Kirkan nie zabawił długo w gospodzie, szybko skierował swoje kroki do pokoju. Wstał tuż przed świtem by pomodlić się do Ilmatera. Zebrał swoje rzeczy i wyruszył do świątyni Latandera.
Droga pomimo tego, że pokonywana z takim tempem nie była bardzo męcząca dla Kirkana, przyglądał się z zaciekawianiem towarzyszom.
Po rozłożeniu swojego "łoża" jak lubił nazywać swój koc Kirkan, dosiadł się do barda przy ognisku. Mogę wziąć, drugą wartę - powiedział ze spokojem w głosie Tirlonowi, po chwili odwrócił się do barda - A któż lubi być głodny? Kiedy myślę o tym ile ludzi może tylko pomarzyć o posiłku przed snem ...-posmutniał, po chwili jednak wziął się w garść - Może zagrasz jakąś pieśń by umilić nam oczekiwanie, Panie Bardzie? |