Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2012, 16:49   #213
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Dirith;
Wróciłeś do wyjścia. Wyjrzałeś na zewnątrz, Klątwy nie było widać. Zacząłeś do niej przemawiać, przekonywać... Modlić się.

Szybko jednak okazało się, iż modlitwa nie polega na prostym dobieraniu słów, w które się nie wierzy. Bez wiary to tylko słowa. Rozległ się pisk i zrozumiałeś, że Żywa Klątwa wyłoniła się pod postacią eteryczną ze ściany mauzoleum za twoimi plecami! Błyskawiczny obrót i rzucenie się do ucieczki w głąb korytarza na niewiele się już zdały wobec szybkości demona. Ostrze modliszki chlasnęło po twoim lewym boku, raniąc dotkliwie twoje lewe ramię. Kiedy wpadłeś do tunelu, Żywa Klątwa nie zrezygnowała. Nadal miałeś szansę zaprowadzić ją do celu, zresztą, nie było już odwrotu, ponieważ Klątwa po prostu atakowała, nie zamierzając sobie pójść. Coraz gorzej się czułeś. Biegłeś korytarzem, prowadząc Żywą Klątwę do golema. Nie wiedziałeś, czy szła za tobą, ale zapewne przenikała przez ściany pod postacią eteryczną, ponieważ stale równie głośno słyszałeś za sobą jej posykiwania.

Trucizna robiła swoje. Sparaliżowana ręka promieniowała ostrym bólem. Kręciło ci się w głowie, miałeś problemy z poruszaniem się po linii prostej. Zrobiło ci się duszno, coś dusiło cię w płucach i zaczynały się problemy z oddychaniem. Podjęcie skutecznej walki w takim stanie stawało się coraz mniej realne. Jeszcze trochę i nie zdołasz unieść broni, pomyślałeś. Dotarłeś do celu! Jak na ironię, w tym momencie poczułeś jak kolana ugięły się pod tobą i niekontrolowanie upadłeś. Na kilka sekund straciłeś przytomność. Ocknąłeś się, czując na szyi ucisk. Widziałeś korytarz poprzez siatkę błyszczących iskierek. Zobaczyłeś półprzytomnie, jak Kiti skoczyła ku tobie, trzymając w pysku dziwną, długą na dwa metry smukłą kość, ułamaną i zakończoną ostrym szpikulcem. Twoje źrenice zwęziły się z nagła...

Nie zdążyłeś jednak nic zrobić, gwałtowne szarpnięcie targnęło twoim ciałem i boleśnie zdusiło twoją szyję. Odruchowo próbowałeś się ratować, chwyciłeś zdrową ręką za metalową obrożę, wrzynającą się w twoją szyję. Nie wiesz jak golem zdołał chwycić koniec łańcucha odchodzącego od obroży... Kiedy za niego pociągnął, przeciągnął twoje ciało po podłodze, ku sobie. Jeszcze kawałek... łańcuch zbyt długi nie był...

Zobaczyłeś, jak Kiti z trzaskiem wbiła długą kość pomiędzy oczka łańcucha. Kość, nawleczona na łańcuch, stanęła klinem w poprzez wąskiego przejścia do przedsionka. Golem był silny, ale durny jak but. Pociągał badawczo za łańcuch, na końcu którego przed momentem jeszcze coś się szarpało, a teraz już nie. Nawleczona kość obijała się o skałę przy przejściu, blokując się w nim w poprzez. Póki tam jest, golem nie wciągnie cię do przedsionku, ale jeśli ta dziwna kość pęknie... Żywa Klątwa zniknęła gdzieś! Czyżby odstraszyła ją jakaś magia? Golem? Obecność kleryka? Nie zaatakowała celu, jaki dla niej wybrałeś. A świat się kręcił i wirował, krew z rozciętej ręki lała się na podłogę...

[do rzutów -15 trucizna, -15 cios Klątwy-lewa ręka sparaliżowana –1Pż za golema]
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline