Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-01-2012, 12:28   #125
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Lawrence, Triskett & Ruiz - 2cz.

CG skupiła się aby zdławić do końca budzącą się w niej moc. Nie była gotowa jej użyć. Nie chciała jej użyć. W tym momencie traktowała siebie samą jak nie mniejsze zagrożenie niż cały ten cienisty demon, który określał się jako jej pierdolony małżonek. Dzień i noc. Światło i ciemność. Dobro i zło. Yin i yang. Jeśli przeciwieństwa się przyciągają to powinna za facetem szaleć a czuła tylko strach.
- Muszę stąd pryskać nim przyjadą gliny. Albo regulatorzy. Ministerstwo jest kilka przecznic stąd - szepnęła do Trisketta i mijając go wyszła przed restaurację. Szkło chrzęściło jej pod butami kiedy przyspieszyła to truchtu. Na zewnątrz zobaczyła przykucniętą na chodniku Ruiz i nieco oszołomionego Brewera.
- Cześć - rzuciła ponuro i poczekała aż dołączy do nich Gary. - Masz informacje o które cię prosiłam? Po prostu mi je daj i się zwijam. Chyba, że... chcecie mnie aresztować? - wbiła zmrużone oczy kolejno w trójkę regulatorów.

- A wiesz że to nie byłby głupi pomysł? – warknął Gary, patrząc na poparzoną rękę i odrywając uświniony zupą i osmalony rękaw koszuli. – Zawlec twoją dupę do Komory i tam pogadać na spokojnie? Co to do ciężkiej cholery właściwie było? Mówię zarówno o tym panu w płaszczyku i o Jaśnie Oświeconej CG.
Triskett spojrzał na nią podejrzliwie, ale uspokoił się widząc że Lola dochodzi do siebie, a Brewer przestaje wreszcie mierzyć do wszystkiego co się rusza ze swojego Glocka. Westchnął teatralnie, patrząc jak oszołomieni ludzie, podnoszą się niepewnie, obmacując szyje i kaszląc.
- CG, musimy pogadać. Dałbym ci chwilę na dojście do siebie i poprosił byś zaczekała na nas w herbaciarni u Saszki, ale przecież wiem że jak cię spuszczę z oka to znikniesz. Dlatego pójdziemy tam razem. – odwrócił się do Brewera. - John, zaczekaj tutaj na naszych i Policję. Proszę.
Rzucił ponaglająco okiem na CG i kręcąc podniesionym palcem w kółko pokazał że zaraz zaczną się zbierać mundurowi.
- Dobra - CG wiedziała, że czas jest na wagę złota a kłótnie będą tylko wszystko przedłużać. - Ale nie do Saszki. Za blisko. Zaraz zlecą się tu cholerni węszyciele i hycle i nie chcę ryzykować - zaplotła ręce na piersi. - Złapiemy taksówkę i pojedziemy do was. Nikt nie szuka zdechlaka pod dachem regulatorów.
- Ok. - schował broń za pasek z tyłu pleców i zaczął torować drogę przez tłumek klientów restauracji i gapiów już zbiegających się na miejsce. Gwizdnął przez zęby głośno i machnął ręką łapiąc staromodną, czarną taryfę.
 
liliel jest offline