Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-01-2012, 23:51   #18
Vivianne
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Alex padła na miękką poduchę z zadowoleniem wypisanym na twarzy. W głowie szumiało miarowo wypite wino, podłoga poruszana spożytym alkoholem kołysała się lekko, pod zamkniętymi powiekami widziała ogromne ognisko, kolorowe sukienki i serdeczne uśmiechy ludzi. Słyszała szczery śmiech dzieci, dźwięk akordeonu, tamburyna i skoczne piosenki śpiewane przez wesołych ludzi, którzy niczego nie udawali. Czuła się szczęśliwa. Pierwszy raz od dawna. Bardzo dawna jeśli patrzeć na to z perspektywy jej młodego wieku. Czuła się jak w domu...
Sen przyszedł szybko, był długi i spokojny.


***

Po spotkaniu z miejscowym handlarzem towarzysze podróży rozeszli się w sobie tylko znanych kierunkach. Alicja wędrowała po obozie obserwując z uśmiechem na ustach wesołych mieszkańców tego kolorowego, maleńkiego, zamkniętego świata, w którym nie wiedzieć czemu się znalazła.
I ona była obserwowana. Każdy jej krok z zaciekawieniem śledziły czujne oczy tubylców, którzy najpewniej nigdy przedtem nie spotkali dziewczyny ze skrzydłami, które swoja drogą przez noc jakby zmalały.

Wzrok Alex przykuła ładna, młoda dziewczyna siedząca za jedną z mieszkalnych przyczep. Była pewna, że długowłosa jest jedną z tancerek, które wieczorem przy ognisku dawały pokaz swoich niezwykłych umiejętności.

Skrzydlata zakradła się do niej na palcach i szepnęła - Dzień dobry.

Cyganka podskoczyła lekko, przestraszona cichym przybyciem niespodziewanego gości. Gdy tylko ujrzała Alicje szybko otarła spływające po policzkach krople. - Dzień dobry - odpowiedziała siląc się na uśmiech. W jej ciemnych oczach wciąż jednak lśniły łzy.

- Przepraszam, że cię przestraszyłam, nie chciałam - uśmiechnęła się łagodnie. - Chciałam tylko powiedzieć, że byłaś wczoraj niesamowita, byłyście. Ten wasz taniec... wow.

- Dzięki - odpowiedziała smutno nie przerywając obierania pokaźnej ilości marchwi i ziemniaków.

- Ejj - Alicja zmarszczyła brwi - czemu płaczesz? Stało się coś.

- Nieważne - wzruszyła ramionami i otarła nadgarstkiem zaczerwienione oko.

- Lepiej się wygadać mówię ci. Miałam w życiu... kilka takich sytuacji i zawsze pomagało.

- Moja siostra jest chora - wypaliła szybko po czym chlipnęła głośno.

- To coś poważnego? Nie martw się może na zapas to nic nie da - próbowała ją pocieszyć.

- A gdzie tam poważnego! - prychnęła - skaleczyła sobie wczoraj koszmarnie palucha i tyle.

- I to jest powód do płaczu -
zdziwiła się Alicja.

- Niee, no co ty - pociągnęła nosem - ale czasami mam wrażenie, że ona robi mi to na złość. Naprawdę. Masz młodszą siostrę?

- Niee.

- To ciesz się z nimi są same problemy. Raz to myślałam, że ją normalnie poduszka uduszę albo utopię w wiadrze wody... jejku jeszcze się wściekam jak o tym pomyślę...

- Czekaj - przerwała skrzydlata. - Co niby robi Ci na złość, choruje? No i dlaczego płaczesz.

- Tak, właśnie takie mam czasem wrażenie -
westchnęła ciężko. - I wtedy ja muszę wszystko robić za nią. Tak jak teraz. A najgorsze jest to, że za dwadzieścia minut powinnam, być nad rzeką umówiłam się - zawahała się chwile - i jak nie przyjdę to on sobie pomyśli nie wiadomo co bo, bo... muszę z nim poważnie porozmawiać. A te ziemniaki, marchewki... to wszystko trzeba obrać zanim przyjdzie moja mama. Czyli za jakąś godzinę. Wszystko bez sensu - skończyła swoją wypowiedź długim westchnieniem zrezygnowania.

Alicja nie mogła powstrzymać śmiechu.

- No naprawdę masz powody do radości.

- Przepraszam. Posłuchaj. Obiorę za Ciebie te warzywa. Ty polecisz szybko na spotkanie i postarasz się wrócić jak najprędzej żebyśmy zdążyły na czas. Pasuje?

Cyganka zrobiła wielkie oczy. - No co Ty, tak nie można. Nie można obarczać pracą gości, nie można ich wykorzystywać.

- A jeśli gość nie czuje się wykorzystany i sam oferuje pomoc? - uśmiechnęła się przyjacielsko. - No już, leć.

- Jesteś, jesteś niesamowita skrzydlata! Obiecuję, że kiedyś Ci się odwdzięczę - powiedziała szybko i ruszyła biegiem w stronę rzeki. Alex tymczasem została z wiadrem ziemniaków i stertą marchwi.
 
__________________
"You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one"
Vivianne jest offline