Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2012, 18:00   #82
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Maximillian zakończył kolejną inkantację i całe szczęście wygląda na to, że nikomu nic się nie stało. Wszyscy będący w ferworze walki, bez przeszkód mogli ją kontynuować. Jedynie, kto patrzył na maga, mógł dostrzec, że jakby powietrze przy nim zawirowało.

Detlef wystrzelił kolejny raz. Teraz już musiał trafić. Do trzech razy sztuka, miał nadzieję, że ta zasada się teraz sprawdzi. Kolejny bełt szedł idealnie, tym razem naprawdę idealnie, centralnie w von Geschwura. Tylko o dziwo, zamiast wbić się mu się w ciało, odbił się jakby czarnoksiężnik stał za jakąś osłoną. Tego to już von Halbach zdzierżyć nie mógł. Wkurzony swymi strzałami, chwycił rapier i ruszył przed siebie, w stronę wrogów i wyjścia.

Wśród walczących panował istny chaos. Powoli zaczynało być niewiadome kogo zaatakować. Przy ciosie, nawet na oślep, można było liczyć, że zakończy się on w ciele wroga. Większość jednak była chybiona, chyba właśnie przez to zamieszanie i przetasowania. Tu kapłanka atakująca Melissadrę przy ciosie, tak niechybnie stanęła, że skręciła kostkę. Udało jej się jednak dzięki temu uniknąć uderzenia, miast życia straciła jeno rękaw. Tam Mordrin z gracją prawdziwego wojownika wydostał się z oblężenia, wykonując unik i odejście od wymierzonego w niego ciosu. Chciał to zakończyć efektywnie swoim zamachem z obrotu, tyle że chybił. Teraz zauważył kapiącą krew ze swojego boku, chyba jednak przy tym przejściu musiał oberwać. Coś zabójca nie był w formie, kolejne jego ciosy pruły jedynie ubrania, miast kobiet.

Zebedeusz w sumie cholera wiadomo co robił. Mamrotał coś pod nosem, niby próbując zadać cios, niby nie. Przynajmniej tak to wyglądało, jego technika była poniekąd dziwna i budziła politowanie. Tyle szczęścia , że oponentki jego nie były wiele bardziej sprawne. Choć sztylet jednej z nich dwa razy przeszedł przed oczyma młodego żaka. Ta podobnie jak Detlef, wychodziła z założenie do trzech razy sztuka. Trzecie cięcie było niższe, celowała w korpus. Trafiła, sztylet nie wszedł jednak głęboko. Zebedeusz odskoczył jakoś tak dziwnie, że uderzył ręką w jej rękę, wytrącając sztylet. Spojrzał na swój brzuch z przerażeniem. Rana. Krew. Niedobrze. Choć rana była na prawdę niewielka, ten strasznie spanikował. Jeszcze dziwniej zachowała się kapłanka, po tym wyprowadzonym ciosie padła, jak nieżywa. Jakby to ona została ranna. Melissandra spojrzała na nią z wyraźnym szokiem. O co tu kurczę chodzi? Młody panikuje, dziewka zasnęła w walce.

Knut ostatecznie się zbudził ze swoich wizji i o dziwo, jakby nabrał więcej odwagi i zapału. Zaatakował nie przejmując się ewentualnym odwetem. Trafił. Niemal zabójczo. Kapłanka stała, a na jej policzku pojawiła się ogromna szrama. Wietrząc krew Szłomnik kontynuował swe natarcie, jeszcze chwilę kobieta się broniła, jednak w końcu padła bezwładnie pod naporem ciosów. Ten ostatni utkwił w jej wątłym korpusie.

Albertowi, jakby się spodobało to co zobaczył i zdziałał przed momentem. Kolejne machnięcia, tym razem już przy wpół otwartych oczach i … kolejna dekapitacja … tym razem całkowita. Ten chłopak, wbrew temu co uważa, ma więcej sił i umiejętności niż przypuszcza. A może ma tylko więcej szczęścia, niż rozumu. Kto to wiem. Nie zmienia to jednak tego, że drugi trup już na jego koncie, czym solidnie zawstydza rodzonych wojowników.

Wtem nagle do sali bocznym wejście wparował … mężczyzna w grafitowym płaszczu. W biegł z toporkiem uniesionym do góry i przygotowanym do rzutu … Wykonał zamach … Topór poleciał w kierunku Maxymilliana i Badall. Chybił jednak minimalne. Mężczyzna wciąż biegnąc wyciągnął kolejny, tym razem już większy, topór i po momencie znalazł się przy Mordrinie. Ruszył mu z odsieczą, zaatakowawszy jedną z kultystek.

W tym momencie Maximillian najwyraźniej poczuł, że przewaga się zmniejsza i czas się ulotnić. Podbiegł wraz z Badallem do tylnego wyjścia. Na chwili się przy nim zatrzymał, wygłaszając kolejne złowrogie, niezrozumiałe słowa. Po których Albert padł jak rażony. Poczuł tylko ogromną siłę, która nagle uderzyła go w głowę, tak jakby oberwał solidnie łopatą. Bądź też jakby biegł i trafił nagle w wystający konar. W tym momencie dokuśtykał do niego Detlef, pomagając mu wstać. Mag opuścił z ochroniarzem kaplicę.

Gorzej działo się teraz z facetem w płaszczu, wkroczył na to pole bitwy, odważnie wspomagając Mordrina. Jednak jak widać jego łatwiej trafić niż mniejszego o pół krasnoluda. Przed pierwszym ciosem uchroniła go skórzana kurta. Z kolejnymi było już gorzej, były głębsze i precyzyjniejsze. Dwie duże rany pojawiły się na jego brzuchu. Jak tak dalej pójdzie, to zginie on tu bohaterską śmiercią. A reszta straci okazję dowiedzieć się kim on jest. Kim byli Ci przy rzece? Co tu robią? Czy też uzyskać odpowiedzi na inne mogące ich po walce nurtować pytania.

Siły się zdecydowanie wyrównały. Choć jednym teraz było łatwiej niż innym. Kapłanki straciły zapał, ich Pan uciekł, a one zaczęły padać jedna po drugiej. Mordrin i Grafitowy dzielnie się bronili, ich pancerze wyglądały co raz gorzej, oni zresztą też. Knut dopiero co powalił jedną babkę, kolejne stały koło niego, ale zajęte kim innym. Z drugiej strony drogę przed siebie miał wolną. Detlef i Albert również. Wybiegną, wykuśtykają, stąd, czy wrócą wspomóc towarzyszy? Melissandra patrzy na śpiącą, gdyby nie obecna sytuacja, można by było powiedzieć królewnę. Zebedeusz spanikowany po ciosie musi zebrać się w garść, gdyż koło niego tańcuje jeszcze jedna pani. Lucian raczej już wszystek krwi swej stracił.


=== plan sytuacyjny===





 
AJT jest offline