Chwilę po tym, jak Yildirim spostrzegł, że błyszcząca igła iniektora zadrgała, odezwały się głośniki. Lekarz łypnął pytająco na Vertivela. Kolejny członek załogi? Konsultant naukowy?
Yildirim, który zawsze samego siebie uważał za człowieka nauki i pozostawał orędownikiem aplikacji metody naukowej także w polityce, powinien właściwie skwapliwie pokiwać głową. Chętniej widziałby misję "Eagle'a" jako wyprawę badawczą właśnie, odkrywanie ameryk, stąd pewną niechęć budziła w nim wszechobecna militaryzacja podboju kosmosu.
A więc naukowiec. Yildirim zmarszczył brwi. Dołączony do załogi tak nagle. To jednak sugerowałoby, że admiralicja spodziewa się, że będzie tam coś do zbadania, jakaś tajemnica do odkrycia. A wobec tajemnic Yildirim zachowywał naukowy sceptycyzm, przyzwalając tylko na to, czego rozum nie obejmie. Panie, miej nas w opiece.
- Komandorze? - spojrzał pytająco na dowódcę. |