Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-01-2012, 11:56   #46
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Gotwin, Felix, Wilhelm, Gracjan, Teodor, oraz Yerg

-Zmagacie się z nieuchronionym! Śmierć to dla was najmniej surowa kara!- krzyknął jeden z kapłanów, którego atakował Teodor. Bogowie tylko wiedzieli, do kogo kierował swoje groźby. W każdym razie krzycząc na głos zdekoncentrował się i to wystarczyło aby jego najbliższy i zarazem najniższy przeciwnik w końcu trafił. Cios, jeśli tak można to było nazwać, był niezbyt silny i przypominał on bardziej otarcie się broni niż zderzenie, jednak zawsze to było coś i mogło to wpłynąć na losy walki.
Strzelcy ukryci kilka metrów dalej nie mieli łatwego zadania. W wirze walki swych kompanów z dwójką przeciwników mogli trafić swojego, albo wroga, tutaj decydowały umiejętności strzeleckie ale również i fart. Kapłan, z którym zmagał się Teodor zaatakował od boku, chcąc ukrócić khazada o głowę, ten jednak dość szybko schylił się unikając druzgocącego ciosu. Nagle rozległ się świst strzały. Gdy Teodor podniósł wzrok, by skupić się na kolejnym ataku dostrzegł łysego przeciwnika z strzałą wystającą z piersi. Pocisk przebił zbroję i przeszył serce na wylot. Kapłan stał jeszcze krótką chwilę, zdziwionym wzrokiem spoglądając w miejsce, z którego nadeszła jego śmierć a po chwili padł bez tchu na ziemi.

Felix uśmiechnął się pod nosem. Los zrekompensował mu się za poprzednie chybienie. Mężczyzna nie czekając na ruch ostatniego przeciwnika naciągnął kolejną strzałę na cięciwę i posłał drugą strzałę, jednak tym razem broniący się kapłan w porę dostrzegł kątem oka zamiary Felixa i z trudem uskoczył w bok, miał jednak przed sobą trójkę pozostałych przeciwników, oraz strzelającego z gąszczu Gotwina. Gotwina, który podobnie nie zwlekając nacisnął spust kuszy. Bełt pomknął znacznie szybciej niż strzała i trafił wroga w udo wywołując u niego krzyk bólu. Wilhelm wejrzał tylko rozgniewanym wzrokiem w tył, gdyż bełt świsnął tuż obok niego i tylko centymetry zadecydowały o tym, który z mężczyzn stał się celem. Kapłan zatoczył się w tył i przewrócił wprost pod nogi Yerga, a po chwili i Wilhelma, oraz jego „pomocnika”. Do grupki dołączył wartko Teodor i łysy kleryk nie miał już nic do powiedzenia. Puścił swój młot unosząc ręce w górze w znak poddania się.

Wszyscy

-Spóźniliśmy się...- warknął rozzłoszczony Beledegor, z niesmakiem kręcąc głową. Krasnoludzki zabójca trolli, który od pierwszego dnia wyprawy nie wypowiedział ani jednego słowa pewnie liczył na srogą bitkę. Z resztą podobnie jak i zawiedziony Oskar, wraz z Ragnarem.
Dawit wartko doskoczył do nieprzytomnego Roderyka sprawdzając jego stan zdrowia. Był pokiereszowany i poobijany, jednakże dychał wciąż a to dawało nadzieję, na dokończenie misji. Towarzysze zebrali się wokół ogniska, gdzie leżał powalony człek, który jeszcze kilka uderzeń serca temu nie krył się z zamiarem rozłupania czaszki Yergowi.
-Ha ha ha...- zaśmiał się przez zaciśnięte zęby, trzymając się za ranione bełtem udo. -Nic nie osiągnęliście, bo nieuniknione i tak nastąpi. Lepiej zabierajcie tego śmiecia...- wejrzał na nieprzytomnego żebraka -I uciekajcie stąd jak najdalej, bo niebawem zjawi się tu mój pan, dla którego tacy śmiałkowie jak wy to nawet nie wyzwanie...- na jego twarzy pojawił się złowrogi uśmiech.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline