Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-01-2012, 14:12   #21
Bachal
 
Bachal's Avatar
 
Reputacja: 1 Bachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputację
Gdy dojechali na miejsce, Dragunov spojrzał z niezadowoleniem na okolicę. Nie podobał mu się ten cmentarz. „Zbóje” mają gdzie się chować przed jego karcącym wzrokiem, a to niedobrze. A jego pozycja? Dach jest niczego sobie, ale do idealnej miejscówki sporo mu brakuje. Podszedł powoli, zaglądając do okien. Pusto. Idealnie… Zaszedł od tyłu budyneczek, wskoczył na śmietnik i poprawiając tubę na plecach złapał się gzymsu i podciągnął na dach.

Na górze ściągnął z pleców tubę, z głowy kaptur i przysiadł, aby zmontować swoje cudeńko. Jeszcze czekoladowy papieros w gębę i można brać się do roboty. Szło mu to więcej niż sprytnie, poznać można rękę wyćwiczoną w tym, co robi. Poszczególne elementy karabinu sprawnie trafiały na swoje miejsce, aby po siedemnastu sekundach tworzyć litą całość. Ostał się tylko tłumik. Dragunov sprawdził go wcześniej i uznał, iż jest wykonany precyzyjnie, jednak na dystansie dłuższym niż sto metrów znosi kule mocniej w prawo. Cóż, nie zamierzał go zbyt często używać. Ułożył się na dachu w miarę wygodnie, za jakimś kominem i począł lustrować okolicę przez lunetę. Po jakimś czasie ręce mu cierpły. Owszem, mógł wziąć podstawkę, na której oparłby karabin, jednak dla niego było to nieprofesjonalne, mateczka Rosja nie inwestowała w takie ozdoby, a ich uczono wielogodzinnego tkwienia w bezruchu z lufą utkwioną w jeden punkt

Przyszli. Seraf bez żadnych ceregieli poszedł do nich, czym zaskoczył nawet Dragunova. Po chwili miał cała trójkę na muszce. Tym z kolei zasłużył sobie na szacunek snajpera. Ale nie czas na rozmyślania. Dragunov poprawił kaptur, przyłożył oko do lunety i czekał. Niewiele miał czasu do odczekania, gdy zaczęła się jatka. Nóż Anety przebił nogę jednego, Seraf wyczyścił kolejnego, a luneta Dragunova już sunęła na dużego. „Paff” i biedaczek łapie się za łydkę, gdzie tkwiła kuleczka. Uśmiech wypłynął na usta snajpera, wykałaczka przeleciała w drugi koniec ust, a Dragunov ponownie złożył się do strzału. Teraz celował w oprychów, którzy wyskoczyli z auta. Kolejny suchy odgłos strzału i jeden ze sprinterów padł. Ten widok napawał go dumą. Teraz przyszła pora na mniej przyjemną część wieczoru. Nużące oczekiwanie, aż ktoś wychyli się zza osłony. Lufa z tłumikiem powędrowała na nagrobek Satany w oczekiwaniu na jego błąd.
 
Bachal jest offline