Spóźnili się, lecz ich towarzysze chwacko dali radę fałszywym kapłanom. Na polanie było tyle do roboty: ranny do przesłuchania, zabity do przeszukania, jeniec do uwolnienia i jakiś nowy leśnik, który chyba przypadkiem wspomógł ich w walce. Lecz Oskar chwilowo zignorował ich wszystkich. Dość czasu zjeździł po dzikich odstępach Imperium, by wiedzieć, że nieubezpieczony postój aż prosi się o zasadzkę. Taką, jaka spotkała przed chwilą kapłanów. Woźnica przebiegł przez polanę i ruszył dalej równolegle do traktu. Nie widząc nikogo na drodze, schował się w gęstwinie z przygotowanym garłaczem. Zawsze odznaczał się bystrym wzrokiem, spostrzegawczością i czymś w rodzaju szóstego zmysłu – stąd stanie na czatach. Gdy zobaczy kogoś zbliżającego się drogą, zależnie, kto to będzie: wróci biegiem poinformować towarzyszy, lub przywita gości chmurą ołowiu. "Niebawem zjawi się tu mój pan..." - pamiętał słowa jeńca.
__________________ Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
Ostatnio edytowane przez JanPolak : 08-01-2012 o 18:03.
|