Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-01-2012, 23:06   #123
Sam_u_raju
 
Sam_u_raju's Avatar
 
Reputacja: 1 Sam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputację
Scott się nie spieszył. Wolnym krokiem zmierzał w kierunku samochodu, cudem zaparkowanego na zatłoczonej ulicy, niedaleko wejścia do parku. Z kazdym mijanym krokiem liczył na to, że ktoś go zaczepi i nawet konspiracyjnym szeptem powie „Hej to ja z Toba rozmawialem przez telefon. To ja mam dla Ciebie nowe dowody, które rusza tą beznadziejna sprawę do przodu”… Dupa. Nikt go nie zaczepił, Los jednak nie lubił kiedy Egzekutor zaczynał się nudzić.
Ostry pisk samochodu wjeżdżającego w zakręt z nadmierna prędkością „zaatakował” uszy Łowcy.



Scott zamarł z wyciągnietymi kluczykami skierowanymi do drzwi jego służbowego samochodu. Jego wzrok podązał za dwudrzwiomym pojazdem zmierzającym w kierunku wejścia do parku, z którego Łowca dopiero co wyszedł. Adrenalina zadziałała. Swiat zwolnił. Scott zauważył, że głowa kierowcy bezwładnie bujała się w okolicach piersi poruszana szybkościa samochodu. Wyglądało na to, że samochód prowadzi się sam i robi to nieźle. Uparcie trzymał się lewej strony jezdni, łamiąc tylko przepis zbyt dużą prędkością. Kluczyki pomkneły z powrotem do kieszeni. Nathan z miejsca przeskoczył nad bagaznikiem swojego samochodu podpierajac się jedynie reką i ladując na jezdni ruszył na hyperadrenalinie za pędzącym wprost na park samochodem.
Facet z dredami zawijał się w panice sprzed wejścia, olewając nawet zbierane za występ pieniądze. Kiedy samochód uderzył przednimi kołami o krawężnik wjeżdżajac na chodnik opona pekła z hukiem. Dzięki temu Egzekutor miał chwilę na zmniejszenie dystansu. Dla Egzkutora chwila to cholernie dużo czasu. Wiedział ilu ludzi spędzało to letnie popołudnie w parku. Przed oczami miał jeszcze dzieci grające w piłkę.
Chwila…
Około 120 km/h na liczniku...
Na Egzekutora to mało. Nathan rzucił się na tył auta.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=aDI0ljBylfs[/MEDIA]

Niestety, nawet moce egzekutora przegrały ze zwykłymi prawami fizyki i szybkością pojazdu. Nie przebił tylnej szyby, lecz wylądował płasko na klapie od bagażnika. Tymczasem samochód jechał dalej wytracając prędkość i tłukąc felg ą po ubitej ziemi parkowej alejki. „Tanczacy” na jego tyle Nathan zdążył zauważyć. Iż samochód wwidentnie “szarżował” na zombie i kasztanowiec. Ludzie rozbiegali się w popołochu.

O wiele bezpieczniej jest kiedy takie akcje ogląda się w telewizji siedząc w ciepłym mieszkaniu, przed wielkim telewizorem w wygodnym fotelu a nie samemu ładować się z wywieszonym jęzorem na klapie bagażnika rozpędzonego samochodu i walczyć z prawami fizyki chcącymi zrzucić ciebie z niego. Scott miał kilka pomysłów ale każdy z nich mógł go kosztować ładny koszący lot na spotkanie zielonej trawki. Nie wiedział czy osoba siedząca na miejscu dla kierowcy żyje jeszcze (trochę dziwne porównanie w świecie pełnym martwiaków) ale liczył że tak. Zahaczył butami o tylni spoiler i podciągnął się na dach samochodu. Palce choć nie miały możliwości złapać wygodnie samochodu nie puszczały tego fragmentu, którego już zdążył się uczepić. Gdyby nie spotęgowana siła Scott na pewno by skończyłby tę błazenadę kilka chwil wcześniej.

W pewnym momencie poczuł, jak jakaś niewidzialna siła odgina mu boleśnie palce w tył. Nie utrzymał się blachy i spadł z samochodu. Dzięki egzekutorskim mocom i swojemu wyszkoleniu przeturlał się niegroźnie po wysuszonej alejce nie robiąc sobie żadnej wartej uwagi krzywdy.

Nie miał zbyt dużo czasu na przemyślenia tego co się stało. Spadł i tyle. Przeturlał się i błyskawicznie sięgnął do kabury po broń. Przymierzył w tylną oponę, strzelił i.... puścił się pędem ponownie „odpalając” moce szybkości jakimi dysponował. Tylr, ile egezkutorska fabryka dała pary. Kolejna felga zaczęła skrzyć na alejce kiedy gwałtownie uszło powietrze z przestrzelonej opony. Park, strzały i walka z dziwnym samonapędzajacym się samochodem.

Auto zaczęło hamować zasypując wszystko wokół wyrwaną darnią, żwirem i piaskiem. Przebierając nogami jak jakiś struś pędziwiatr Scott trzymał się samochodu. Drzwi szybowały w bok rzucone siłą Egzekutora, kiedy tan wskoczył na próg samochodu po stronie siedzącej za kierownicą postaci. Pasażera, którego twarz wydawała się Nathanowi znajoma, a po chwili uzmysłowił sobie fakt, że człowiek ten był na odprawie w MRze, kiedy Irol przydzielał sprawy trzem grupom. Zderzak samochodu znajdował się dosłownie o kilkanaście centymetrów przed jednym z zombie wystających przy kasztanowcu. Ożywiony trup obracał się z wolna. Był już nieźle nadgnity. Skór na twarzy złaziła płatami, a w miejscu jednego oka ziała nadgnita jama. Gałka już dawno temu wypłynęła i zombie łypał na nich jednym, mętnym okiem.
Scott jedną ręką trzymał się zagłówka fotela kierowcy a druga pozbawiona już pistoletu starał się złapać za kierownicę by ściagnac ją w dół dzięki czemu samochód powinien skręcić i ominać drzewa do którego zmierzał na czołowe uderzenie. Zombiak był chyba już stracony ale Egzekutor nie chciał by siedzący w aucie Łowca skończył ostatecznie na drzewie.

Samochód zatrzymał się milimetry przed ożywionym trupem.
Zombi patrzył obojętnie na maszynę, której zderzak muskał zaledwie jego spodnie.

Kierowca, przytomnym już wzrokiem wpatrywał się w zombiego, potem spojrzął na kierownice i na końcu na egzekutora.
- Co... Co się kurwa dzieje? Kim Ty do cholery jesteś?

Nathan puścił kierownicę kiedy samochód się zatrzymał. Zszedł z progu stając nogami na ziemi. Świat nabrał właściwego tempa. Scott poczuł jak jego żołądek ścisnał się z głodu w ciasny węzeł. Jakby nie patrzeć spalił trochę kalorii i powinien je uzupełnić.
- Nathan Scott. Zatrudnia mnie ta sama firma co Ciebie - odezwał się swoim niskim głosem - Prowadzisz sprawę w stylu Christine? - obrzucił spojrzeniem samochód - czy po prostu starasz się dołączyć do Fenomenów? - tym razem spojrzał na drzewo stojące sobie niewzruszenie kilka kroków od nich.

- Jechałem do roboty i coś mnie uwięziło. Normalnie pasy mnie związały a samochód sam ruszył. Dzięki za pomoc. Dusty - mężczyzna wyciągnął dłoń do egzekutora.

- Chyba powinieneś dać samochód do przeglądu jakiemuś Egzorcyście - Scott uścisnął dłoń mężczyzny - Jadę do MRu więc jak będziesz chciał mogę Cię podrzucić. Zgloś brykę to ktoś ją zabierze.

Lekko oszołomiony pechowy kierowca chwile myślał nad propozycją Nathana by w końcu pokręcić przecząco głową.
- Dzięki ale chce zobaczyć czemu chciał rozwalić te drzewo. Ewidentnie na nie się kierował. Ale mam u Ciebie dług. Jakbyś potrzebował przysługi to daj znać.

- Jak chcesz, nie ma sprawy. Nic mi winien nie jesteś. Na moim miejscu zrobiłbyś tak samo. Zresztą wygląda na to że nic nie zrobiłem za wyjątkiem rozpieprzenia tych drzwi. Samochód sam stanął, no chyba że to ty wcisnąłeś hamulec. Z tymi zombiakami - popatrzył w kierunku drzewa - to rzeczywiście dziwne. Stoją tak bez celu już dłuższy czas. No dobra na mnie już czas. Bywaj Dusty. Powodzenia – machnał ręką na pożeganianie w kierunku mężczyzny wychodzącego powoli z samochodu.

- Trzymaj się. Rozproszyłeś uwagę tego czegoś i mogłem zahamować.

Scott ruszył na poszukiwanie broni którą upuścił chwilę temu. Nie szukał jej długo. Kiedy opuszczał park, po raz drugi tego dnia Dusty przyglądał się koronie drzewa.

Wybiła godzina trzynasta kiedy wjechał na parking Ministerstwa Regulacji. Po drodze do pokoju zaopatrzył się w 4 batony i dwie puszki pepsi. Kiedy dochodził do drzwi ich pokoju kończył jeść czwartego batona. Została mu tylko jedna puszka gazowanego napoju.

Ciało nadal domagało się węglowodanów. Liczył, że w środku jest już Emma i w końcu dowie się czy owocne było jej spotkanie z królem Łaków. Cholernie mu na tym zależalo.
 
Sam_u_raju jest offline