Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-11-2006, 00:50   #23
rudaad
 
rudaad's Avatar
 
Reputacja: 1 rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację
Izabell Review

Dopalała powoli papierosa, słuchając użekającej histori z życia pana Call'a. I jakoś nie specjalnie zrobiła ona wrażenie na Izabell.. Słyszała "przez ścianę" już nie raz podobne opowieci, zdesperowanych ludzi... A pieniądze i kontakty też nie były dla niej kuszącą propozycją.. Jednak... Sam wątek istnienie tzw "Zakonu", charakteryzującego się... Jakże zajmującymi rytuałami twarzyszącymi wstąpieniu w jego szeregi, budził w niej rządzę poznania.. Poznania czegoś nowego... Co mogło w pewnien chociaż sposób wzbogacić jej życie..

Słychać liczne oklaski na sali, widać pierwsza część spektaklu dobiegła już końca.. Choć Izabell nie zwróciła nawet na to uwagi zgłębiając się w swoich myślach i obserwując reakcje pozostałych uczestników tego, jakże ciekawego wieczoru...
Oczywiście główny konwersator spotkania... Mark... Miał niewiele do powiedzenia... jednak zawarł to w wystarczającej ilości słów by zacząć drażnić, resztę obecnych.. I zasłużyć sobie na ignorancje z ich strony...
Panna Jenifer... Cóż.. "Uważam, iż pytania o miejsce powżej przedstwionych wydażeń, nie są obecnie najważniejszą rzeczą jakiej należało by się dowiedzieć..." - skwitowała krótko, równie krótką wpowiedź kobiety, lecz nie specjalnie przywiązując wagę do jej jakichkolwiek słów...
Ostatnią wypowiadającą się osoba był pan Castelano... Człowiek utrzymujący swój własny nurt w przeogromnym potoku słów.. Co prawda zupełnie nie potrzebnym, ale nareszcie wnoszącym jakieś konkrety do rozmowy.. A raczej dopominający się o nie...

Izabell delikatnie złapała w dłoń szklankę z sokiem stojącą naprzeciwko niej i podniosła do ust by upić z niej drobny łyk napoju... Gdy poczuła nagle na sobie ciekawskie spojrzenie mężczyzny w czerwonym krawacie... Widać, czekał, aż i ona wypowie swoje zdanie w kwestii wątpliwości dotyczących wcześniej wysłuchanej historyjki... Jednak Izabell nie miała bynajmniej ochoty, dodawać niczego od siebie... Przynajmniej na obecnym poziomie konwersacji.. Więc tylko odstawiła szklankę na stół i rzuciła krótko:

- Proszę kontynuować..

Po czym zgasiłą delikatnie dopalającego się już papierosa w stojącej na stole popielniczce, dokładnie w tym samym czasie, gdy pan Nico strzepywał do niej popiół ze swojego papierosa, przy czym niby-niechcący musneła grzbiet jego dłoni opuszkami swoich ostatnich trzech palców...

Poczym znów odezwał się pan Call... "Czy ten człowiek nie może choć na chwilę się uspokoić i przestać emocjonować się tak swoim... hmn.. problemami.." -zawsze ją denerwowali tacy ludzie, żebrzący pomocy, a niewiedzący jaką pomoc tak naprawdę chcą otrzymać.. Cała ta sprawa wydawała się jej już coraz mniej logiczna... Co oni do cholery mają zrobić - wywieść z kraju tego szleńca, czy może zniszczyć jakąś ogromną, urojoną organizację...
Gdy położył na stole 2 zegarki firmy rolex naszła ją ochota, przerwania tej całej błazenady... Z drugiej strony ciekawość nie pozwalała jej odejść od stolika...

- Panie Call, czego tak naprawdę pan od nas oczekuje? Że zakończymy działalność, tego pana zakonu? Czy, że wywieziemy pana z kraju, z dala od ty "złych" ludzi?
Pana wywody są dla mnie mało przekonujące...
 
rudaad jest offline