Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2012, 14:38   #13
Kata
 
Kata's Avatar
 
Reputacja: 1 Kata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputację


Menzoberranzan, spotkanie w domu Baenre

Nie było jej dostatecznie długo w mieście by plotki o jej rzekomej śmierci zostały uznane za prawdę, a wpływy które miała znacznie stopniały. Coś za coś, takie były koszta jej ekspedycji na powierzchnię. Jednak jej dom wciąż trzymał rękę na sakwach mieszkańców Menzoberranzan, a Mizzrymka nie miała zamiaru rezygnować z swojego do nich dojścia. Pierwsze dwa tygodnie były najcięższe i zdawało się że nic już jej nie zaskoczy gdy doszło do zamachu na matkę opiekunkę. Wszystko skomplikowało się jeszcze bardziej, a mroczna elfka przybyła na spotkanie równie ciekawa powodu tego całego zamieszania jak i chętna by w ten sposób przypomnieć innym że wciąż żyje. Mimo wszystko Lairiel nie przywykła do takich oficjalnych spotkań w domu Baenre jeśli nie dotyczyły one handlu. Z jednej strony nie była zbytnio przekonana co do misji jaką im powierzono, gdyż przewroty władzy się zdarzały i było to normalne. Czemu mieszają w to ją? Poza tym skąd ta śmiałość? Po tak długiej nieobecności od razu wybierają... Ją? Czyżby Matka Opiekunka Zeld w zamian za pomoc w uzyskaniu tronu chciała się jej pozbyć? Z drugiej strony rzeczywiście jej elastyczność i wiedza mogły się przydać, równie jak czas jaki spędziła z niższymi rasami i czego się o nich nauczyła. Poza tym, może i jej matka Miz’ri spodziewała się że przyjdzie pora że straci głowę. Lairiel także się tego spodziewała, jednak wcale jej na tym nie zależało, bo choć Miz’ri czyniła z niej swoje narzędzie, obie kobiety wiele na tym skorzystały. Był to jeden z powodów czemu drowkę rzeczywiście interesowało kim był zabójca jej matki. Motywy zbrodni wydawały się jej inne niż zazwyczaj i niepokojące. To dzięki Miz’ri mimo braku talentu do sztuki kapłańskiej osiągnęła coś więcej niż bycie damą na salonach, i nawet jako szlachcianka nauczyła się chować swą dumę do kieszeni, gdy było tylko trzeba. Życie w cieniu, gdy wszystkie siostry próbują tobą manipulować lub na tobie skorzystać wymagało sporo myślenia, zaś na powierzchni, odwagi i determinacji. Lairiel zaś uwielbiała ryzyko, poznawać wszystko co nowe, czerpać z życia garściami i wtykać nos w nie swoje sprawy. Tak było dotychczas, jednak sama zadawała sobie pytanie na ile zmieniła ją wyprawa na nadziemie?

Gdy Lairiel weszła na salę nie pasowała tu zbytnio, była powszechnie znana jako negocjatorka Mizzrym, dopinająca transakcje domu do końca, szukająca możliwych nowych interesów i sprzedawczyni, a nawet egzekutorka długów. Wszystko co miało związek z przepływem pieniądza dotyczyło także jej, a jednak wyglądała bardziej jak artystka zaproszona na naradę wojenną. Czyli zupełnie nikt się jej tu nie spodziewał, nawet ona sama.
Elfka słynęła z upodobania do piękna, ale i także tego nietypowego doszukując się sztuki w miejscach niedocenianych. Uważała że Menzoberranzan w całej swojej krasie nie powinno zamykać się na świat i zajmowała się importem towarów z powierzchni, a także innych kultur podmroku. Dlatego nikogo nie zdziwił fakt że znów ubrała się dość nietypowo jak na modę mrocznego miasta.
Założyła długą suknię, możliwe że jedyną taką w całym Menzoberranzan, ściągniętą z odległych krain powierzchni specjalnie dla niej. Ciuch był elegancki i seksowny, łącząc tajemniczą czerń z pikantną czerwienią i przykuwając uwagę.


Śliski materiał doskonale podkreślał jej zgrabną, kobiecą sylwetkę i długie nogi . Elfka niewątpliwie była jedną z piękniejszych dziewcząt Mizzrym, o delikatnej budowie i aksamitnej skórze. Pełne biodra, wąska talia i niemały biust doskonale ujęte przez drogi materiał były rzeczą nabytą, łącznie z całkiem ładną buzią. Nie to jednak było w niej tak urzekające, jak spojrzenie tajemnicze i niezbadane łączące w sobie dumę i siłę, piękno i czar. Lubiła podkreślać oczy makijażem, zmieniać swój wygląd zależnie od zachcianki, przez subtelny po zadziorny. Co ciekawe nieczęsto nosiła kolczyki czy naszyjniki, choć mogłoby się zdawać że drogie kamienie powinny poruszać się wraz z nią.
Długie srebrnobiałe włosy zazwyczaj układała w proste fryzury, lub pozostawiała rozpuszczone. Dziś spięła je w długi kucyk, wdzięcznie zwieszony z tyłu. Na stopach miała drobne, czarne i dość eleganckie buciki na wysokiej szpilce.


Ruch jej ciała był wyjątkowo płynny i pełen wyuczonej elegancji, zaś każdy krok nieziemsko zwinny. Giętka, zadbana i wyćwiczona sylwetka zdawała się skrywać więcej siły niż można by się po niej spodziewać, jakby drzemała gdzieś uśpiona by nagle ukazać. To połączenie zwieńczały jej własne perfumy, które nazwała „Cress d’ Ssinss” czyli „Sieć Uroku”. Oczywiście nie ona je przyrządzała, nadzorując jedynie osoby które znały się na tej pracy i decydując które zapachy w jej uznaniu nadają się by trafić na rynek. Cała produkcja znajduje się w piwnicach rezydencji Mizzrym, a receptury solidnie strzeżone jako część majątku domu. Specyfiką tych perfum było zawsze połączenie najpiękniejszych zapachów możliwych do uzyskania w podmroku z tymi z powierzchni. Tą metodą Lairiel stworzyła konkurencyjny produkt, który mimo początkowego oporu ze względu na politykę domów zaczął przekonywać do siebie zaciekawione kobiety. Ten zapach nazwany „Subtelność” był lekki i przyjemny, stworzony z połączenia zapachów górskich kwiatów i wyciągu z grzybów jaskiniowych rosnących tylko na specjalnych warunkach ciemnicy podmroku. Ceny tych perfum były szalone, jak wszystko co miało coś wspólnego z importem z powierzchni. Dodatkowo z interesu nie czerpała tylko Lairiel, ale i cały dom Mizzrym.

Elfka idąc oczywiście zdawała sobie sprawę ze swojego statusu, mimo że nie była kapłanką wciąż jednak szlachcianką z jednego z najsilniejszych domów miasta. Usiadła na fotelu pokrytym skórą płaszczowca i zarzuciła elegancko nogę na nogę co zaowocowało odsłonięciem jednego z jej tatuaży. Lairiel uwielbiała malunki na skórze, choć wolała pozostawiać je jako dodatki do niej, nie zaś na odwrót.


Niby niewidoczne czarne ciernie na jej udzie udawały podwiązkę, a artystką która je stworzyła jak i całą resztę była Myrue, poznana w akademii wojowników sprytna dziewczyna jednak bez większej przyszłości z racji urodzenia.
Drugim z dzieł sztuki był najbardziej rozpoznawalny delikatny tatuaż o odcieniu fioletu który spływał po łuku spod oczu elfki, zwężając się ostro i wyginając w stronę ust.


Podkreślał spojrzenie, łącząc w sobie delikatność i zadziorność razem z makijażem i czarnymi niczym wypolerowany obsydian ustami. Kolejnym z dzieł była drobna czarna wdowa znajdująca się na jej szyi po prawej stronie, prawie niewidoczna na tle skóry co Lairiel zupełnie nie przeszkadzało. W końcu nie wszystko było dla każdego, dlatego też reszta pozostawała ukryta pod materiałem sukni.
 
__________________
In the misty morning, on the edge of time
We've lost the rising sun
Kata jest offline