Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-01-2012, 16:05   #4
Jarlaxle
 
Reputacja: 1 Jarlaxle nie jest za bardzo znanyJarlaxle nie jest za bardzo znany
1 dzień. Niedziela.
Postanowiłem że będę prowadził dziennik wyprawy od dnia, kiedy dowiedziałem się o udziale w niej.
Po pięciu dniach w izolatce wypuszczono mnie rano tego dnia. Nie byłem tam ze swojej winy, Gordon i Snackes znowu próbowali mnie zabić, mówili że nie będą tolerować dzikusów w swoim sektorze, strażnicy jednak byli niewiele bardziej życzliwi od nich i po skopaniu mnie mówili że to dla mojego bezpieczeństwa. Teraz jak co tydzień czekam na południe, na moment kiedy wyczytują nazwiska więźniów, do których bliscy przyszli w odwiedziny. Nie czekałem na rodzine, oni nawet nie wiedzieli gdzie jestem. Nie czekałem na przyjaciół, po ucieczce z rezerwatu ich nie miałem. Czekałem na Amande. Przez dwa lata się nie pojawiła ale nie straciłem nadziei. W końcu kiedy kończyliśmy śniadanie jeden ze strażników przejechał pałką po kratach i krzyknął:
-No to teraz wyczytam listę szczęśliwców! Adams- znał procedurę, więc podszedł do drzwi, gdzie skuto go i odprowadzono do pomieszczenia, gdzie miał zaczekać na resztę- Brick- z nim postąpiono tak samo, tak z Deanem, Eatonem, Huertą, Kylem i Rodrigezem. Już myślałem że to będzie koniec, jednak sierżant popatrzył na mnie, uśmiechnął się i powiedział:
-Twój pierwszy gość od dwóch lat i to w dodatku specjalny.
W pierwszym momencie poczułem się... Sam nie wiem jak to opisać. On powiedział że to ktoś specjalny a specjalną osobą dla mnie była tylko ona! W końcu wstzałem z ławki i ruszyłem ku drzwiom, żeby dać się zakuć.
Pierwszy raz byłem w pokoju odwiedzin. Wyglądał tak jak pokój psychologa, który co jakiś czas badał więźniów, stolik i dwa krzesła. Rozkuto mnie i pozwolono usiąść. Czekałem. W końcu otworzyły się drzwi i do teraz czuję ulgę z powodu, że nie widziałem swojej miny, gdy zamiast złotowłosej Amandy Bell w pokoju jak czarna mara pojawił się podstarzały człowiek w garniturze i z walizką. Usiadł i zaczął mówić mi niestworzone rzeczy o turach i o rzeczy- EONie, którzy przenosił ludzi w czasie o tyle lat że wręcz się wydawało to niemożliwe, że świat, wszystko to dookoła movło wtedy istnieć! Potem wcisnął mi garść ulotek i broszurek i wyszedł, mówiąc żebym się zastanowił nad udziałem w tym i tym czego oczekuję.
3 dzień. Poniedziałek.
Postanowiłem. Huerta, z którym dzieliłem celę próbował mnie od tego odwieść ale co miałem do stracenia? Amanda, jedyna osoba na której mi zależało widocznie o mnie zapomniała, a swoim mogłem tylko pomóc. Zawołałem strażnika i powiedziałem że chcę się widzieć z człowiem z rządu. Godzinę później siedziałem w pokoju odwiedzin, zaś po dwudziestu minutach byłem w czarnym samochodzie z przyciemnianymi szybami. Nawet nie sprzeczał się, gdy mówiłem że biali nie mają prawa na jakiekolwiek prace w obrębie rezerwatu z którego pochodzę, mieli też zbudować im szkołe i szpital, które znajdą się pod władzą starszyzny.
30 dzień. Niedziela.
Byłem dzisiaj na porannej mszy, ostatniej mszy przed narodzeniem Chrystusa. Ha! Sam nie wierzę w te słowa,. Jak można przenieść się wczasie? Czy to nie występek przeciw prawu bożemu? Gdyby On tak chciał, to by człowiek potrafił to robić z łatwością! Boję się, chyba pierwszy raz w życiu. Nawet 2 lata temu, kiedy ta grupka idiotów rasistów napastowała mnie i Amandę, to nie czułem strachu... Wtedy nic nie czułem.
31 dzień. Poniedziałek. Dopiero co odmówiłem modlitwę. To ten dzień! Dzisiaj mam się przenieść w czasie wraz z innymi więźniami. Mamy pomagać w przenoszeniu syberytu z Syberii na Alaskę. Wśród mojej grupy nie zauważyłem żadnego białego. Biali... Mnie uważają za czerwonoskórego, chociaż gdy patrzę w lustro tego nie widać, zaś sami raczej są beżowi. Jednak to oni są panami świata, oni ustalają prawo, oni mówią kto jest panem, a kto niewolnikiem, zaś my otrzymaliśmy właśnie taką rolę. Niewolników. Ja i jescze były bokser mamy zostać jednak uprzywilejowania, mamy być ich nadzorcami! Nie wiem czy mogę być dumny z tego, że będę pilnował ich jak zwierzynę, jednak broń zawsze się przyda.
Wzywają na odprawę. Może uda mi się przemycić dziennik i tam dokończę wpis.

Joshua Rouen, zwany przez swoich pobratymców Okiem Jastrzębia przeszedł jako jeden z ostatnich przez EONa. To było cudowne uczucie! Wszędzie światła! Nie wiedział co się z nim dzeje. Jednak po przejściu nie poznał miejsca w którym wylądował. Czy to ta sama mroźna Alaska? Wszystko było nie tak! Dookołą była tylko pustynia, piach kamienie, jednak te wspaniałe czyste powietrze... Nigdy takiego nie czuł nawet na terenach rezerwatu w Utah.
Było tu jednak jeszcze coś, coś co wyglądało na koryto rzeczne.
 
Jarlaxle jest offline