Po nocy spędzonej z jednym otwartym okiem i kosturem w dłoniach uciekinierom burczało w brzuchach. Przez całe śniadanie Carolus zastanawiał się czym tak naprawdę się kierował, by użyć magię przeciwko ludziom. Spostrzegł, że było to dość impulsywne i pochopne zachowanie, jak dotąd raczej niespotykane, więc myśl ta dręczyła go jeszcze przez chwilę. „Na rudawa brodę Teclisa dobrze, że grabarze nie spostrzegli tego pożaru, Munich i bez tego ledwo się do mnie odzywa.. „ - kontemplował przełykając jajeczniczkę.
Pomysł szukania śladów spisku na wurzeńskim cmentarzu wydawał się być całkiem rozsądnym pomysłem, jednak po wczorajszym zajściu uczeń czarodzieja miał się zdecydowanie na baczności. W drodze uważnie przyglądał się twarzom, a każdy stojący w cieniu osobnik wzbudzał w nim spory niepokój.
W chwili gdy wchodzili na cmentarz Starkowi przypomniał się jego zmarły opiekun Dietrich.. Niestety, nie czas był teraz na porządki przy grobie, czy modlitwy do morra, zwłaszcza, że jeden z akolitów wystraszył się gości na dobre. - Może… może powinniśmy stąd odejść Herr Jans.. Jeśli wiedzą, że to ja pod.. po dachach uiekałem?” Na strachu się obyło. ”Zatem Wallenstein znał wszystkich, mógł działac w dobrej wierze lub chciał tylko wykorzystać mieszkańców jak marionetki… a ci posłużyli się nami… ” -Przychodziło na myśl Starkowi [/i] Jednak to tylko domysły więc poczęli szukać dalej, co przyszło im z łatwości, a jakże, bo Khaldina i jego gburowatego charakteru trudno było nie zapomnieć.
Znowu przyszło im rozmyślać co dalej. - Masz ci rację, Święty Ogień nie strawił jeszcze całego zła, ale ja panie Jans myślę, że to sam baron coś ukrywa. Skąd wiedział że tamci to heretycy? - dzielił się przemyśleniami.
Noc nie należała do najprzyjemniejszych. Po porzedniej, spędzonej w pół śnie, w razie gdyby jednak zostali namierzeni… teraz komapni nie dawali Starkowi spokoju. - Młodzi działamy raczej w pojedynkę, a i pierwszego czarodzieja ognia to chyba dopiero w Altdorfie nam szukać przyjdze.. A co do tej śmierci panie Siegfried… to nie znane mi są nasze pośmiertne podróże. Jam Sigmaryte miał za opiekuna nim się naukom oddałem, toteż co do Wiary raczej za niż przeciw jestem.
W końcu zasnęli.
__________________ Niechaj stanie się Światłość. |