Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-01-2012, 14:12   #21
 
Bachal's Avatar
 
Reputacja: 1 Bachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputację
Gdy dojechali na miejsce, Dragunov spojrzał z niezadowoleniem na okolicę. Nie podobał mu się ten cmentarz. „Zbóje” mają gdzie się chować przed jego karcącym wzrokiem, a to niedobrze. A jego pozycja? Dach jest niczego sobie, ale do idealnej miejscówki sporo mu brakuje. Podszedł powoli, zaglądając do okien. Pusto. Idealnie… Zaszedł od tyłu budyneczek, wskoczył na śmietnik i poprawiając tubę na plecach złapał się gzymsu i podciągnął na dach.

Na górze ściągnął z pleców tubę, z głowy kaptur i przysiadł, aby zmontować swoje cudeńko. Jeszcze czekoladowy papieros w gębę i można brać się do roboty. Szło mu to więcej niż sprytnie, poznać można rękę wyćwiczoną w tym, co robi. Poszczególne elementy karabinu sprawnie trafiały na swoje miejsce, aby po siedemnastu sekundach tworzyć litą całość. Ostał się tylko tłumik. Dragunov sprawdził go wcześniej i uznał, iż jest wykonany precyzyjnie, jednak na dystansie dłuższym niż sto metrów znosi kule mocniej w prawo. Cóż, nie zamierzał go zbyt często używać. Ułożył się na dachu w miarę wygodnie, za jakimś kominem i począł lustrować okolicę przez lunetę. Po jakimś czasie ręce mu cierpły. Owszem, mógł wziąć podstawkę, na której oparłby karabin, jednak dla niego było to nieprofesjonalne, mateczka Rosja nie inwestowała w takie ozdoby, a ich uczono wielogodzinnego tkwienia w bezruchu z lufą utkwioną w jeden punkt

Przyszli. Seraf bez żadnych ceregieli poszedł do nich, czym zaskoczył nawet Dragunova. Po chwili miał cała trójkę na muszce. Tym z kolei zasłużył sobie na szacunek snajpera. Ale nie czas na rozmyślania. Dragunov poprawił kaptur, przyłożył oko do lunety i czekał. Niewiele miał czasu do odczekania, gdy zaczęła się jatka. Nóż Anety przebił nogę jednego, Seraf wyczyścił kolejnego, a luneta Dragunova już sunęła na dużego. „Paff” i biedaczek łapie się za łydkę, gdzie tkwiła kuleczka. Uśmiech wypłynął na usta snajpera, wykałaczka przeleciała w drugi koniec ust, a Dragunov ponownie złożył się do strzału. Teraz celował w oprychów, którzy wyskoczyli z auta. Kolejny suchy odgłos strzału i jeden ze sprinterów padł. Ten widok napawał go dumą. Teraz przyszła pora na mniej przyjemną część wieczoru. Nużące oczekiwanie, aż ktoś wychyli się zza osłony. Lufa z tłumikiem powędrowała na nagrobek Satany w oczekiwaniu na jego błąd.
 
Bachal jest offline  
Stary 07-01-2012, 21:31   #22
 
Dimitrej Dreamix's Avatar
 
Reputacja: 1 Dimitrej Dreamix nie jest za bardzo znanyDimitrej Dreamix nie jest za bardzo znanyDimitrej Dreamix nie jest za bardzo znanyDimitrej Dreamix nie jest za bardzo znany
Gdy Dimitrej ustawił się na swojej, losowo wybranej pozycji, sprawdził czy jego bronie są na swoich miejscach. FN-90 miał w ręce, Glock był w kaburze, po prawej stronie, razem z amunicją do broni. Noże były zaczepione na pasku po prawej stronie, razem z pistolecikiem TT. Kastet miał w prawej kieszeni bluzy, a swój kij baseball’owy zostawił w samochodzie z Danielem. Wszystko było na swoim miejscu. Na końcu jedynie sprawdził ilość naboi w magazynku w FN-90, a następnie w Glocku.
- і польської собака! Вогонь!- Ktoś tak krzyknął, Dimitrej skojarzył, że to ktoś z "tych złych".
-На земле, руки на его голову!
Dimitrej odkrzyczał to w kierunku oprychów, a znaczyło to: Na ziemie, ręce na głowę! Wychylił się za nagrobek i zlustrował okolicę. Szybko zauważył gościa ze śrutówką, więc czym prędziej wystrzelił trzy pociski z FN-90 w klatkę piersiową, a potem jeden w głowę oponenta. Miał nadzieję, że nie przeżyje.
Dimitrej zobaczył Daniela, któremu coś wpadło do oka, ale na pewno nie bez powodu. Zgadywał, że chodzi o strzelanie do kogoś. Wychylił się na chwilę, ale nie strzelał, bo nie było dobrych celów. Dalej, Dimitrej nawet się nie wychylał, bo nie chciał ujawnić swojej pozycji, ani tym bardziej dostać zbłąkaną kulą. Na koniec szybko sprawdził ile ma naboi w magazynku do FN-90. Naliczył ich 46 na 50, oczywiście w swoim używanym magazynku, bo drugi miał w bluzie.
 
Dimitrej Dreamix jest offline  
Stary 08-01-2012, 11:39   #23
 
Piter1939's Avatar
 
Reputacja: 1 Piter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodze
Środa Cmentarz w Pleszewie, chwile po godzinie 18

Po waszej akcji na placu boju, zdolny do walki pozostał jedynie przywódca Ukraińców. Ten ostatni dość szybko był zmuszony przeładować swoje pistolety. Szanse wykorzystała Aneta pilnie obserwując rozwój sytuacji przez lusterko. Gdy stanęła z nim w oko w oko, ten już trzymał w ręku niewielki pistolet. „Neti” nie miała wyboru, precyzyjnie rzucony nóż utkwił w gardle Satany, kończąc jego nędzny żywot. Teraz liczył się czas. Dimitrej znalazł walizkę w schowku a Daniel dał znać Dragunovowi gestem, że czas brać nogi za pas. Gdy wszyscy znaleźli się w samochodzie, Daniel ustalił z „Kosą” dalsze szczegóły. Po spotkaniu na parkingu wszyscy byliście bogatsi o 2000 euro. Szef zapewnił was, że sprawą strzelaniny na cmentarzu zajmą się teraz „zaprzyjaźnieni” stróże prawa i pogratulował wam wykonania zadania. Przy okazji dowiedzieliście się, że wasz koordynator zaprasza was na imprezę do Sopotu, gdzie macie omówić pewną sprawę.

Czwartek ,godzina 18.30

Byliście umówieni na godzinę 19. Daniel, który nie lubił spóźniania, ruszył odpowiednio wcześnie, po drodze zauważył jednak, że kończy się paliwo. Natychmiast zajechał na najbliższą stację paliw a za nim Dimitrej na swym motorze. Do celu waszej podróży zostało około 10 minut ,więc na pewno zdążycie. Gdy Daniel wracał już do samochodu po opłaceniu rachunku, zadzwonił jego telefon:
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=t7xCPhOEwDs&feature=related[/MEDIA]

-Hej tu „Kosa”, jest sprawa! Zapomnij o klubie! Jedzcie szybko pod wydział Ekonomiczny Uniwersytetu Pomorskiego. Mamy uzasadnione obawy, że córka naszego ważnego człowieka może zostać porwana. Niejaka Weronika Kabacka, lat 21, drugi rok dziennej ekonomi. Zdjęcie przyjdzie za chwile. Skontaktujcie się jak laska będzie w waszym samochodzie. Pewnie jesteście już w drodze do Sopotu, wydział jest prawie w samym centrum. Powodzenia! A….i pamietajcie by nie robić zbytniego bajzu na uczelni i nie poturbować waszego celu!
 
Piter1939 jest offline  
Stary 13-01-2012, 16:46   #24
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Kierował spokojnie, wsłuchując się w rozmowy innych. Dmitri najwyraźniej próbował uderzać do Anety, nie dziwne w sumie. Sam rusek budził u Daniela wrażenia niedoświadczonego, nieostrożnego i nieroztropnego młokosa. Aneta zaś zgoła inaczej, była na pewno bystra i cwana, w tym zawodzie u kobiety było to znacznie bardziej odpowiednie, niż dla faceta. Wiedziała jak wykorzystać swój urok i zdecydowanie umiała i nie wahała się zabijać. Kolejny wzięty pod lupę był Dragunov, szpaner? Takie sprawiał wrażenie. Zbyt pewny siebie, raczej chamski i mający o sobie zbyt wysokie mniemanie. Charakter odbija się na wyglądzie, tak jest u bezmózgich, agresywnych dresów, Dragunov z ryja wyglądał właśnie na... jak to mówią w Polsce? Macho? Tak. Jednak nie można mu było zarzucić braku umiejętności, stąd mogła się wziąć pewność siebie, ale on chyba z nią przesadzał. Najlepsze na Danielu wrażenie zrobił Krzysztof. Głównie dlatego, że tak naprawdę ciężko było coś o nim powiedzieć. Niezbyt wygadany, jakby konsekwentny, ostrożny, raczej doświadczony, Daniel podejrzewał, że Krzysiek obserwuje ich wszystkich bardziej niż Seraf. Ciekawe co Ciszyński myślał o nim? Tak czy siak, jeśli kogoś tutaj miałby uznać za niebezpieczeństwo dla swojej osoby, to byłby to właśnie Krzysztof. Wtyka? Dimitri wydaje się na to za głupi, Dragunov rzuca się w oczy z tą swoją osobowością, Aneta też by się nadawała, ale nie tu, nie w tej sytuacji. Krzysiek zaś z pewnością umiał się wtopić w otoczenie i stwarzać pozory. Warto będzie się czegoś o nim dowiedzieć, tak na wszelki wypadek.

Plan pozostawił reszcie, obawiał się, że ostatnim razem mógł się pokazać, jako ktoś kto chce tu dowodzić, a to było mu odległe. Znaczy zapewne jakby już musiał, to radziłby sobie nieźle, ale jeśli mógł, to wolał tego uniknąć. Zresztą chciał zobaczyć jak reszta sobie poradzi z prostym zadaniem.
- Miłej zabawy, ja poczekam w aucie, nie wyłączam silnika, tak na wszelki wypadek - Zadeklarował Daniel, zastanawiając się, czy to, że “nie wygląda na studenciaka” to nie jest obelga. Jeśli chodziło o polskiego studenta, to raczej był to komplement. No cóż... starzał się, a raczej - “nie młodniał”.

Gdy weszli do budynku, Daniel włączył cicho muzykę w radiu i rozglądał się po otoczeniu, wcześniej zakładając kapelusz na głowę i kładąc sobie obrzyna w kieszeni u drzwi Alfy.
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=P1QUZzeZoPQ[/MEDIA]

Zobaczył, że jego sojusznicy wychodzą z budynku z dziewczyną. On sam ucieszył się z zadania. Nie lubił imprez. Gdy reszta by tam poszła, chciał się oddalić, zobaczyć miasto czy coś. Może by poszedł by ich poobserwować, wciąż im nie ufał, ale nie miał zamiaru pozwolić by ktoś zginął, dopóki nie byłby pewien, że nie przyniosłoby to zysku. W końcu był biznesmenem, nie gangsterem.

Dragunov usiadł z tyłu z Werą, Aneta obok Daniela, Dmitri poszedł do motocykla, Krzysztof zajął miejsce obok drugiego boku dziewczyny, będącej ich celem. Wtedy na parking wjechał mercedes klasy E, brzydki, ciemno-zielony. Fuj.
- Nie otwierajcie ognia pierwsi - rzucił Daniel po tym jak Dragunov wyjawił oczywiste obawy i włączył pierwszy bieg, jadąc powoli w stronę wyjazdu z parkingu - Najlepiej jakby pani nie zauważyli - zwrócił się do dziewczyny, sugerując by się schyliła. - Naszych twarzy przecież nie znają.
Potem Drag wspomniało tym jak to uratuje ich dupy. Mógł żartować, ale Anglik wiedział, że Dragunov prędzej czy później zacznie Daniela denerwować, albo tylko irytować, zależy jak długo snajper pożyje.

Wyjechał z parkingu, wrzucił dwójkę. Zauważył, że oprócz mercedesa za nimi jedzie motocykl. Merc skręcił w inną uliczkę i nieznajomy motocyklista jechał pomiędzy Dimkiem, a Serafinem. Kierowcy wydawało się, że ten z tyłu ma broń. Zaczął stopniowo zwalniać, by sprowokować motocyklistę do wyprzedzenia.
- Łapy na broni, zdaje mi się, że ten za nami jest uzbrojony.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
Stary 13-01-2012, 17:28   #25
 
Bachal's Avatar
 
Reputacja: 1 Bachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputację
Siedział w aucie klasycznie po lewej stronie z tyłu. Rozmowa jakoś im się nie kleiła, a on na pewno nie był rozmowny. Miał większe zmartwienia, na przykład spłacenie „Griszy”, z którą to sprawą kiepsko mu szło. No nic, jakoś to będzie. Znudzony wyglądał przez okno. Po chwili uśmiechnął się do własnych myśli i wtrącił do trwającej właśnie rozmowy:
- To ja zajmę jakieś dogodne miejsce pod bramą i będę oczekiwał “czarnej beemki”, może być ciekawie, jeśli się pojawią. - Nieodłączna tuba Dragunova leży w bagażniku, wraz z Glauberytem a jedyne co ma przy sobie to Makarov wsunięty w dorobioną do bluzy po wew. stronie kaburę.. To powinno wystarczyć, zdecydowanie tak. W końcu na coś był przez te wszystkie lata żołnierzem granicznym mateczki Rosji. Właśnie rozmyślał na temat studentek i tego, jak dawno nie miał kobiety, gdy przyjechali pod uczelnię. Już niedługo będzie miał okazje, ażeby się zabawić…

Motor od razu przykuł ich uwagę. Jednak jeszcze dobrze się nie pokazał, a już go nie było, co nie było dobrą wiadomością. Wychwyciła go Aneta.
- Widzieliście ten motor? To może być jakiś informator, chociaż raczej wątpliwe, żeby miał na nas zwrócić uwagę. To co, idziemy się rozejrzeć?
- Więc chodźmy. - Powiedział Dimitrej ściągając kask, od swojego zielonego motoru. Po chwili zapatrzenia w uczelnię, przełożył Glocka za pasek spodni, aby mieć do niego szybki dostęp, następnie, do prawej kieszeni w bluzie schował kastet. Na końcu wziął w lewą rękę swój nóż, a rękę wraz z nożem włożył do kieszeni.
- Powodzenia. - Dragunov ściągnął kaptur z głowy i przysiadł na ławce nieopodal, gdzie postronnemu obserwatorowi mogłoby się wydawać, że jedyne zajęcie tego uroczego młodzieńca, to obserwowanie co ładniejszych studentek, jednak on czujnie filtrował teren w poszukiwaniu elementów niebezpiecznych. Gwoli ścisłości studentkom też nie przepuszczał dłuższego badania wzrokowego...
Jak na złość tego dnia nie ma ani kobiet, ani tez niebezpieczeństwa, toteż papieros stał się jego jedynym zajęciem. Cóż mogło być gorzej. Mógł zapieprzać, jak ci tutaj, studenciaki...

Trochę to trwało, zanim pozbierali się z ta laską. Dragunov miał więc sporo czasu na rozmyślanie. Zastanawiał się, jak zwykle w takich wypadkach, nad sensem tego, co robi. Owszem, lubił to. Lubił opanowanie, jakiego się wyuczył, władze, jaką fach dawał oraz siłę, która się u niego wyrobiła. Jednak po służbie doszły do tego nieprzyjemne efekty takie jak niekontrolowane wybuchy agresji, które kiedyś go zabiją na akcji czy hazard… I po raz kolejny wchodzi Grisza, ech… Czy myślał o zadaniu? Automatycznie obierał punkty dogodne do strzelania i inne parametry. Czy myślał o członkach drużyny? Niespecjalnie. Miał o każdym wyrobione zdanie, dość pobieżne, gdyż coś więcej nie było mu potrzebne. Jedyne, co dłużej przyciągnęło jego uwagę to nogi Anety, nic więcej. Jedynie ona mogła mu coś zaoferować, ale na to raczej nie miał co liczyć. Innych właściwie nie potrzebował. Miał gadane, zdolności strzeleckie z broni krótkiej i snajperki oraz niezgorzej tłukł się wręcz. Na cóż mu oni? Zapewne po to, że żaden snajper nie ma zbyt długo powodzenia, jeżeli sam musi sobie radzić z celami i są one skupione na nim.

Tymczasem trójka z dziewczyną wyszła z budynku i skierowała się do samochodu. Równocześnie wyłonił się Mercedes klasy E, co mocno zaniepokoiło Dragunova. Strzelił niedopałkiem i zakładając kaptur skierował się spokojnym krokiem do samochodu. Pokręcił z niezadowoleniem głową i wsiadł z tyłu auta
- Prawdopodobnie mamy towarzystwo. Radzę nie strzelać, za blisko psów...

Daniel zamierzał ruszać, lecz po szybkim rozeznaniu sytuacji Dragunov wysiadł błyskawicznie z auta, poprawił Makarova, aby łatwo go było chwycić i wyjął z auta Glauberyta, którego schował pod bluze. Zamknął szybko bagażnik i podbiegł do motoru, gdzie wsiadł za Dimitrejem. Pozwolił sobie też na drobną sugestię o tym, kto kogo musi ratować w samochodzie, jednak w jego logice mógł sobie na to pozwolić, gdyż to on nadstawiał karku. Krzyknął jeszcze do Dimitreja:
-Postaraj się nas nie zabić. Lepiej jedź za nimi.
 
Bachal jest offline  
Stary 15-01-2012, 11:50   #26
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Messenger of evil
Haunting your soul
Laying in peace
Taking my corpse

The meeting that was held
Graveyard of death
Trying to resist it
Slow unholy breath

Słowa tej mało znanej piosenki doskonale pasowały do sytuacji. Cmentarz przyjął w swe objęcia kolejne dusze, które zostaną uwięzione na tym świecie. Żaden bóg nie przyjmie ich do swojego królestwa. Aneta zastanawiała się czasem czy w ogóle istnieje jakaś siła wyższa. Jeśli tak to ma przesrane.

Zostawili ciała na cmentarzu i odjechali jak najszybciej. Na szczęście nikomu się nic nie stało i mogli spokojnie wrócić do kryjówki. Neti była pewna że Kosa ma jakiegoś zaufanego doktorka, ale miała nadzieję, że nigdy nie będzie musiała go poznać.

Później w swojej prywatnej komnacie leżała na materacu popijając piwo. Miała ochotę się rozerwać, ale skoro jutro mają iść na jakąś "imprezę", postanowiła zostać w "domu". Patrzała w sufit co chwile pociągając z butelki. Obok leżała przeczytana gazeta i niedojedzony kawałek pizzy. Zastanawiała się jak długo przyjdzie jej pozostać w tym mieście. A może zostać by tu na dłużej? Ciekawe co los przyniesie.

***

Neti naprawdę się zdenerwowała, gdy usłyszała, że nici z imprezy. "Kurwa mogłam jednak wczoraj gdzieś iść" - pomyślała. Na szczęście była przygotowana na taką ewentualność, po pierwszym dniu postanowiła nie dać się już zaskoczyć. Miała więc na sobie ciemne jeansy, buty na niewysokim obcasie i asymetryczną bluzkę. Z jednej strony wyglądała na tyle neutralnie by wtopić się w tłum przechodniów, ale też na tyle fajnie by wpasować się w imprezę.

Gdy podjechali na miejsce Aneta poszła razem z Dimitrejem po dziewczynę. Szybko spławili strażnika i znaleźli odpowiednią salę. Jak na złość Weronika siedziała z przodu. Siedli niedaleko za nią i Aneta wpadła na pomysł, że aby nie robić zamieszania, prześle jej wiadomość starym karteczkowym sposobem.
Zorganizowała kawałek kartki i wyciągnęła z torebki długopis. Napisała coś szybko na niej i prosiła by przekazali Weronice. Dziewczyna rozwinęła papierek i zobaczyła następującą treść:

"Weronika, natychmiast wyjdź z sali, to sprawa życia i śmierci."

Karteczka wróciła z odpowiedzią "Jaja sobie robisz?"
Karteczka powędrowała dalej: "Chodzi o Twojego ojca. Idziesz?" Po czym Aneta podniosła się i wyszła z sali. Dziewczyna wyszła za nią.

Gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi Aneta zwróciła się do Weroniki.
- Posłuchaj mnie uważnie. Musisz pojechać z nami, Twój tata ma poważne kłopoty i ktoś może chcieć Ci zrobić krzywdę z tego powodu. Zawieziemy Cię w bezpieczne miejsce. Oczywiście możesz zadzwonić do taty jeśli nam nie wierzysz.
-Ech tyle razy mówiła mu żeby nie mieszał mnei w soje ciemne sprawy! Nie utrzymujemy kontaktów od pewnego czasu. Ale skoro on Cie przysłał powinnas miec jego numer prawda?
- Znaczy że nawet nie masz do niego numeru?
-No przecież mówie...
- No to nie pogadasz z tatą bo przysłał nas jego szef. Możesz więc nam uwierzyć na słowo lub zaryzykować życie
- głos Anety był silny ale zatroskany, chciała by dziewczyna wzięła sprawę na poważnie.
- Daj mi numer tego waszego szefa,nie pogadam nigdzie nie jade.
- Poczekaj
- Aneta wzięła komórkę i wybrała numer do Kosy.
- Macie dziewczynę?
- Poniekąd. Nie chce nam wierzyć, nie pojedzie dopóki nie pogada z ojcem.
-Niech da numer zaraz to załatwimy i pospieszcie się do kurwy nędzy!
- Podaj numer -
zwróciła się do Weroniki.
Weronika podała numer, pogadała z Ojcem i bez zwłoki ruszyła z nimi.

Oczywiście sytuacja musiała się skomplikować już przed uczelnią. Pojawił się Mercedes i wszyscy od razu wiedzieli, że trzeba go zgubić o ile będzie to możliwe. Krzysztof obstawił Weronikę z tyłu samochodu a Aneta siadła z przodu. Ruszyli. Merc ruszył również. Skręcił jednak po chwili lecz jechał za nimi nadal motor. Aneta ponownie wybrała numer do Kosy.
- Mamy ogon, postaramy się ich jak najszybciej zgubić. Gdzie zawieźć dziewczynę?
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher

Ostatnio edytowane przez Redone : 15-01-2012 o 12:24.
Redone jest offline  
Stary 15-01-2012, 19:13   #27
 
Dimitrej Dreamix's Avatar
 
Reputacja: 1 Dimitrej Dreamix nie jest za bardzo znanyDimitrej Dreamix nie jest za bardzo znanyDimitrej Dreamix nie jest za bardzo znanyDimitrej Dreamix nie jest za bardzo znany
Dimitrej wiedział, że ta impreza Kosy nie wypali, przynajmniej tak przeczuwał, więc wziął swoją broń. Jego instynkt go nie mylił po raz kolejny.

- No kurwa, a mieliśmy się zabawić. No nic, to jedziemy po tą małolatę. Może najlepiej żebym ja z jednym z was poszła do budynku uczelni, a reszta zostanie na zewnątrz ogarniając sytuację. W sumie z nas tu zebranych tylko Serafin najmniej wygląda na studenciaka. - Wybąkała Aneta, gdy wszyscy zatrzymali się na stacji benzynowej. Dimitrej jej odpowiedział:
- Ustalone, wy tu poczekacie, najlepiej z bronią, a ja z Anią pójdę po dziołchę.
- Haha, Aneta jestem, po takich wspólnych akcjach jeszcze się pomylić? - zaśmiała się dziewczyna.
- No to niech będzie Anetka. - Dimitrej powiedział, widocznie przejmując radość od koleżanki.
- Przyjaciele mówią mi Neti. Dimitrusiu - mrugnęła do kolegi.
- No więc Neti, masz jakieś plany po akcji? Moglibyśmy się wybrać na małe “strzelanie” na strzelnicy.
- Mam nadzieję, że uda się nam jeszcze załapać na chociaż część obiecanej imprezy. Ale kilka lekcji ze strzelania bardzo by mi się przydało.
- No, a mi z rzucania, na przykład nożami. - Dimitrej sobie pomyślał, że przydałaby się mu praktyka z rzucania na łóżko ładnych kobiet.
- No to ustalone, w wolnej chwili wybierzemy się poćwiczyć i jedno i drugie, ale póki co skupmy się na robocie. Wszyscy przystają na taki plan? Rozejrzymy się w środku, wy na zewnątrz i mam nadzieję, że szybko ją znajdziemy.



Gdy wszyscy przyjechali pod uczelnię, Aneta się odezwała:
- Widzieliście ten motor? To może być jakiś informator, chociaż raczej wątpliwe, żeby miał na nas zwrócić uwagę. To co, idziemy się rozejrzeć?
- Więc chodźmy. - Powiedział Dimitrej ściągając kask, od swojego zielonego motoru. Po chwili zapatrzenia w uczelnię, przełożył Glocka za pasek spodni, aby mieć do niego szybki dostęp, następnie, do prawej kieszeni w bluzie schował kastet. Na końcu wziął w lewą rękę swój nóż (Muela Mirage), a rękę wraz z nożem włożył do kieszeni.



-Neti, to gdzie idziemy poszukać tej córusi? - Powiedział Dimitrej, zamykając drzwi uczelni, jednocześnie spoglądając przez okno na Krzysztofa oraz na Anetę koło siebie.
- A państwo to dokąd? -zapytał ochroniarz ,który błyskawicznie zjawił się bilsko was.
- Chcemy się tu zapisać po wakacjach, przyszliśmy po kilka informacji. Może nam pan wskazać którędy do dziekanatu?
Ochroniarz przepuścił ich i wskazał odpowiedni kierunek. Na szczęście okazało się że był to ogólnie odpowiedni kierunek. Zapytali jedną laskę czy nie wie gdzie Weronika ma teraz zajęcia bo muszą od niej notatki pożyczyć, czy coś i na szczęście owa dziewczyna wiedziała gdzie ich pokierować
W auli B, czyli znajdowawało sie niewielu studentów , to znacznie ułatwiało im zadanie, wtedy wszyscy zaczęli szukać. Jak na zawołanie odezwał się profesor:
-Prosze państwa! nie dość ze spózniliscie sie na wykład to jeszcze chodzicie po sali proszę usiąść.
Tymczasem Dimitriej znalazł dziewczyne w jednej z pierwszych ławek, po czym gestem dał znać reszcie. Potem usiadł dwie ławki za ich celem, czekał jedynie aż się skończy wykład. Dalej sprawę przejęła Aneta, a potem Krzysztof. Dimitrej jedynie pełnił rolę uzbrojonego po zęby ochroniarza. Na zewnątrz, Krzysztof spytał się o broń:
-Dimitrej, potrzebuję czegoś do obrony. Masz na sobie cokolwiek?
-Łap Glocka, ma tłumik i dwa magazynki, plus jeden w środku. Jeśli wolisz TT to trzymaj śmiało, ma tylko jeden magazynek. Może ktoś pojechałby ze mną? Daniel kieruje autem, dwoje będzie tuż obok Werci, z tyłu, a ostatni będzie ze mną, ale musi dobrze strzelać. Co wy na to? - Po kilku chwilach rozmowy, zgłosił się Dragunov. Dimitrej włączył silnik około dwie sekundy po Alfie Daniela. Gdy tylko zobaczył, że Mercedes także rusza, pomyślał, żeby się wcisnąć między resztą, a prawdopodobnie bandziorami, ale od razu pomyślał, że to nie jest dobry pomysł, bo mogą wjechać w motor, albo po prostu zestrzelić Dragunova gdy nie będzie żadnych świadków. Po chwili pomyślał, że będzie się trzymać pięć do dziesięciu metrów od mercedesa, a gdy usłyszy strzały, lub coś pójdzie nie tak, ruszy szybko w bok, a potem wyprzedzi Alfę Romeo z resztą.
 
Dimitrej Dreamix jest offline  
Stary 16-01-2012, 01:07   #28
 
Pruszkov's Avatar
 
Reputacja: 1 Pruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumnyPruszkov ma z czego być dumny
Padł ostatni strzał. Akcja zakończona.

Jakie to wygodne, umrzeć na cmentarzu. Od razu pochówek, nawet nie trzeba do kostnicy wozić, normalnie pełen serwis na miejscu. Krzysztof mimowolnie uśmiechnął się.

Ale nie było na to czasu. Zaraz będą gliny, zaraz będzie raport, zaraz będzie Sebastian. I mimo, że detektyw pewnie dalej siedział gdzieś na drugim końcu Polski, Krzysztof czuł go niemal tuż za sobą, dyszącego mu na kark.

Ciarki przeszły mu po plecach. Może lekkie PTSD, może po prostu ewolucyjne przystosowanie do unikania drapieżników, Krzysztof nie wiedział. Faktem było, że nie chciał ponownej konfrontacji z Sebastianem.

Nie ma czasu. Krzysztof poleciał za kierownicę samochodu i odpalił silnik (był wdzięczny Danielowi, bo samochód był pierwszej klasy), Dimitrej dorwał walizkę, Daniel ściągnął Dragunova. Wpakowali się do auta i odjechali z piskiem opon.

***

Dojechali do meliny. Krzysztof postanowił wynająć niedługo pokój hotelowy, ale dziś nie miał siły. Oddał Danielowi kluczyki, skinając głową, rzucił przelotne spojrzenie Anecie, po czym udał się do swojego pokoju. Zamknął prowizoryczne drzwi, po czym położył się na materacu i podłożył ręce pod głowę.

Patrząc w sufit, rozmyślał.

Najpierw jego głowę nękały myśli związane z Sebastianem. Tam, na cmentarzu, urządzili masakrę. Bezwzględny detektyw musiał o tym słyszeć. Choć, z drugiej strony, "zaprzyjaźnieni" policjanci mieli się tym zając. Zabawne, pomyślał Krzysztof, przecież ja też jestem "zaprzyjaźnionym policjantem". W pewnym sensie.

Postanowił się tym nie martwić. Przez chwilę rozmyślał o akcji. Dobrze zaplanowana, bezbłędnie wykonana, no i szczęście dziś było po ich stronie. Ale zbyt wiele pozostawili przypadkowi, a to niedobrze. Szczęście jest ważne, ale w żadnym wypadku nie powinno się mu powierzać całej misji. Nieważne. Krzysztof pocieszył się, że przecież takiego typu zleceń już nie będzie.

Poświęcił też chwilę na rozmyślania o towarzyszach. Lubił aktualizować swoje opinie o różnych ludziach raz na jakiś czas. Aneta to Aneta, ktoś, kogo teorytycznie możnaby było określić mianem "fajna dziewczyna". Znała się na rzeczy - to mu się podobało. Wiedział doskonale, jak bardzo jej zdolności będą przydatne, kiedy będzie trzeba być cichym. Mieć w grupie kogoś, kto tak rzuca, to skarb.
Potem pomyślał o Dragunovie. Wyglądał na wojskowego, umiejętność używania snajperki też na to wskazywała. Krzysztof przypomniał sobie, gdy Dragunov celował do Satany bez dwójnogu. Ciekawiło go to, domyślał się, że to z powodu wojskowego treningu. A więc był wojskowym, Krzysztof doszedł do wniosku a priori. Albo jestem w sporym błędzie. Bez znaczenia, snajper znał się na tym, co robił, a wsparcie z daleka jest nieocenione.

Dalej był Dimitrej. Tu było najmniej do zastanawiania się - brutal z giwerą, który najpierw strzelał, potem może pytał, jak akurat zabrakło mu amunicji. Krzysztof postanowił na niego uważać. Nigdy nic nie wiadomo z takimi osobnikami.

Największą zagwozdkę sprawił mu jednak Daniel. Po pierwsze, był chyba najbardziej profesjonalny z nich wszystkich. Przerastał Krzysztofa w tym, że nie bał się użyć broni, gdy trzeba było to zrobić. Problemem było jednak co innego - Krzysztof miał wrażenie, że Daniel go obserwuje. Nie miał na to dowodów, ale intuicja mu to podpowiadała. A co jak co, ale intuicję to Krzysztof miał. Nie wiedział tylko, po co Daniel miałby to robić. Ponownie, mógł być w błędzie, ale jeśli nie był... postanowił nie pozostawać dłużnym. Jutro zacznę zbierać dokładniejsze dane, pomyślał Krzysztof. Oczy mu się zamykały. Zmęczony, zasnął.

***

Dzień później dostali zaproszenie na imprezę, z czego Krzysztof był zadowolony. Wchodząc do samochodu, cieszył się. Nie był jakimś specjalnym fanem imprez, ale może uda mu się poderwać jakąś dziewczynę, pogadać z nią o wszystkim i o niczym i nie pójść z nią do łóżka, pokazując jej, że przecież interakcje międzyludzkie nie muszą się ograniczać tylko do tego...
-Hej tu „Kosa”, jest sprawa! Zapomnij o klubie! Jedzcie szybko pod wydział Ekonomiczny Uniwersytetu Pomorskiego...

Okej. To by było na tyle, jeśli chodzi o marzenia.

Dojechali tam dość szybko. Szybki podział ról i akcja, pełen profesjonalizm. Szybko dorwali dziewczynę, która była akurat na wykładzie. Jakoś wyszło, że wpadła pod opiekę Krzysztofa, który nie narzekał, bo znał się na eskortowaniu vipów.
- Jest jednak parę rzeczy, które musisz zapamiętać. Gdy usłyszysz wystrzały, rzucasz się na ziemie, bezwzględnie. Gdy jesteś w samochodzie, trzymasz głowę nisko i chowasz się miedzy nami, żebyśmy w razie czego działali jako ludzka tarcza. Gdy to my strzelamy, chowasz się za tego, kto właśnie cie prowadzi, a gdy prowadzący targa cie na bok albo na ziemie, nie opierasz się. Uwierz mi, znamy się na tym i doprowadzimy cie całą i zdrową do bezpiecznego miejsca, o ile będziesz z nami współpracować, dobrze? -
Krzysztof upewnił się, że zrozumiała. Dimitrij pożyczył mu pistolet, TT. 8 strzałów, powinno wystarczyć. Eskorta do samochodu przebiegła bez problemów, ale już na nich czekali.
- Łapy na broni, zdaje mi się, że ten za nami jest uzbrojony. - powiedział Daniel zza kierownicy. No to jazda...
 
Pruszkov jest offline  
Stary 16-01-2012, 10:00   #29
 
Piter1939's Avatar
 
Reputacja: 1 Piter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodze
Czwartek, około godziny 19

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=m4htHVgz_XA&feature=related[/MEDIA]

Kosa podał Anecie adres : Powstańców 12. Niedługo potem wjechaliście na Aleje Niepodległości, jedną z najważniejszych arterii komunikacyjnych Metropolii Bałtyckiej. Szeroką dwupasmową drogą przyjemnie się jechało. Za Alfą Romo wciąż jednak jechał tajemniczy motocyklista a za nim Dimitrej z Dragunovem. Po pewnym czasie wjechaliście na teren niezabudowany. Daniel dojechał do skrzyżowania. W tym momencie gość na motorze nagle obrócił się i otworzył ogień do Dimitreja, ten zareagował zmieniając pas. Krótka seria chybiła, rozbijając tylko lusterko. Daniel widząc w swoim lusterku co się dzieje, przyspieszył, lecz nagle z lewej strony pojawił się znany już wam mercedes. Mimo czerwonego światła przejechał przez skrzyżowanie, zakręcił i zrównał się z wami. Krzysztof desperacko próbował przemieścić się na lewą stronę, przeładowując broń. W tym momencie nastąpiło uderzenie, mercedes usiłował zepchnąć was na pobocze. Broń Krzysztofa upadła, lecz na szczęcie nie wypaliła. Schylił się by ją podnieść. Tymczasem w tylnie bocznej szybie Merca, pojawiła się lufa pistoletu zaopatrzona w tłumik. Pierwszy strzał minął głowę Daniela zaledwie o milimetry przebijając boczną szybę i wychodząc przednią. Drugi lekko zranił kierowcę w lewe ramię, lecz ten zachował kontrole nad kierownicą.
 

Ostatnio edytowane przez Piter1939 : 16-01-2012 o 10:08.
Piter1939 jest offline  
Stary 19-01-2012, 13:33   #30
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Super. Pierwszy postrzał w Polsce. W ogóle pierwsza poważna rana w tym kraju. Nie licząc dzieciństwa i siniaków od od ojca w ów czasie. Szkoda mu było trochę tej prawej łapy. Zawsze był oburęczny, ale to właśnie ta ręka miała większego pecha. Miał na niej niezliczone ślady po cięciach nożem, Jeden, bardzo stary ślad po kuli i bliznę od ognia, której objętość była równa objętości pięści normalnego człowieka.

Daniel zaklął cicho po angielsku, wyzywając strzelca od z kur wy synów. Dimitri pochwalił się umiejętnością kierowania motocykla, a Krzysztof ogłuszał wszystkich strzałami, a następnie mówił coś licząc, że ktoś go usłyszy. Ból w jego prawej łapie go trochę oszołamiał. Z początku oczy zaszły mu czerwienią i dwoma łzami, ale szybko się ogarnął, skorygował prędkość, rozejrzał się po sytuacji i wrócił do normy. Aneta kuliła się by w razie czego dostał tylko Daniel. Słusznie robiła, nie miał jej tego za złe. Wrogiego motocyklisty już nie było, obsługa merca też się chyba skurczyła.
Serafin gwałtownie zahamował, jednocześnie skręcił kierownicą, wrzucił większy bieg, wymuszając od silnika większy impet, wcisnął ponownie gaz, wszystko to w ułamku sekundy i niemal jednocześnie, by czoło Alfy walnęło w tylne koło i ogółem bok Mercedesa, powodując jego obrót.

Niefortunnie Mercedes też zaczął skręcać, by uderzyć samochód Daniela, przez to Serafin nie uderzył tak mocno jak chciał, trochę niżej, powodując większy obrót wrogiego samochodu, lecz mniejszy impet i uszkodzenie ów wozu. Daniel z łatwością zapanował na kierownicą dwoma ruchami, drugi kierowca nie miał takich umiejętności. W pewnym momencie znalazł się akurat na linii strzału Dragunova. Z szyby tak luksusowego wozu nie pozostało wiele, z pasażerów tym bardziej, szczególnie, gdy jeszcze uderzyli w barierkę po drugiej stronie drogi.

Daniel wymijał nieliczne samochody, szukając zjazdu w boczne uliczki, by uniknąć partoli policji, które zaraz się zjawią w okolicy. W końcu znalazł zjazd i powoli zaczął kierować się w wyznaczone miejsce.

Krew zaplamiła mu garnitur. Miał dziurawą marynarkę i cały garniak. Wkurzyło go to. Przypomniał sobie jednak o jeszcze dwóch zapasowych marynarkach. No i o pięciu zestawach garniturów. Lubił porządek i bycie przygotowanym na każdą ewentualność. Znalazł kapelusz walający się gdzieś po samochodzie, założył go i się uspokoił.

W końcu dotarli pod willę. Tam czekało na zewnątrz paru ludzi, w tym kilku uzbrojonych, Kosa i jakiś elegancik w nieco podeszłym wieku. Blondynka od razu rzuciła się w ramiona swego ojca, czyli ów eleganta. Kosa podszedł do reszty i orzekł
-Musiało być ostro, Daniel widzę, że dostałeś, zgłoś się do “Bolo”, był kiedyś sanitariuszem niech Cię opatrzy. Samochód jest spalony, wezmiecie Golfa chłopaków i wrócicie do domu. Oni i tak zostają. Ojciec Weroniki będzie wam wdzięczny, spodziewajcie się extra nagrody. Napisze wam jescze smsa.

Do Serafina podszedł spory gość, z łysą głową i starą szramą na czole. Miał zaniedbany, jasny, dwudniowy zarost, ciemne jak noc oczy i najwyraźniej nie raz i nie dwa razy złamany nos.
- Chodź, opatrzę ci tę rękę w paręnaście minut i możesz ruszać. - Bolo może nie wyglądał na inteligenta, ale jakoś nie brzmiał na idiotę.
Daniel wszedł za nim do willi, rozglądając się po bogatym otoczeniu. Żyrandole ze szlachetnych, pobłyskujących w jasnym świetle, klejnotów, bogate, antyczne wręcz meble, obrazy na ścianach, wspaniała ceramika, nawet ramy okien były pozłacane. Na dodatek w samym środku wielkiego holu, z ogromnymi schodami, ciągnącymi się w różne strony, stała fontanna z Wenus. Zbytek bogactwa i wymyślnego snobizmu.

Bolo zawiódł Daniela do specjalnego pomieszczenia medycznego. Wyglądało jak laboratorium z filmów.
- Pokaż tę ranę. - Rzucił Bolo zakładając lekarskie rękawiczki i fartuszek. Usiadł na zielonym, kręconym taborecie na kółkach, wskazał Danielowi wieszak i łóżko dla pacjenta. Serafin zdjął płaszcz, marynarkę, koszulę i krawat i sam przyjrzał się swojej gołej ranie. Bywało gorzej, znacznie gorzej.

Parę szwów, trochę grzebania i bandaży, a ból zniknął pod wpływem tabletki, po której Angol mógł prowadzić. Wszystko rzeczywiście zajęło ledwie paręnaście minut. Daniel wstał z łóżka i ruszył do ubrania. Cały prawy rękaw, niegdyś białej koszuli był pokryty krwią. Daniel poczuł lekkie odrętwienie w prawej ręce, trochę jednak będzie problemów.
- Przepraszam, że pytam, ale macie może wolne koszule? - Spytał Bolka.
- Koszule, marynarki, płaszcz choć w miarę podobny do twojego się pewnie też znajdzie. Szef nie będzie miał nic przeciwko. Chodź, zaprowadzę cię. - Powiedział wyrzucając czerwone rękawiczki do kosza.

Garderoba dla pracowników znajdowała się na pierwszym piętrze. Tam Daniel znalazł sobie białą koszulę, w cienkie, srebrne paseczki, kanciastą, czarną marynarkę i w miarę podobny do swojego płaszcz. Jasnoczerwony krawat był jego. Założył kapelusz (oczywiście zdejmował go wchodząc do pomieszczeń, inaczej byłby niekulturalny) i wyszedł na zewnątrz odświeżony, tylko z lekko zdrętwiałą ręką. Mimo to, on prowadził.

W piątek rano wstał pierwszy. Włożył spodnie nie troszcząc się o koszulę. Rozejrzał się po swoim biednym pokoiku. Szafa, stolik nocny, stół, łóżko. Ściany zbutwiałe, łuszcząca się tapeta, deski w podłodze skrzypiące. Wrócił myślami do swojego angielskiego domku. Piętro, bez bogactwa i zbędności. Miał to co chciał, czyli niewiele. On po prostu chciał zarobić by przeżyć. By osiągnąć to drugie był gotów na wszystko, nawet na zostanie gangsterem. Godzinkę jeszcze kręcił się po pokoju, zaglądał do swoich rzeczy, do najważniejszej walizki, ukrytej pod podłogą. W końcu wylazł zakładając już koszulę, a nawet ją zapinając. Wstawił wodę na kawę. Dwie łyżki kawy, dwie cukru, woda do połowy kubka i reszta mleka z 3,2% tłuszczu. Dzięki temu nie była gorąca, ale bardzo smaczna, jednak szybko znikała z kubka. Nie umiał się delektować kawą.

Drugi do kuchni przylazł Dragunov. Wspomniał od razu o treści smsa od Kosy, na temat nowego wozu. Nawet się nie przywitał. Daniel mruknął ciche "goodmorning". Pieprzony przedszkolak od razu zechciał sam pojechać po wóz od bogacza. Dmitri uderzał do Anety (według Daniela strasznie dziecinnie i nieudolnie), Dragunov pewnie chciał wyrwać jakąś "wcale nie puszczalską panienkę" na super wóz, trochę na to za wcześnie, przynajmniej w Anglii by było.

Serafin rozpiął jednak trochę koszulę, gdy poczuł ukłucie bólu w ramieniu, oglądał ranę, a na słowa Dragunova spojrzał na niego spode łba, nieufnie i trochę złowrogo. Odburknął swoim gardłowym, wiecznie zachrypniętym głosem
- Rób jak chcesz, jest tak samo twoje jak i moje, ale ja chcę być w tamtej kawiarni o trzynastej... koniecznie - Seraf mocno podkreślił ostatnie słowo - dostarcz wóz na dwunastą, to ci daje prawie cztery godziny. Miłej zabawy, tylko nie wybieraj żadnego BMW, albo japońca, najlepiej brytyjski wóz, Jaguar, Aston Martin, albo coś w tym stylu. Pamiętaj, że to ja jestem głównym kierowcą i jak wybierzesz zły wóz, to ty będziesz go prowadził, a ja będę tym, który będzie tłukł w twoje siedzenie od tyłu.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:12.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172