokoju diuka. Zamierzał przekonać doktora Uldas by ten zrezygnował z wszelkiego oporu i poddał się Trybunałowi Inkwizycji. Wiedział z doświadczenia, że przyciśnięta do żołądka lufa karabinka potrafi być bardzo przekonująca. W razie czego był nawet skłonny użyć ostrej argumentacji na strażnikach, choć przy odrobinie szczęścia poddadzą się wraz z doktorem. Jednak nie zwykł polegać na szczęściu...
Drgnął dosłyszawszy brzęk tłuczonego szkła i huk wystrzałów. Strażnicy, zdaje się, byli już czymś zajęci... Doskonały moment. Raz jeszcze wzniósłszy w duchu dziękczynną modlitwę, wyciągnął spośród fałd szaty broń i zacisnąwszy nań mocno dłonie ruszył do walki ze złem tego świata. A konkretniej tej rezydencji, zła uosobionego w Uldasie.
 
__________________
Cogito ergo argh...!
Someirhle jest offline  
Stary 09-01-2012, 01:08   #80
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
- Wypad z wozu! Głowy nisko! - Rozkazał najemnik, gdy tylko udało mu się zatrzymać pojazd. Po czym dając przykład pasażerom otworzył drzwi, pochwycił strzelbę i wyskoczył z łazika. Jeden rzut oka wystarczył mu by zorientować się w sytuacji. Nie raz zdarzyło mu się szukać osłony pod ostrzałem. Ba! Kilka razy był w podobnej sytuacji - na przykład wtedy, kiedy wraz z oddziałem musiał wyskoczyć z uszkodzonego transportera wprost pod wrogie lufy. I udało mu się przeżyć, co dobrze świadczyło o jego umiejętnościach. Ci dwaj goście z karabinami to dla niego pestka.
Szybko dopadł niskiego kamiennego murku, który dawał całkiem niezłą ochronę. Ale nie zamierzał tam siedzieć długo, coby przeciwnicy mogli ustrzelić go gdy tylko wychyli głowę. Nie, nie można było im na to pozwolić. Jeśli ostrzeliwujący ich żołnierze nie będą musieli się bronić to powystrzelają ich jak kaczki.
Właśnie w takich sytuacjach świetnie sprawdzały się granaty.
Mathias wychylił się dosłownie na sekundę, by zorientować się w odległości. Nie było tak źle. Jak się dobrze zamachnie to granat powinien być w stanie dolecieć.
- Na trzy rzucam granat! Podnosicie wtedy dupska i biegniecie do dworku! - Zawołał do Hawkwooda, inżyniera i chłopa. O ile jeszcze żyli. Całe szczęście, że potrafił się dobrze wydrzeć, bo inaczej trudno byłoby mu przekrzyczeć terkot karabinów. Nie czekając na żadne reakcje sekundę później ryknął:
- TRZY! - I rzucił granat mając nadzieję, że uda mu się trafić w okno. W innym przypadku mieliby przerąbane.
Jego towarzysze mieli dosłownie sekundę by się zastanowić. Albo będą siedzieć i czekać, aż ich wystrzelają albo będą biec. Nie dawał im czasu do namysłu, bo im dłużej się człowiek namyśla tym bardziej boi się o swój tyłek. Należało działać instynktownie. Na polu bitwy nie można było się wahać.
Dlatego właśnie nie wahając się zupełnie, najemnik przeskoczył swą dotychczasową osłonę i biegł sprintem, coby jak najszybciej wyjść ze strefy ostrzału.
 
Wnerwik jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:19.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172