Niewiele brakowało mi do zwykłego plaśnięcia się w czoło dłonią. Zwolniłem i zatrzymałem się na moment podziwiając molocha, którego miałem przed sobą. To coś było duże, a osoba która to przyzwała, musiała być skończonym, choć potężnym, kretynem.
- Bądź tak miły i zdejmij maga jeśli dasz radę, potem zajmiemy się konstruktem, pora na ciężkie działa. - Rozejrzałem się dokładniej i ruszyłem z toporem i modułem na najbliższego trolla.
Rytuał mógł zasilać to coś, ale na pewno nie przeszkadzało go przerwać. Moje kroki stawały się coraz dłuższe, a w głowie starałem się obliczyć jak szybkie właściwie są te pomniejsze konstrukty, kilka już padło, a wolałem po prostu użyć topora jak szatkownicy do jajek. Hanumanem blokując z boku lub od góry wszelkie próby ucieczki.
Moje kroki nie były najwyraźniej niesłyszalne, moja sylwetka zwróciła uwagę sługusów, gdy tylko wybiegłem spomiędzy półek. Czteroramienny kapłan kontynuował ceremonię - ryknął tylko znacząco na podlegających mu czarnoskórych strażników-trolli. Ci -znowu zaskakując szybkością- rozproszyli się zeskakując z trzech pół-kolumien jedynie furkocząc opaskami wiszącymi luźno na biodrach. Topór zaiskrzył o kamień tuż za trollami ułupując jedynie kawałki kamienia. Zaatakowali mnie z dwóch stron- jeden zamachnął się batem, który metalowymi linkami owinął się dookoła uniesionego do kolejnego zamachu przedramienia. W tym momencie drugi z pełną siłą rozpędu wpadł na mnie z innej strony. prawdopodobnie licząc, że niemal równie twardym barkiem staranuje mnie na proszek. Miałem na ten temat inne zdanie, więc zamiast stać jak kamień, pozwoliłem się dać rozpędzić sile ciosu i ruszyłem zgodnie z jego kierunkiem, co przybliżyło mnie do dzierżącego bat napastnika. Miał dwie opcje, rzucić bat, albo wejść ze mną w zwarcie, to drugie mogło się dla niego skończyć tragicznie.
- ‘Hanumanie, masz jakieś pomysły co do pozbycia się tego dużego gbura?’ - na myśli miał oczywiście konstrukta, który powoli zaczynał zbliżać się w ich kierunku.
- “Tarcza Aurora, wiesz który to rytuał, powinno go osłabić, a teraz nie daj się zabić za szybko”. - odpowiedział zapytany bezpośrednio w mojej głowie. Pewnie, ta metoda była niewątpliwie szybka i wydajna, ale przeleciała mi niezwiązana myśl. Kiedy powinienem zacząć się martwić tym, że rozmawiam z głosami w mojej głowie, słucham ich i na dodatek maja całkiem sensowne rady.
Na dokładkę koło mnie przeleciała kula - zrozumiale że Jednooki mógł mieć problemy z celowaniem, ale niech przynajmniej celuje w drugą stronę.
- Patrz gdzie strzelasz! - wydarłem się do elfa próbując jednocześnie przerobić trole na złom. W międzyczasie musiałem znaleźć czas żeby aktywować tarcze, czas zawężał się tak samo jak pole manewru.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |