Mordin splunął na ziemię. Chciał posiekać kobiety na kawałki a się okazuje że są zwinniejsze niż lis. A spróbuj złapać lisa, albo kurę. Tak się tylko mówi, ale miecz to nie wszystko. Czy może jednak? Mordin miał dość. Sam oberwał a te niby-kapłanki może i ranne nie odczuwały chyba bólu, bo zwykła kobieta od rozciętej skóry to by walczyła o swoje życie a nie próbowała odebrać czyjeś. Tak czy inaczej Mordin miał szczerze dosyć tych przepychanek i skoro wyrwał się z oblężenia postanowił eliminować wroga po kolei. Widząc sprzymierzeńca od strony drzwi, zabójca trolli obrał kierunek ołtarza i stojących mu na drodze wrogów. Pierwszą kapłankę obrał za cel. Ruszył. Teraz cios wyprowadził z dołu wykonując długie cięcie. Potem kiedy miecz wywędrował wyżej, Mordin uniósł go i uderzył niczym grzmot z góry.
~W końcu ta kurwa musi zemrzeć~ |