Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-01-2012, 13:59   #323
kymil
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Dzień awanturnicy spędzili nadzwyczaj pracowicie. Jans umęczony wyciąganiem informacji od młodego grabarza Wackera, resztę śledztwa w zajeździe "Pod sytym niziołkiem" powierzył mniej pijanemu od siebie Carolusowi, który ledwo tknął przedniego samogonu. Dlatego też cały ciężar przesłuchania "cmentarnika" Mości Zinnger wziął na swe doświadczone co nieco bary.

Stąd też na paplaninę malutkiego karczmarza Adama kiwał tylko od czasu do czasu głową ze zrozumieniem, choć otrzymane wiadomości zamierzał sobie poskładać dopiero do kupy, gdy jako tako otrzeźwieje. Nie zadając zbędnych pytań i tak skoremu do rozmów niziołkowi.

"No cóż" - przemyśliwał Skalp filozoficznie. - "Ktoś dla dobra śledztwa poświęcać się musi".

Wracając zaszli jeszcze do zaułka, gdzie dzień wcześniej Skalp ukrył kislevską szubę. Wyciągnął zawilgotniałe futro, wstrząsnął nim nad ziemią i mruknął do kompanów:

- Kniaź darował w prezencie, nie godzi się, żeby gniło w takiej paskudnej okolicy - to mówiąc wyszczerzył zębiska do starszej pani, która fuknęła na jego widok z okienka na poddaszu.
- Uszanowanie Pani Babuleńce, he, he - łowca skór pochylił się ironicznym ukłonie.


*


Gdy wreszcie powrócili do meliny, jak czule począł nazywać karczmę "Pod rogiem obfitości", Jans wręczył chłopcom stajennym srebrną monetę i pouczył:

- Baczcie mi uważnie, na te dwa muliki. Co by im sianka nie zabrakło. Jeden z nich - tu Skalp czknął potężnie wspominając wypity wcześniej samogon - wabi się Parszywek, drugi zaś to Doktor Hilberius, czy jakoś tak. W razie wątpliwości spytajcie tego Pana - kciukiem wskazał na drapiącego się po łepetynie Sigfrida. - On Wam historię tych imion wyjaśni, he, he.

- Swoją drogą, Wuju - zwrócił się do kamrata. - Zarosłeś jak wypisz wymaluj jakiś rosomak. Do balwierza byś się udał, co by Ci te bokobrody oporządził. Wiem, wiem - powstrzymał dłonią ciętą ripostę Muncha - Powiesz "moda" i "się nie znasz". Ale na bogów, może ta moda już się zmieniła?

Gdy tylko weszli do karczmy Zingger zamówił sobie kubeczek grogu na odsapnięcie po wcześniej pijatyce. Przywołał do siebie kamratów.

- Ja Wam powiem, co Wam powiem, ale nie mam pojęcia co by tutaj jeszcze w Wurzen nam wypadało czynić. Niby wszystko się rozeszło po kościach, ale nadal mi coś śmierdzi. I nie mówię tu o klientach tej przemiłej spelunki - pociągnął łyczek grogu z kubka.

- Inkwizytorzy spalili naszych... znajomych ku uciesze gawiedzi - tu ściszył słyszalnie głos. - Khaldin z Luizą wybyli na Kolseńskie Wzgórza a my tu bidule bez Dobrodzieja, bez pracy. Trzeba się rozejrzeć za jakimś zajęciem. Co o tym myślicie?

Wstał od zafajdanej ławy, przy której rozmawiali i podszedł do karczmarza.

- Edmundzie, drogi przyjacielu - imię szynkarza poznał do jednego z chłopców stajennych.
- Twoi klienci są w niejakiej potrzebie. Znaczy się mamy pieniądze - dodał szybko widząc minę karczmarza.
- Ale każdy potrzebuje więcej, że tak to ujmę. Tośmy się zmyślili... - położył na zatłuszczonym kontuarze srebrną monetę. - Ty znasz w tym cudnym ... eee... przybytku wszystkich gości, prawda? Ludzie wszelakiej proweniencji się tutaj kręcą. Znasz też ludzi i nieludzi na mieście. W końcu tyś nam zamtuz przedni polecił. Rozejrzyj się, proszę ja Ciebie o pracę. O pracę, że tak powiem bardziej... yyy... koncepcyjną - klarował Edmundowi.
- Dla naszej zdolnej trójki - wskazał dłonią siedzących przy ławie Carolusa i Sigfrida, którzy odmachali mu przyjaźnie szczerząc kły.

- Nad rankiem bym znowu przyszedł o tym pogadać. Może coś usłyszysz wieczorkiem, co? - uśmiechnął się niemal po ojcowsku.


*

Gdy przyszło im ponownie spędzić noc w izdebce Carolusa, Jans zaklął szpetnie.

- Bogowie nas doświadczają kamraci. Trzech chłopa w jednym łożu! I dlaczego zawsze ja pośrodku, pytam się? - srogo popatrzył na Sigfrida i Starka. - Zagrajmy dziś w "kto, gdzie śpi". W pergamin, kamień i nożyce.

Zagrali. Skalp przegrał.

- Kurwa! No dobra, ale to ostatni raz. I proszę bez przytulania! Ręce, jasna cholera, przy sobie. Nie będę Wam co noc robił za darmo za matulę - to mówiąc nakrył się szubą i położył na plecach.

Po chwili słychać było tylko donośne chrapanie.

W środku nocy czarodziej poczuł jak ktoś rąbnął go łokciem pod żebro. Po chwili dobiegł go cichy głos Zinggera:

- Carolku? Śpisz? Bo ja sobie tak wpadłem na jeszcze jeden trop... A Ty nie mógłbyś jakiegoś swojego kuma, znaczy inszego miasteczkowego czarodzieja podpytać, co tu się w Wurzen wyrabia? Macie Wy jakąś zawodową solidarność w tej profesji? W końcu stosy zbliżają. A kogo jak kogo, ale czarodziei często palą...
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 07-01-2012 o 14:05.
kymil jest offline