Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2012, 20:44   #131
Bebop
 
Bebop's Avatar
 
Reputacja: 1 Bebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwu
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=8smO4VS9134[/MEDIA]

Na wpół wypalony papieros. Napoczęta butelka z tanim alkoholem. Zakrwawiony haczyk na ryby. Wreszcie zmęczony, poobijany i zamyślony gość z przymkniętymi oczami. Badał swoim językiem jamę ustną, haczyk mocno dał mu się we znaki nim w końcu zdołał się go pozbyć. W tej chwili skupiał całą swoją uwagę właśnie na spowodowanych przez niego rankach. Choć nieprzyjemne, nie były zbyt groźne, wypadały szczególnie blado w konfrontacji z prawdziwymi problemami o jakich teraz powinien myśleć. Rzeczywiście był świeżakiem… Nie wiedział co powinien zrobić, jakie decyzje podjąć. Jednego tylko mógł być pewien, pomylił się. Sięgnął po butelkę, płyn rozlał się po jego gardle oferując oczyszczenie, a zarazem wrednie przypominając o ranach. Skrzywił się na i podniósł głowę, wpatrywał się przez kilka chwil w płonącą na niebie kulę. Pogoda była całkiem niezła, niczym genialny kłamca zapowiadała dobry dzień, wiedząc, że wcale taki nie będzie. Przed oczami znów stanęła mu przywiązana do łóżka dziewczynka. Dobrze pamiętał jej wygląd. To wystarczyło by wyobraźnia podsunęła mu jej radosny uśmiech, jej zabawy i spokojny sen. Pokazała też rzeczywistość. Wykrzywiony grymas twarzy, mocny, trudny do zapomnienia głos i wreszcie… Jej ciało, które nie przetrwało konfrontacji z Egzekutorem.

Demon. Tak, w końcu trzeba to sobie uświadomić. To był demon. W dodatku rozgościł się w ekskluzywnym, napędzanym najlepszą benzyną Mercedesie. W ciele egzekutora musiał czuć się wyśmienicie, stały teraz przed nim zupełnie nowe możliwości. Shay podniósł butelkę, przepłukał płynem usta i po chwili wypluł mieszaninę krwi i alkoholu na chodnik. Nie wiele zdołał dowiedzieć się na temat samej ofiary, była przeciętną dziewczynką, spokojną, nierobiącą głupich rzeczy. Rodzice nie potrafili odpowiedzieć na pytanie odnośnie dziwnych zachowań i nowych znajomych, twierdzili, iż nie zaobserwowali nic dziwnego. Gdy już coś zauważyli było za późno. Dziewczynka spotykała się ze znajomymi ze szkoły i podwórka, pasjonował ją taniec, była podobno na tyle dobra, że nawet miała wystąpić w jakimś ważnym przedstawieniu. Próbom poświęcała wiele czasu i bardzo się z tego cieszyła. Aż pewnego dnia tak po prostu wróciła do domu, zamknęła się w swoim pokoju i rozpoczęła nowe życie dzieląc swe ciało z łaknącym rozrywek demonem. Wszystkiego tego zdołał się dowiedzieć tylko dlatego, że zataił przed rodzicami prawdę. Gdyby od razu powiedział im jaki los spotkał ich córkę zapewne nie wyciągnąłby z nich ani jednej informacji. Tak jednak było trzeba postąpić, nawet jeśli w tej chwili czuł się podle. Wciąż słyszał potworny szloch matki, nie rozlegał się on przed budynkiem, lecz w jego głowie. Dlatego był tak wyraźny. Nie łatwo było mu się skupić. Był Łowcą od dwóch tygodni, a już widział więcej niż gotów był sprostać. Tym razem MR się nie popisał i to właśnie jego pracownicy odpowiadali za tę tragedię. Odpowiadał za nią Luopko, który zlekceważył problem, nie zbadał go dość dokładnie. Odpowiadali koordynatorzy, którzy nie upewnili się czy Egzorcysta ma rację. Śmierci dziewczynki winny był Shay, jego aroganckie podejście i brak profesjonalizmu, jego taktyka Działaj potem myśl. Wreszcie Egzekutor, człowiek, który nacisnął na spust i udostępnił swoje ciało demonowi. To był fatalny dzień dla służb MRu.

Z rozmyślań wyrwał go jego współpracownik, pojawił się nagle tuż za nim, na jego twarzy malowała się ogromna złość i determinacja, szedł szybko i zdawało się, że nawet nie zauważył Shaya. Miał dopilnować by wszyscy bezpiecznie wrócili do swoich mieszkań, najwyraźniej nie spodobało mu się to zadanie. Bez słowa ominął Egzorcystę i od razu skierował się do swojego samochodu, Keane odłożył butelkę, poderwał się do góry i powoli do niego podszedł. Żagiew otworzył drzwi i wbił swoje spojrzenie w Shaya.

- Jadę go szukać - oznajmił.

- Nie rób głupstw, potrzebujemy pomocy - powiedział Keane - Poczekajmy na rozkazy.

- Tam jest mój brat! Biega po mieście, może morduje, gwałci, może właśnie teraz! Bo jakiś pierdolony demon opanował jego ciało! - ryknął wściekle mierząc w Shaya palcem - Nie będę czekał. - Żagiew już miał wejść do samochodu, ale zatrzymał go Egzorcysta mocno chwytając za ramię, a następnie zatrzaskując wolną dłonią drzwi. - Odsuń się.

Walka wisiała w powietrzu, Keane był skupiony, spodziewał się, że cios może nadejść w każdej chwili. Ostre spojrzenie znów wbiło się w Shaya, a cała twarz Łowcy drżała z wściekłości, nie trudno było odgadnąć, że mężczyzna jest już tylko o krok od użycia swoich zdolności. Napiął mięśnie i już gotowy był do zadania ciosu, gdy nagle Egzorcysta przyciągnął go do siebie po czym cisnął na samochód. Po chwili przygniatał już ręką mostek Żagwi by ten nie mógł podnieść się z maski.

- Zastanów się! Jeśli pójdziesz tam sam możesz go już nigdy nie odzyskać! - Słowa zdawały się powoli dochodzić do mężczyzny i choć przestał się koncentrować na swych zdolnościach, to wciąż miał ten zacięty wzrok. - Zginiesz razem z nim.

- To mój brat, muszę go znaleźć!


- I znajdziesz, ale zrobimy to tak jak należy. Powstrzymamy demona i uwolnimy twojego brata.

Dopiero teraz Żagiew oparł głowę o zimną maskę i wziął głęboki wdech, jego spojrzenie powędrowało gdzieś w stronę nieba, a oczy chyba się lekko zaszkliły. Shay nie miał do niego pretensji, wprost przeciwnie, rozumiał go. W końcu on też właśnie przeszedł na drugą stronę barykady, nie był już Łowcą, ale ofiarą. Na własne oczy widział co demon robił z ciałem dziewczynki, a teraz wiedział, że ma władzę nad jego bratem. Shay cofnął w końcu rękę, a Żagiew jeszcze przez kilka chwil zdawał się być w innym świecie nim wreszcie spojrzał na Egzorcystę.

- Przepraszam - powiedział - Poczekamy na decyzje koordynatora.

- Musimy zadzwonić do MRu i przekazać im nowiny -
rzekł Shay przecierając oczy.

- W mieszkaniu ofiary jest telefon - rzucił brat Egzekutora po czym zsunął się z maski i wyprostował plecy, wytarł jeszcze pot z czoła i oparł się o drzwi - Mam zadzwonić?

- Ja się tym zajmę
- odparł Egzorcysta - Obejdź budynek, zobacz jakie ślady zostawił twój... jakie ślady zostawił demon. Rozejrzyj się za świadkami, ktoś musiał coś widzieć.

Żagiew pokiwał głową, obaj ruszyli w tym samym kierunku by rozejść się dopiero przy schodach. Shay podniósł jeszcze napoczętą butelkę i bez słowa wepchnął ją w dłonie Łowcy. Żagiew spojrzał na niego niepewnie, potrząsnął lekko flaszką jakby upewniając się, że wciąż coś w niej jest. Wreszcie wziął długi łyk, odłożył butelkę i po chwili zniknął za rogiem budynku. Keane jeszcze przez moment stał przed wejściem. Wzbraniał się przed ponownym przekroczeniem progu tego budynku, nawet jeśli zagrożenia już dawno nie było. Przemógł się jednak w końcu, tym razem na korytarzu panowała grobowa cisza, nikt nie odważył się wyściubić nosa ze swojego mieszkania. Złodziej Ciał był ciekawym urozmaiceniem dnia, ale już demon mocno ich przerastał.

W mieszkaniu ofiary panował dziwny chłód, który sprawiał, że Shay czuł ciarki na plecach. A może tak mu się jedynie wydawało? Może sama atmosfera, unosząca się w powietrzu śmierć tak z nim igrała. Rodzice byli w pokoju dziewczynki, nie zaglądał tam, ale doskonale ich słyszał. Modlili się. Keane jakoś odruchowo sięgnął po swój krzyż. Ojciec dziewczynki twardo trzymał się modlitwy, nie przestawał nawet, gdy jego żona ponownie zaczynała zanosić się płaczem. Keane przeszedł do kuchni i zamknął drzwi, zadbany telefon w stylu retro z nieco archaiczną słuchawką stał tuż obok drogiego, choć mało przydatnego obecnie radia.

Wybrał numer MRu i po chwili usłyszał w głośniku znajome trzaski, koordynatorzy musieli się sporo dowiedzieć, potrzebował wsparcia i rozkazów. Coraz bardziej obawiał się jednak, że sprawa pozostanie na jego barkach.

- Tak, Shay Keane, Egzorcysta...
 
__________________
See You Space Cowboy...
Bebop jest offline