Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-01-2012, 15:09   #211
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Historia była przewrotna. Oto z całego Stada pozostała tylko ona i nowy jej przywódca, Dirith! Trudno było go nazwać samcem alfa bo był tak naprawdę jedynym samcem w stadzie. Do tego był tygrysem w stadzie wilków. W jednoosobowym Stadzie. Ale pomijając te szczegóły, zostali sami w ostatecznej bitwie. Ona, ta, która go zabiła, i on, który zabił jej poprzednie Stado.

Takie rzeczy nie zdarzają się przecież przypadkowo! Jak zatem wątpić w istnienie Chaosu!? Ktoś zacierał chaotyczne macki, była tego pewna.

Dirith miał chyba plan. To dobrze bo Kiti planu nie miała. Rozumiała dlaczego drow chciał dostać się do maga, mag miał odtrutkę na truciznę, która nękała drowa! Chciała już porzucić te kości, umarlaki i cały ten zamęt, ale kiedy zrozumiała, że drow chce jedynie walczyć o swoje życie, jako kleryk i wyznawczyni Bieli miała powinność, by mu pomóc!

- Zajmij sie nim, jeśli wrócę to będę a jak wrócę lepiej sie dosłownie módl, żeby wszystko poszło zgodnie z moim planem
Były to słowa co najmniej dziwne. Drow nagle odkrył że wilk jest klerykiem i umie się modlić! Kiti zjeżyła się na myśl, że mógł sobie wszystko przypomnieć. Ale nie wyglądało na to! Drow chciał gdzieś iść... Mógł nie wrocić!? Chciał ją tak zostawić!? Samą samą samą!? Tutaj, wśród tych kości!? Z tym rąbniętym magią, z Żywą Klątwą!? Zostań zostań zostań!!!

[media]http://www.youtube.com/watch?v=vMNxyMT2_qk&feature=related[/media]

Golem nie poruszał się. Nie mógł wyjść przez małe drzwi, co ją pocieszało.
„Najświętsza Bieli, obrończyni uciśnionych dusz i odważnych serc! Otwórz swe bezkresne oczy i zobacz odwagę w sercu tego drowa! Zlituj się nad jego uszkodzoną duszą, albowiem ta istota, od lat skażona złem wbrew swej woli, nie rozumie, co czyni! Daj mu więcej czasu, abym mogła otworzyć mu oczy, by mógł cię dostrzec, poznać cię, zrozumieć! To wielki wojownik, potrafi bronić swego Stada, on po prostu nie rozumie pewnych rzeczy, pewnych grzechów! Daj mu czas, by mógł zrozumieć! Daj mu siły do walki, przed która nigdy nie uciekał, daj mu wiarę w zwycięstwo, do którego zawsze uparcie dążył! To moje Stado! Pozwól mi go bronić, daj mi wiarę! Nie pozwól mi opuścić tej rannej istoty w potrzebie! Daj nam swe błogosławieństwo, Bieli, nie pozwól nam się poddać!”

Skończywszy dodała tylko cicho:
„Choć Dirith pewnie się nie modli, ciche Mgły, wesprzyjcie tego drowa z głębi Piekieł!”
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 09-01-2012, 01:43   #212
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
~ No, i bardzo ładnie.. ~ pomyślał drow widząc przejście i słysząc dochodzący z za drzwi głos. ~ ..jeszcze pare chwil i wreszcie dorwe tego cholernego maga.
Drow uśmiechnął się więc na myśl o możliwości powolnego męczenia tego człowieka. Co prawda nie miał może na to dużo czasu, jednak zanim nie będzie w stanie bardziej go torturować z pewnością dowie się wszystkiego czego będzie chciał. Trzeba będzie tylko odpowiednio zapytać.
Sytuacja co prawda nie wyglądała jeszcze na do końca wygraną, jednak nie zupełnie beznadziejną. Drewnianych drzwi pilnował tylko jeden golem jak na razie, więc nie było to nic z czym nie można było sobie poradzić. Trzeba było tylko odpowiednio go uderzyć, a stanie się bezwładny i bezużyteczny. Dirith nawet już wiedział jakiego narzędzia do tego użyć. Co prawda nie wiedział dokładnie czy jego plan się powiedzie, jednak był przekonany, że dobrze. W końcu Żywa Klątwa swego czasu zrobiła w jego drużynie spory pogrom i całkiem skutecznie sparaliżowała prawie wszystkich. Problemem było tylko doprowadzenie Klątwy do golema oraz przetłumaczenie jej, że ta sterta kamieni chce zniszczyć jej kości. No i jeszcze było prawdopodobieństwo, że atak Klątwy okaże się na golema nieskuteczny. Ale to się już okaże dopiero po doprowadzeniu konfrontacji.
- Nie ty pierwszy stworzyłeś takie gówno... I nie ty ostatni zobaczysz jak można sie go pozbyć! - stwierdził uśmiechając się jednocześnie gdy starał się opracować nieco dokładniejszy plan działania i ewentualne wyjście awaryjne.
Dalej nie pozostało nic innego jak tylko rzucić do Kiti aby podczas nieobecności Diritha zajęła czymś golema i maga żeby sie nie nudzili po czym ruszyć szybkim krokiem w kierunku wejścia. Na szczęście teraz z odnalezieniem wyjścia nie powinno być większych problemów. Teraz tylko oby to przeklęte piekliszcze było jeszcze przy wejściu.
- Te, Klątwa.. gdzie sie zaszyłaś.. mamy do pogadania jeśli chcesz uratować swój tyłek.. wiem kto zamierza ciebie zniszczyć.. - powiedział normalnie. Nie chciał się wydzierać, żeby nie usłyszał go Silversting, jednak miał nadzieję, że Żywa klątwa jakoś go usłyszy. Prewencyjnie jakby miało dojść do spotkania zaczął się w myślach modlić do kogo popadnie, żeby w razie kłopotów mieć szansę na uniknięcie obrażeń.. lub chociaż części z nich w postaci zwiotczenia mięśni trafionej kończyny.
~ Święci bogowie nieskalanej bieli,
także Ci co zabijać ze mną nie chcieli,
wszelkie krasnoludzkie Moradiny,
i inne egzotyczne toniki i Dżiny,
także pajęcza jędza Lolth,
co ma na łapach pajęcze włosie,
fioletowe mgły chaosu,
ognie płonącego stosu,
Mistresy albo inne stresy,
Veriony i inne zabobony,
święte kamienie,
i inne zmyślone mienie,
także furio najpotężniejsza,
ochrońcie przed atakami piekliszcza,
lub chociaż przed klątwą paraliżu,
żeby nie zdechnąć w pobliżu.
Uświęćcie też broń itd. itp.

Dirith skończył modlitwę podnosząc jakiś kamień lub kawałek kości potrzebny jeśli Klątwa nie będzie zaintersowana tym co ma do powiedzenia oraz będzie chciała po prostu odejść. Co prawda nie miała ona zbytnio składu, jednak z tego co pamiętał wystarczyło się pomodlić do czegokolwiek o cokolwiek, żeby móc być w stanie trafić w Klątwę. W tym wypadku też liczył na to, że taka byle jaka modlitwa w starciu z Klątwą chroni także od tego przeklętego paraliżu.

- Ej ty.. Pamiętasz mnie paszkwilu? - powiedział kiedy w końcu ją odnalazł. Nie było też co prawda pewności, że to pielkiszcze było wskrzeszonym jakimś cudem tym samym egzemplarzem, który załatwił w piątym wymiarze. Zawsze jednak można było powołać się na stare znajomości. W takim jednak wypadku Dirith szykował się do szybkiego zwrotu o 180 stopni i sprinterski powrót do golema. Jeśli jednak eteryczna zjawa nie zdawała się reagować, postanowił kusić los dalej, aż do jakiegoś skutku.
- Chcesz przeżyć to spotkanie? Jeśli tak to choć ze mną, wiem kto zamierza zabrać i zniszczyć kości, czy chaos wie do czego jesteś tu przywiązana. - po tym stwierdzeniu drow zaczął się cofać obserwując czy udało mu się przykuć jakoś uwagę przeciwniczki. Jednak jeśli nadal nie było jakiejś reakcji to zamierza pomodlić się ponownie, "pobłogosławić" zabrany wcześniej kamień lub kość i rzucić nim w Klątwę.
Po przykuciu do siebie jej uwagi w ten czy inny sposób zamierza zacząć biez z powrotem do drzwi z golemem. Nie podobało mu się co prawda takie rozwiązanie, w którym to ucieka przez piekliszczem, jednak nie było innego wyboru. Gdyby mógł się zmienić w tygrysołaka stworzyłby sobie w łapie porządny młot i ruszył rozłupać tą przeszkodę, jednak nie chciał ryzykować faktycznego uduszenia się na progu przeciwnika. Co prawda był z nim medyk, jednak nie zamierzał aż tak ryzykować na oczach Silverstinga. Poza tym, jeśli sie nie przemieni teraz, będzie mógł jakoś zaprzeczyć swoim umiejętnością zachowując je jako ostateczną niespodziankę jeśli sprawy nie pójdą dobrze.
Biegnąc starał się poruszać zygzakiem, żeby utrudnić Paszkwilowi trafienie go. Dużo to pewnie by nie dało, bo Klątwa jakby chciała mogłaby przeniknąć przez ścianę, przebiec obok i wyskoczyć tuż przed nim lub zaatakować przez ścianę i trafić zanim zdążyłby zareagować. Do tego jeszcze był osłabiony, więc skupił się tylko na doprowadzeniu narzędzia na odpowiednie miejsce.
- Miałeś szanse Silversting, teraz patrz jak łatwo padnie tej zasrany golem i szykuj sie na zdychanie w męczarniach! - wrzasnął na biegnącą za nim Klątwę prosto na golema. Tuż przed nim zatrzymał się i ustawił bokiem oglądając się jednocześnie za siebie i szykując do uniku. W tym stanie zamierzał się po prostu rozluźnić i paść na ziemię licząc ja dźgnięcie ze strony piekliszcza. Jeżeli takie faktycznie zostałoby wykonane i udało by mu się uniknąć tego ciosu, to powinien trafić w golema i przy odrobinie szczęścia sparaliżować jakąś część jego ciała. Musiał też co prawda wziąć pod uwagę możliwy cios owego kamiennego posągu, jednak to zamierzał rozwiązać turlając się w bok.
Istniała także nikła szansa, że nie będzie musiał unikać żadnych ciosów jeśli zjawa okazałaby się nieco rozumna i łyknęłaby przynętę idąc po dobroci na "słowo honoru". Dirith wolał jednak być bardziej przygotowany na najgorszą możliwą ewentualność.
Potem jeszcze trzeba było się jakoś jej po unieszkodliwieniu przeszkody pozbyć, jednak tutaj liczył na to, że po załatwieniu go sama grzecznie odejdzie i wróci do pilnowania jakiś starych kości. Była też możliwość, że Paszkwil będzie tak zajęty masakrowaniem przeciwnika - oby ożywieńca a nie mrocznego elfa - że będzie można we względnym spokoju spróbowć otworzyć drzwi i wreszcie stanąć oko w oko z Silverstingiem.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 10-01-2012, 16:49   #213
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Dirith;
Wróciłeś do wyjścia. Wyjrzałeś na zewnątrz, Klątwy nie było widać. Zacząłeś do niej przemawiać, przekonywać... Modlić się.

Szybko jednak okazało się, iż modlitwa nie polega na prostym dobieraniu słów, w które się nie wierzy. Bez wiary to tylko słowa. Rozległ się pisk i zrozumiałeś, że Żywa Klątwa wyłoniła się pod postacią eteryczną ze ściany mauzoleum za twoimi plecami! Błyskawiczny obrót i rzucenie się do ucieczki w głąb korytarza na niewiele się już zdały wobec szybkości demona. Ostrze modliszki chlasnęło po twoim lewym boku, raniąc dotkliwie twoje lewe ramię. Kiedy wpadłeś do tunelu, Żywa Klątwa nie zrezygnowała. Nadal miałeś szansę zaprowadzić ją do celu, zresztą, nie było już odwrotu, ponieważ Klątwa po prostu atakowała, nie zamierzając sobie pójść. Coraz gorzej się czułeś. Biegłeś korytarzem, prowadząc Żywą Klątwę do golema. Nie wiedziałeś, czy szła za tobą, ale zapewne przenikała przez ściany pod postacią eteryczną, ponieważ stale równie głośno słyszałeś za sobą jej posykiwania.

Trucizna robiła swoje. Sparaliżowana ręka promieniowała ostrym bólem. Kręciło ci się w głowie, miałeś problemy z poruszaniem się po linii prostej. Zrobiło ci się duszno, coś dusiło cię w płucach i zaczynały się problemy z oddychaniem. Podjęcie skutecznej walki w takim stanie stawało się coraz mniej realne. Jeszcze trochę i nie zdołasz unieść broni, pomyślałeś. Dotarłeś do celu! Jak na ironię, w tym momencie poczułeś jak kolana ugięły się pod tobą i niekontrolowanie upadłeś. Na kilka sekund straciłeś przytomność. Ocknąłeś się, czując na szyi ucisk. Widziałeś korytarz poprzez siatkę błyszczących iskierek. Zobaczyłeś półprzytomnie, jak Kiti skoczyła ku tobie, trzymając w pysku dziwną, długą na dwa metry smukłą kość, ułamaną i zakończoną ostrym szpikulcem. Twoje źrenice zwęziły się z nagła...

Nie zdążyłeś jednak nic zrobić, gwałtowne szarpnięcie targnęło twoim ciałem i boleśnie zdusiło twoją szyję. Odruchowo próbowałeś się ratować, chwyciłeś zdrową ręką za metalową obrożę, wrzynającą się w twoją szyję. Nie wiesz jak golem zdołał chwycić koniec łańcucha odchodzącego od obroży... Kiedy za niego pociągnął, przeciągnął twoje ciało po podłodze, ku sobie. Jeszcze kawałek... łańcuch zbyt długi nie był...

Zobaczyłeś, jak Kiti z trzaskiem wbiła długą kość pomiędzy oczka łańcucha. Kość, nawleczona na łańcuch, stanęła klinem w poprzez wąskiego przejścia do przedsionka. Golem był silny, ale durny jak but. Pociągał badawczo za łańcuch, na końcu którego przed momentem jeszcze coś się szarpało, a teraz już nie. Nawleczona kość obijała się o skałę przy przejściu, blokując się w nim w poprzez. Póki tam jest, golem nie wciągnie cię do przedsionku, ale jeśli ta dziwna kość pęknie... Żywa Klątwa zniknęła gdzieś! Czyżby odstraszyła ją jakaś magia? Golem? Obecność kleryka? Nie zaatakowała celu, jaki dla niej wybrałeś. A świat się kręcił i wirował, krew z rozciętej ręki lała się na podłogę...

[do rzutów -15 trucizna, -15 cios Klątwy-lewa ręka sparaliżowana –1Pż za golema]
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 11-01-2012, 19:08   #214
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Drużyna sześciu osób wyruszyła do podziemi by zabić groźną bestię, wśród nich elfka i jej stary przyjaciel, łucznik. Coś jednak poszło nie tak – rycerz tankujący bestię zginął, zaraz potem bestia zabiła kleryka i pozostałych dwóch śmiałków. Elfka wraz ze swym przyjacielem łucznikiem rzuciła się do ucieczki, bestia pogoniła za nimi. Oboje wiedzieli że nie zdołają powstrzymać bestii i zginą. Korytarz kończył się ślepo... Elfka powiedziała do przyjaciela:
- Uciekaj, ja go zatrzymam!
- Nie! Zginiesz! – odparł łucznik.
- Nie zależy mi na expie, zatrzymam go, a ty uciekaj!
Elfka zatrzymała się i zawróciła, ruszając w kierunku bestii. Znienacka jednak ujrzała podejrzany napis; „you`ve been kicked from squad”. „Co do diabła, rozłączyło mnie? – pomyślała zdumiona elfka. – Nie... wyrzucili mnie ze squadu?!>:O Przecież mój przyjaciel miał lead`a...!”
W tym samym niemal momencie Elfkę trafiła w plecy strzała Łucznika. Elfka padła martwa, zaś bestia podbiegła do jej przyjaciela i zabiła go...
* * *
- Dirith!!!
Kiedy wrócił zrozumiała jego plan. Coś jednak poszło nie tak.

Ranny drow upadł, Klątwa zniknęła, a golem schylił się i chwycił za łańcuch biegnący od obroży drowa. Kiti zrozumiała do czego to doprowadzić. W panice próbowała coś wymyśleć. Pobiegła do odnogi korytarza, poszukując czegoś czym mogłaby odrąbać łańcuch, ale przecież byli w katakumbach! Nie znalazła żadnej broni ani niczego na tyle twardego i ostrego by przebić łańcuch. Znalazła jedynie podejrzaną, wielką ale cienką kość i chwyciła ja widząc, że już nie ma czas a golem albo zaraz udusi drowa albo przyciągnie go do siebie i zgniecie! Wybiegła z kością jakby z włócznią chciała rzucić się na golema i początkowo myślała ż czemu nie, może to coś da...
**
...Elfka padła martwa, zaś bestia podbiegła do Łucznika i zabiła go. Oba elfy leżą martwe obok siebie.
Elfka; O_o
Łucznik; [wysyła ponowne zaproszenie do squadu dla Elfki]
Drużyna zaczęła wyzywać łucznika. Tylko Elfka zrozumiała od razu.
E; Nie musiałeś tego robić!...
Ł;
E; ...Thanks, bro! ;* [hugs ^__^]
...Nie można zabić gracza, który jest z tobą w drużynie. Jeśli postać zginie z ręki innego gracza, nie traci z tego powodu punktów doświadczenia. Co innego, jeśli gracza zabije potwór...
**
Kiti wbiła kość w łańcuch, żeby zaklinować ją w przejściu. Udało się udało udało! Przynajmniej chwilowo, drow był bezpieczny. Krew ciekła po nim. Wywracał oczy, pewnie do tej trucizny! A co gorsza Żywa Klątwa ugryzła go w ramię!
- Leż, nie ruszaj się! – zaszczekała tylko, ale było to smutne, przerażone szczeknięcie pełne współczucia.
Dlaczego dlaczego dlaczego!? Nie ma dla niego nadziei!? Czy Światło nie zechce już spojrzeć w jego mroczną duszę!? Snop białej leczniczej energii spłynął z góry i wyleczył ranę na ręce Diritha.
- Trzymaj się, leż, wszystko będzie dobrze!
Popiskując smutnie polizała drowa po dłoni na pocieszenie i znak, że jest z nim i będzie walczyć u jego boku.
„Almanakh, wspomóż mnie! Nie poddamy się! Bieli, wiem, że Dirith nie chce otworzyć oczu, nie chce na ciebie spojrzeć... a może po prostu cię nie widzi! Ale nie zostawiaj go tak, daj mi szansę! Daj szansę swojemu wojownikowi, żeby mógł ocalić tę zbłąkaną duszę! Daj mi szansę go ocalić! Wiem, wiem wiem że kiedyś prosiłam o coś innego!!! Wiem, że go zabiłam!... Wtedy myślałam że to należało uczynić! Broniłam stada, broniłam siebie! Dzisiaj to Dirith jest moim Stadem! Robię to co uważam za słuszne teraz! On jest ranny, chce tylko odzyskać odtrutkę na truciznę, którą go zatruli! Chcę mu pomóc! Nie bacz na niego, Bieli, wspomóż mnie! Przepraszam, wiem, ale pomóż mi teraz, proszę! Pomóż mi ocalić to życie!”

[media]http://www.youtube.com/watch?v=8nHR3jGk4rM&feature=related[/media]

Kiti miała znów tę dziwną, krótką wizję.
„Więc ta Żywa Klątwa, dlaczego nadal za nami podąża, Almanakh!?
Nie podąża za wami.
Pilnuje tego mauzoleum?
Nie.
Ściga Silverstinga?
Tak.
Dlaczego nie przejdzie przez ścianę do niego!?
Nie widzi go.
Jakim cudem!?
Chroni się przed tym. Żywa Klątwa poszukuje kości, które utraciła, tylko je widzi i tych którzy się do nich zbliżą.
To jedna z ofiar Silverstinga!
Tak. Stara kobieta, wiedźma, która utraciła swoje dzieci, szuka zemsty.
Jej kości są na pewno gdzieś tutaj w laboratorium Silverstinga! Pomóż mi je znaleźć!
Nie ma ich w laboratorium.
Gdzie mogę je znaleźć, powiedz, proszę!
Są nadal w ciele.
Co!? Fuj! Czyli w chimerze Silverstinga!?
Tak.
W której!?”

Kiti zrozumiała nagle, dlaczego Żywa klątwa zabiła jedną chimer i przyniosła ją tutaj!!!
- Leż, poczekaj na mnie! – zaszczekała płaczliwie do Diritha i pobiegła do wyjścia.
Martwa chimera nadal leżała u wrót mauzoleum. Kiti rozejrzała się, ale Klątwy nie było.
FUJFUJFUUUUJ!
Ostrożnie złapała chimerę w zęby i próbowała ją wciągnąć do korytarza ale chimera była za ciężka. Zdesperowana wilczyca zaczęła odgryzać łapę chimery, która wyglądała jakby była zmutowaną ludzką ręką. Popłakała się, gryząc coś tak obrzydliwego. Kiedy wreszcie udało się jej oderwać kończynę, biegiem wróciła do Diritha i cisnęła kończynę najdalej jak zdołała do przedsionka z golemem. Najlepiej na golema. Klątwa nie będzie zachwycona!!!
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 11-01-2012, 22:59   #215
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
X
Mistress krąży nerwowo po Piekle, co chwilę zerkając niecierpliwie na zegarek.
- No co jest, jak długo ten drow zamierza żyć?! – syknęła z oburzeniem.
Spogląda na przygotowany kocioł ze smołą [znaczy z kisielem! różowym!].
- Dalej, Dirith, kończ waść i wpadaj na imprezę, mwahahaha! [zaciera mace]
Zjawia się Almanakh.
- Sup, sis?
- Jakiś kleryk ciągle się do mnie modli za drowa.
- Huh? – Mistress spojrzała na nią niewinnie. – Chyba go nie wysłuchasz? -.-‘
- Nie, ten sam kleryk złożył pół roku temu pismo o błogosławieństwo kiedy strzelał do tego samego drowa z łuku. Prośba została rozpatrzona pozytywnie, więc postępowanie jest uznane za zakończone. Nie przewidziałam tylko, że ten drow przeżyje. Wiesz coś o tym? -.-‘ Mroczna magia i takie tam?
- Jaka tam mroczna!... [rozlega się pikanie, Mistress zerka na swojego palmtopa].
„Masz modlitwę”.
- Spam! – skasowała szybko.
Odgłos przychodzącego SMSa. Mistress zerka na komórkę.
„Ok., wiem, że wyznaję Biel i takie tam, ale teraz drow ma sparaliżowaną rękę i golem go dusi za szyję. Ponawiam prośbę – MAYDEY plis!”
Mistress uśmiechnęła się niewinnie do Almanakh, cisnęła swoją komórkę na ziemię i zaczęła ją zaciekle deptać.
- Kurcze, telefon mi się rozładował! – ze smutną minką podniosła rozgniecioną komórkę.
X
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 13-01-2012, 00:46   #216
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
No i stało się prawie jak zwykle. Dirith wziął się za wprowadzanie w życie jego dość ryzykowny i może nieco przekombinowany plan a ledwo z nim uszedł. Żeby było śmieszniej, to ten plan zaczął się sypać prawie na początku, gdyż improwizowana modlitwa nie przyniosła żadnych efektów. Może poza ostrym bólem ramienia i zawrotami głowy. Widocznie w tym wymiarze trzeba w coś wierzyć podczas modlenia się a nie tylko udawać, że się modli tak jak to wystarczyło podczas jego poprzednich walkach z Klątwą (oczywiście poza pierwszym spotkaniem). Próbując jednak jakoś odratować plan drow starał się biec dalej przed siebie mniej więcej w linii prostej. Lub przy najmniej od ściany do ściany kilka metrów dalej w kręcącym się korytarzu. Docierając wreszcie do wejścia do przedsionka obejrzał się aby zobaczyć jak piekliszcze znika.. tak jak władza w jego nogach. Nie zdążył porządnie zabluźnić a leżał jak długi przed wejściem do golema. Ten z kolei nie próżnował, tylko złapał go za łańcuch. Prawdopodobnie pierwsze szarpnięcie go obudziło, bo pierwszym co poczuł było wżynanie się w obroży w szyję. Choć może i lepiej było być nieprzytomnym, bo w zamglonym korytarzu zobaczył wilczycę skaczącą w jego kierunku z kością przypominającą włócznię. Jego umysł momentalnie otrzeźwiał i wysłał sygnał do ręki aby się zasłonić. Sygnał ten został jednak rozproszony przez pewną bardzo wyraźną przez ułamek sekundy wizję.
Gdyby trwała ona dłużej niż ułamek sekundy mógłby zapamiętać dokładnie postać wypuszczającą właśnie w jego kierunku płonącą strzałę. Widziałby też dokładnie twarz elfki, jednak na szczęście wizja ta została przerwana przez szarpnięcie odciągające go w stronę przedsionka. Drow próbował łapać za łańcuch jednak bezskutecznie. Jedyne co zobaczył to jak Wilk wbija kość-włócznię w oczka łańcucha oraz jak ta kość ratuje go przed znalezieniem się zupełnie w zasięgu golema.
Mając krótką chwilę na złapanie oddechu i odkrztuszenie poczuł jak coś go liże po prawej dłoni. Spojrzał na nią szybko i zobaczył Wilka. ~ Jeszcze martwy nie jestem! ~ pomyślał zdenerwowany. ~ Może i ledwo żyje i już praktycznie wyglądam przez tą truciznę jak padlina.. ale jeszcze chyba za wcześnie żeby smakować przyszłe żarcie?! ~ Sam nie wiedział skąd wzięła się ta myśl, widocznie trucizna już zmieniała jego tok myślenia odsyłając powoli świadomość na dalszy plan. To dobrze, bo na scenę zaczynały wchodzić instynkty wpojone przez Riktela. Co prawda mogły zostać nieco przytłumione przez ostatnie pare lat przez które Dirith nie był zmuszony do polegania w większej mierze lub tylko na nich, ale na pewno dalej były w nim głęboko zakorzenione.
Dlatego Drow wziął szybko rękę spod pyska Kiti i przewrócił się na prawy bok aby spróbować wstać. Wtedy nadszedł biały błysk. Nie zauważył nawet kiedy jego rana została nieco podleczone i przestała krwawić, ale oczywiście błysk zaklęcia musiał go na chwilę oślepić kompletnie. A niestety chwil zanim golem zdecyduje się ponownie szarpnąć łańcuchem było coraz mniej. Tak samo jak coraz mniej Dirith zamierzał układać kolejny wyrafinowany plan. Jeden po którym miał albo unieszkodliwić golema, albo zostać przez niego dobity po wcześniejszym oberwaniu od Klątwy, wystarczy. Na szczęście dobity jeszcze nie został, co dawało mu jakąś nikłą szansę na przebicie się dalej i dorwanie celu. Co prawda teraz były to jeszcze mniejsze niż szanse na wykorzystanie "Paszkwila" do utorowania sobie drogi.. ale Dirith cofać się przed niczym nie zamierzał. Ani kroku w tył!
Czasami może i jednak ustąpił, ale tylko dlatego, że dzięki temu mógł zyskać o wiele więcej niż gdyby zdecydował się zabić oponenta od razu. Chociaż i tak było to dość rzadkie zjawisko. Teraz jednak sprawy potoczyły się źle i nie było już miejsca na zagrywki taktyczne. Nie było miejsca na wahanie się. Liczył się tylko cel i osiągnięcie go. Lub zabranie ze sobą do piekła tak jak głosiła jedna z kilku fundamentalnych zasad jakie Riktel wyrył w świadomości i podświadomości każdej przez siebie stworzonej chimerze.
- Ani kroku w tył.. - powiedział słabym półprzytomnym głosem próbując się podnieść. - Ani kroku w tył! - powtórzył głośniej trzeźwiejąc na tyle, aby spróbować podnieść się na klęczki i uformować w prawej ręce młot zakończony stożkowatym dłutem zamiast tępej części służącej do uderzania. Nie utrzymał jednak dobrze równowagi i biorąc zamach opadł w przód. Jednak w tym wypadku to dobrze, bo w uderzenie poza siłą ramienia włożył jeszcze nieco ciężaru własnego ciała. Na szczęście ten wysiłek nie poszedł na marne i drow trafił w leżący na ziemi łańcuch osłabiając go nieco.
Nie próbował jednak od razu wstawać.
- A jeśli nie jesteś w stanie wygrać walki.. - wypowiedzenie kolejnej z zasad przerwały Dirithowi konwulsje. Nie były to jednak byle jakie konwulsje, tylko bardzo mocne, szybkie i bolesne skurcze mięśni przygotowujących się i poddających się zmianom fizycznym aby przyjąć nieco inną formę. Formę zakodowaną głęboko w genach, mutacjach lub jakiejś chorej magii osadzonej w Dirithu poprzez lata bolesnych doświadczeń. Z racji na osłabienie trucizną konwulsje te były mocniejsze, przez co mroczny elf nie miał żadnych szans na powstrzymanie bolesnego krzyku.. Darcia się.. A po kolejnej chwili, wycia, kiedy jego ciało w końcu zaczęło rosnąć. Wchłaniać zbroję, zostawiając w zamian czarne futro poprzecinane białymi pręgami oraz łamać i przestawiać niektóre kości z solidnym trzaskiem. Owe wycie przeszło jednak w bolesny ryk gdy głowa likantropa przypominała już bardziej tygrysią niż elfią, nogi także wyglądały jak tygrysie z uniesioną piętą w górze oraz śmiercionośnymi pazurami które wyrosły z palców. Ręce także przeszły zmiany, choć głównie zmieniły się dłonie. Były teraz również bardziej zwierzęce i zakończone większymi i ostrzejszymi pazurami niż u stóp. Przez ich wielkość Dirith nie mógł w nich trzymać żadnej normalnej broni. Na szczęście poza pazurami i ostrymi tygrysimi kłami nie miał przy sobie żadnej normalnej broni.
W końcu bolesny ryk przeszedł we wściekłe, ogłuszające ryknięcie oraz dalej w warkot. Niestety obroża nie została wchłonięta lub pękła pod naporem zmieniającego objętość ciała. Dlatego będąc teraz w formie niemalże trzy metrowego tygrysołaka dusiła go. Nie zmieniało to jednak faktu, że Dirith był teraz w pełnej gotowości bojowej o czym świadczył też wijący się nerwowo ogon.


Jednakże pomimo wcześniejszych problemów z oddychaniem spowodowanymi przez truciznę mógł oddychać.. przynajmniej jeszcze przez chwilę.
- ..to masz zabrać ze sobą cel to piekła!! - dokończył nieco warczącym głosem oraz ponownie ryknął wściekle. Po części też dlatego, że musiał włożyć dość sporo siły aby wziąć lub wypuścić kolejny oddech z płuc. Na szczęście tygrysołak nadal zdawał się funkcjonować w miarę sprawnie, lub przynajmniej nie odczuwał tak bardzo wszystkich ran. Podniósł się zatem i szybko złapał za łańcuch możliwie jak najbliżej i szarpnąć nieco do siebie aby podpuścić golema do mocniejszego szarpnięcia. Tym razem miał zamiar wykorzystać tą siłę do własnych celów. Mianowicie kiedy golem szarpnął, równierz starał się przyciągnąć do siebie łańcuch. Jednakże jednocześnie wystartował gwałtownie do przodu. Dzięki temu była szansa aby uderzyć golema nie tylko z siłą odpychających do przodu tylnych łap, ale i częścią siły przeciwnika. Musiał jeszcze co prawda złamać po drodze kość która go w pewnym sensie uratowała, jednak to było do wykonania jeśli golem przyłożyłby się do szarpnięcia. Tygrysołak obrócił się też tak, aby uderzyć w przeszkodę lewym bokiem. I tak lewa łapa nadal była sparaliżowana oraz bolała tak samo jak całe jego ciało, i tak. Nie było więc żadnego powodu aby ją oszczędzać.
Jeżeli tylne łapy likantropa znalazłyby odpowiednie oparcie w posadzce istniała realna szansa na wykorzystanie kamiennej przeszkody jako taranu i wpadnięcia z nim do pracowni Silverstinga. Drow tak na prawdę właśnie na to liczył. Dopiero wtedy zamierzał złapać za łańcuch przy obroży i szarpnąć aby go rozerwać w osłabionym przed przemianą miejscu.
A potem.. wystarczyło już tylko szybko rzucić się na Silwerstinga..
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 15-01-2012, 11:26   #217
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
W ciemności majaczył echem kobiecy głos.
- Blacker...! Ulfger...!

- Machrus Akbar! Niech piekło Cię pochłonie! - ostatnie słowa dwarfa.
Twoje sejmitary uderzyły prosto w łeb.

- Światło, Chaosie... Mroku Mroczniejszy od najczarniejszej nocy... Wspomóż mnie! Wielu rzeczy żałuję i za wszystkie przepraszam! Lead me, I shall fallow!!!
Obejrzałeś się. Postać z łukiem...

- Niech... Twe... święte płomienie... oczyszczą mnie... w... ostatniej... godzinie
Kapłan widział, jak jego towarzysz zostawiając za sobą szkarłatną smugę krwi podpełzł do Diritha. Tego właśnie było mu potrzeba. Kapłan zebrał w sobie resztkę sił, by po raz ostatni wezwać do siebie Jego imię
Wyciągnął rękę lekko do przodu widząc, jak drow przygotowuje się do przemiany. Chciał podpalić beczkę, jednak wraz z kolejną falą osłabienia płomyki pełzające nad jego dłonią zgasły. Ogarniał go chłód, pełznący powoli od stóp w górę, zostawiający za sobą kompletny bezwład. Był już pewien, że to koniec gdy w beczkę wbiła się strzała. Na jej końcu pełzały pojedyncze iskry, które choć niezdolne by podpalić taki ładunek dały kapłanowi szansę. Był zbyt słaby, by ponownie przywołać do siebie płomienie, jednak wystarczyło mu sił, by je podsycić.

~ Zabić... za wszelką... cenę, za...~
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 15-01-2012, 13:30   #218
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Nie było dobrze. Odgryziona łapa chimery wpadła do przedsionka, ale nic to nie dało. Żywa Klątwa nie zjawiła się. Dirith zaś przemienił się w tygrysołaka i musiała objąć go strumieniem leczniczej energii, aby obroża na jego szyi nie udusiła go. Atakował dzielnie i ze zdwojoną siłą, ale te siły nadwerężone przez truciznę okazały się tym razem niewystarczające. Po krótkiej walce drow upadł na ziemię, a golem trzepnął jego ciało, obijając nim o ścianę. Dirith nie ruszał się i Kiti wiedziała, że nie miał już sił żeby wstać.

Wtedy właśnie, kiedy spadła na nią przytłaczając panika, wpadła na swój, być może ostatni, pomysł. Być może Biel natchnęła ją właśnie i to należało uczynić. Być może była to najgłupsza rzecz jaką Kiti w życiu zrobiła. Ale wierzyła że Biel, która dodała jej odwagi w tej chwili, może być ostatnią nadzieją.

Wiedziała, że zostanie usłyszana, nawet jeśli zaszczeka w wilczym języku. Na całe gardło wykrzyknęła:
- Darkness beyond blackest pitch, deeper than the deepest night! Violet that shines upon the sea of Chaos!!! Mysts of Chaos, I call you!!! Mistress!!! Wymawiam teraz twe imię, by złożyć ci obiecaną ofiarę!!! Zabierz w odmęty Mgieł składanego Ci w ofierze drowa!!!
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 16-01-2012, 20:10   #219
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Dirith, Kiti;
Wreszcie cisza pełna oczekiwania została przerwana.

Tygrysołak upadł pod kolejnym ciosem i nie podniósł się tym razem. Golem mściwie, albo też sprawdzając co upolował, tarmosił jego ciało i trącał je łapskiem lub nóżką.
- Nie wejdziesz tu!!! – darł się nadal Silversting. – To mauzoleum będzie twoim gro...!!!
Mag nie zdążył dokończyć – podziemiami wstrząsnął naraz potworny huk! Rozległ się straszny łomot i tunel eksplodował, kamienie i piach posypały się wszędzie wokół. Czubek gigantycznej macki wyrwawszy dziurę w tunelu, powoli i badawczo zajrzał do środka.

http://i0.kym-cdn.com/photos/images/...jpg?1296494117

** scanning...**
Macka „rozejrzała się” wokół.
**Półżywy, nieruchomy obiekt ahead. Potencjalna ofiara found**
Macka podpełzła do leżącego na podłodze Diritha i zaczęła go „oglądać”, a potem zwyczajnie macać.
**searching for long elvish ears...**
...
**error, not found. Try again.
Searching for sexowna klata**
...
Macka konwulsyjnie cofnęła się ze zgrozą od Diritha i otrzepała się aż.
**Włosy pod pachami i na klacie?! WTH?!?! Critical error!!!!!!!!!!!!**
Macka obróciła się w kierunku Kiti i jakby powąchała ją z daleka.
**Light input found. Anuluj. Ignore and proceed**
Macka obróciła się i obwąchała golema, który instynktownie próbował jej przyłożyć, ale macka była dla niego jak nieczuła gumiasta masa.
**Error; the object is too fkin ugly**

http://memegenerator.net/cache/insta...8/11815406.jpg

**Sacrifice not found.
Pissed off mode on. Please stand by for total destruction**

WWF Demolition theme - YouTube
^Chciałam wstawić klip z megatronem, starscreamem i soundwavem gdyż wyglądali poważniej niż ci tutaj panowie... ale tak jakoś wyszło...

* * *
Dirith;
Otworzyłeś oczy.
http://media-cdn.tripadvisor.com/med...awing-room.jpg

Huh...?
- Hau! – zaszczekało coś znajomo.
Leżałeś na plecach, na łóżku. Czułeś się słabym i chorym, ale zawroty głowy jakby minęły, wraz z dusznościami. Nie czułeś ucisku na szyi. Podniosłeś rękę, pomacałeś się odruchowo po szyi. Obroży nie było. Miałeś zabandażowaną lewą rękę. Ku swojemu zdumieniu mogłeś poruszać palcami lewej ręki, a nawet całą ręką!
- Wypij to – pochylił się nagle nad tobą znajomy „mieszczanin bez pamięci”, trzymając kielich z jakimś płynem. – To melisa Almanakh, pomoże na klątwę.
- Hau! – zaszczekała znów biała wilczyca, oparta przednimi łapami o łóżku, merdając ogonem.
- Uratowałeś mi życie, spłacam teraz swój dług – powiedział mieszczanin. – Lepiej się czujesz? Było z tobą bardzo źle, ale jakaś dobra energia utrzymywała cię przy życiu. Pewnie nie pamiętasz, co się stało, miałeś gorączkę i majaczyłeś... – westchnął...
* * *
Tak jak planowała, macka fruwającej meduzy zjawiła się. I tak jak planowała, wkurzyła się strasznie, strasznie, strasznie, ponieważ spodziewała się drowa, a znalazła tylko tygrysołaka, wilka i golema! Już drugi raz ktoś zrobił meduzę na szaro i wkurzyła się strasznie! Kilka uderzeń mackami i podziemia legły w gruzach! Szalona macka wiła się i biła po ziemi, miażdżąc katakumby i mauzoleum. Golem, który nic nie rozumiał i próbował ją zatrzymać, został starty na proch, ale dał Kiti trochę czasu. Wrzaski przerażonego Silverstinga też odwróciły an moment uwagę macki, Chaos ma przecież to do siebie, że zaczyna od wybijania tych, którzy nie mają za grosz honoru, odwagi i charyzmy, a zapłakany i zsikany ze strachu Silversting raczej tego nie miał. Kiti złapała za Diritha i zaczęła go ciągnąć do wyjścia, czyli do wybitej przez macki dziury w tunelu. Wierzyła, że Biel uchroni ją w tej chwili od gniewu opętanej macki i cudem wyjdą z tego cało. Macka zajęta wyżywaniem się na resztkach golema i pracowni Silverstinga spotkała na dodatek swoją znajomą Żywą Klątwę i zapomniała o wilczycy i tygrysołaku. Kiedy oba demony demolowały pracę maga i prototypy jego chimer i golemów, Kiti z trudem wyciągnęła Diritha na zewnątrz. Próbowała zaciągnąć go w bezpieczne miejsce, ale zjawili się jeźdźcy!
* * *
Dirith;
- Strażnicy przywieźli cię, półżywego do miasta – opowiadał mieszczanin. – Przywieźli cię jako ofiarę dla tej gigantycznej meduzy. Kiedy szykowali się do złożenia ofiary, zdołałem ich przekonać, że postępują źle, a fakt że meduza opuściła miasto tuż zanim cie przytaszczyli, oznaczał, iż meduza nie jest zainteresowana taką ofiarą. Przekonałem ich, że ofiara nie może być tak sponiewierana, gdyż wywoła tylko gniew Chaosu. Oddali mi więc ciebie, abym cie uleczył i wtedy... Ale przecież ocaliłeś mi życie! Nie mógłbym!... Wyrwałem cię z ich rąk tylko po to aby ci pomóc! Odzyskałem pamięć... Wiem już wszystko! Jestem Pierwszym Zaklinaczem. Silversting pozbawił mnie pamięci i chciał się mnie pozbyć, gdyż stworzył sobowtóra na moje miejsce! Ale coś poszło nie tak i przeżyłem... a potem spotkałem ciebie! Teraz pamiętam. Odkryłem plan Silverstinga – chciał stworzyć armię golemów, by przejęła rolę straży i armii, ale nie po to by chronić miasto, jak twierdził, a by przejąć nad nim władzę! Nasyłał bestie, by zatapiały statki ze wsparciem militarnym, które próbowało do nas dotrzeć! Chciał przekonać króla, że jego golemy to nasza jedyna szansa, aby pomógł mu je budować! Ale nie zdołał...
- Hau!
- Szczęście, że tu dotarłeś, byłeś skazany na pewną śmierć! Wybacz, wykorzystałem całą swoją wiedzę, by uleczyć twoje rany, ale nadal nie wiem, jaką trucizną zatruł cie ten drań! – westchnął. – Zdołałem zmniejszyć efekty jej działania, ale one niebawem znów się nasilą, jeśli nie przyjmiesz antidotum umrzesz!
- Hau hau!
- Ciągle słychać hałasy... Uderzenia, trzaski... Obawiam się, że Silversting postradał zmysły! Uruchomił swoje niedokończone golemy, które trzymał w swoich tajnych pracowniach pod miastem! Zniszczą miasto jeśli nikt nad nimi nie zapanuje!
- Hau!
- Jestem pewien, że Silversting będzie próbował teraz opuścić miasto! Jedyna droga to przez morze. Na pewno jest gdzieś w porcie, szuka łodzi lub miał, drań, uszykowany transport na taką ewentualność! Nie wiem czy poradzimy sobie z golemami, być może... W jednej z pracowni mogło zostać lekarstwo na twoją truciznę! Z drugiej strony, jeśli chcesz dopaść Silverstinga, masz na to ostatnią szansę, póki nie umknął!
- Hau!
- A, tak...! – mieszczanin położył na stoliku obok czarny sztylet. – To zdaje się należy do ciebie... Trochę się wyszczerbił... Rozkazałem płatnerzowi zrobić pancerz ze smoczej łuski, którą strażnicy znaleźli przy tobie. Ktoś powiedział, że by ci się przydał – spojrzał na wilka machającego ogonem. – Przymierz go, kiedy poczujesz się na siłach aby wstać.

[uleczenie – brak paraliżu, -15 od trucizny]
pancerz +15 do obrony. Sztylet +10 do ataku.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 18-01-2012, 18:18   #220
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Ostatnio coś się jednak chyba uwzięło na Diritha. To że zawiódł wcześniejszy bardziej ryzykowny plan - norma. To, że jedyne co zdołał wskórać w walce z golemem to oberwanie w łeb - pech. Kolejny z serii.. albo po prostu walka będąc zatrutym oraz ze sparaliżowaną klątwą łapą musiała się skończyć tylko jednoznacznie.
Ostatnim co pamiętał było łapiące go łapsko golema i kamienna piącha lądująca na jego twarzy. Dlatego kiedy tylko odzyskał świadomość gwałtownie otworzył oczy i spróbował szybko wstać jednocześnie zadając cios. To także nie było najlepszym pomysłem o czym przekonał elfa nagły zawrót głowy sprowadzający go znowu do pozycji leżącej. dopiero wtedy zauważył zmianę otoczenia, Mieszczanina z amnezją oraz Wilka. Oczywiście nadal czuł osłabienie, jednak zauważył szybko czucie w lewej ręce oraz brak ucisku na szyi.

- Melisa the Almanakh? - spytał sięgając po kielich. - A czy przypadkiem efektów żywej klątwy nie zdejmuje melisa Almena the Elven? - dociekał mimo wszystko nieco podejrzanie przyglądając się zawartości kielicha. W sumie tak na prawdę nie miał najmniejszych podstaw żeby nie ufać Mieszczaninowi czy też Zaklinaczowi, jednak kiedy wcześniej zdejmował paraliż z ręki i nogi spowodowany Klątwą musiał wypić Melisę Almena the Elven kosztującą dość słono.

- Melisa Almeny the Elven, tak, tak też ją nazywają [Kejsi ty noobie ]* - To to samo.

- Ale dzięki za spłacenie tego długu i pozbycie sie obroży przy okazji. - dopiero teraz wypił zawartość kielicha i.. ponownie zakręciło mu się od niej w głowie. ~ Echh.. czy melisa musi działać na elfy prawie jak flaszka wódki na człowieka? ~ westchnął tylko w myślach i słuchał dalej co ma do powiedzenia Zaklinacz.

- ..i dlatego pewnie on sam go zabił chcąc wykorzystać okazję zwalenia na mnie winy. - Dirith dokończył kiedy Zaklinacz wspomniał o planach Silverstinga krzywiąc się przy tym nieco.

- Tak, ten sztylet jest mój, dzięki. - powiedział wstając i podchodząc do stolika. wziął sztylet do ręgi i przyjrzał mu się oceniając jego stan. Na wieść o zbroi znowu odrobinę się skrzywił, jakby miał dla tej łuski inne zastosowanie.. ale w sumie jeśli będzie będzie potrzeba ją wykorzystać to będzie ją miał cały czas przy sobie, o ile nie będzie musiał wymienić wcześniej zbroi.

- A Silversting w cale nie musi potrzebować łodzi do opuszczenia wyspy. - powiedział zastanawiając się nad swoim położeniem i możliwościach jakie miał. - Bo jeśli miałby przygotowany na taką okazję transport, to prawdopodobnie byłaby to jakaś latająca chimera lub ukryty gdzieś gryf.. albo skontaktował się z załogą pewnego statku, jeśli ci z nim faktycznie współpracowali. Wtedy też nie potrzebowałby udawać się do portu, bo mógłby być zabrany z praktycznie dowolnego miejsca na wyspie. Dlatego też jak masz oko na port, to powinieneś mieć jeszcze baczenie także na niebo. - stwierdził zdejmując starą zbroję odsłaniając tym samym ciało pokryte białymi pręgami po czym przymierzył nową.

- I nawet jak ucieknie, to i tak zamierzam go dorwać, bo nie pozwolę iblithowi zwiać z moją własnością, a jeśli ta księgę nieco zniszczył.. to może być pewien wielomiesięcznych tortur. - stwierdził ponuro po czy zaplótł za sobą ręce za plecami i podniósł je do góry. Zachwiał się nieco jakby był pijany a z łokci i barków dało się usłyszeć ciche chrupnięcie kości.
- Poza tym nie zamierzam pić po kolei wszystkich mikstur z jego pracowni, więc nadal jest mi potrzebny. Oraz pewnie przydałby się do wyłączenia tych wszystkich szalejących po mieście golemów?
- A tak przy okazji, to na co choruje ta siostrzenica króla, Makbet czy jak jej tam?


- Siostrzenica króla choruje na zapalenie płuc, ale z pomocą naszych medyków ma się lepiej. Miała się lepiej, znaczy się... Ten przeklęty demon zdemolował pół miasta, jest wielu rannych, demon wyładował swój gniew na magach i zaklinaczach, jakby magia specjalnie go drażniła, zabił wielu utalentowanych czarodziejów i medyków... Swoją drogą niepotrzebnie zebrali się wtedy na placu i gapili się na nią jak kretyni... Demon oczekiwał ofiary i nie doczekawszy się po prostu się wkurzył. Na szczęście odszedł, choć zapewne wróci... Wielu rannych potrzebuje pomocy. Nie wiem co teraz z siostrzenicą króla, jest w swojej komnacie, ze strażą, postaram się jej pomóc.

- Szkoda.. bo pomyślałem, że skoro Silversting miał przejąć władzę nad królestwem, to mógł spróbować otruć siostrzenice króla. Wmówić, że choruje na coś dziwnego i tylko on ma na tą chorobę lekarstwo w dwóch częściach. Jedna to faktycznie odtrutka podawana co 24 godziny, a druga podawana potem to trucizna. Tak żeby uzależnić od siebie króla jeszcze bardziej.. ale niestety na to był zbyt głupi.. - Dirith westchnął lekko przeceniając nieco zadufanie oraz pomysłowość swojego aktualnego celu. Ale lepiej być przygotowanym na praktycznie wszystko niż zostać zaskoczonym.

- Cóż, droga morska wymaga dostępu do morza, a to jedyny port na wyspie. Chyba że Silversting miał inny pomysł... Kto wie - westchnął.
Po chwili zastanowienia dodał:
- Jego sługa...! On chyba nadal gdzieś tu jest, może przeżył atak meduzy! Znajdź go, a być może dowiesz się wielu rzeczy! Uważaj, strażnicy mogą nie zrozumieć, dlaczego ofiara dla demona chodzi luzem po zamku... Gdybyś potrzebował transportu, mogę przyzwać dla ciebie jakąś latającą lub pływającą istotę, ale jeśli zostanie uszkodzona, zniknie, więc...?

- Jak już powiedziałem, Silversting nie potrzebuje dostępu do portu, jeśli współpracuje z ludźmi którzy mnie przywieźli na tą wyspę. Albo spotykają się gdzieś w innym miejscu przy brzegu, albo po prostu wlatują statkiem gdzieś na wyspę. Teraz tylko pozostaje pytanie czy jeszcze na niej są, a jeśli nie to czy Silversting ma się z nimi jak skontaktować. Jeśli tak, to ile czasu im zajmie przypłynięcie po niego.
- Na razie środka transportu nie potrzebuję, bardziej chce sie zabrać za spróbowanie wyważenia drzwi do komnaty i pracowni Silverstinga w zamku. To ewentualnie później żeby dostać się szybciej do mauzoleum w którym próbowałem go dorwać. Wole podjąć trop póki jest jeszcze świeży. -
stwierdził zastanawiając się ile jeszcze ma czasu na zdobycie odtrutki. - Jeszcze tylko potrzebuje wiedzieć jak nazywa się ten jego pomocnik i czy przeżył jeszcze Teofil, podobno zajmujący się spisywaniem stanu spiżarni na zamku.

- Teofil? - zdziwił się. - Spróbuj go odnaleźć, wiem gdzie mieszka [podaje adres] - Sługa Silverstinga zwał się Norbert [@@], podejrzewam że gdzieś się zaszył... Aha, co do wywarzania drzwi...! Przypomniałem sobie skąd znam te insygnia na drzwiach! Miałem taki amulet, który je otwierał... czy przypadkiem nie wziąłeś go, kiedy spadł mi, gdy siedziałem na drzewie?!

Drow przeszukał się po kieszeniach. - Mówisz o tym, który faktycznie wziąłem i został mi odebrany razem z resztą moich rzeczy? - Dirith skrzywił się ponownie. - Czyli jednak pozostaje wywarzanie. Albo szukanie tego małego amuletu w tym całym burdelu po ataku meduzy. Może sie przypadkiem znajdzie, tak jak przypadkiem znalazłem moją zbroję leżącą w pobojowisku...
- W takim razie potrzebowałbym jeszcze tylko adresu tego Norberta, może idiota będzie się ukrywał w domu albo znajdzie sie tam coś ciekawego i linę jeśli nie uda mi się wyważyć drzwi


Po otrzymaniu adresu elf nie tracił więcej czasu na pogaduszki tylko skierował się do wyjścia. Pierwsze swoje kroki skierował do sypialni maga. Zamierzał jednak w miarę możliwości unikać strażników, którzy na szczęście nosili ciężkie metalowe buciory lub byli zajęci porządkami co ułatwiało mu zadanie. Po dotarciu na miejsce przyjrzał się jeszcze raz drzwiom. Następnie zmienił się w tygrysołaka przy wszystkich trzaskach kości, choć sama przemiana nie była gwałtowna. Będąc przed drzwiami spróbował wyłapać zapach mężczyzny, gdyż przy jego pokoju powinien w jakimś stopniu się znaleźć. Następnie cofnął kilka metrów w korytarzu i ruszył gwałtownie biorąc rozbieg. Jeden sus przed drzwiami zamierzał skoczyć na ścianę na przeciwko, żeby odbić się od niej i z zapartymi łapami o ścianę uderzyć bokiem z całej dostępnej siły. Jeśli drzwi nie ustąpiłyby po takim uderzeniu, to pozostaje tylko ocena czy po którymś z kolei by się poddały. Jeśli nie, to pozostaje jeszcze tylko próba wytworzenia zobie z broni toporka i porąbanie ich o ile dałoby to jakieś efekty. Jeśli nadal okażą się oporne, to pozostaje już tylko skombinowanie sobie jakiejś liny jeśli nad sypialnią znajduje się jakieś dostępne pomieszczenie i wejście wybijając okno.
Kiedy w końcu dostał się do środka zaczął szybko przeszukiwać rzeczy w poszukiwaniu czegoś mogącego pomóc w znalezieniu antidotum lub właściciela tego pokoju. Szukał też jakiegoś dziennika. Rzucił także okiem na wszelkie mogące się znaleźć mikstury. Przed wyjściem obwąchał jeszcze w miarę dokładnie jego ubrania oraz łóżko aby wyryć sobie w pamięci zapach za którym zamierza podążać.
Jeśli uda się mu wejść do tego pokoju następne swoje kroki skieruje do jego zamkowej pracowni, do której zamierza się dostać i przeszukać w podobny sposób.
Gdyby jednak nie drzwi oparłyby się tygrysołakowi, toporowi oraz nie było nad sypialnią (oraz pracownią) jakiegoś dostępnego pokoju to następne swoje kroki skieruje wpierw pod adres Teofila. Oczywiście wszędzie będzie szedł możliwie szybkim tempem, żeby stracić jak najmniej czasu.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:20.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172