Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2012, 16:57   #89
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
*** Knut ***

Knut jako jedyny postanowił puścić się w pogoń za Maximillianem i jego ochroniarzem. W walce odniósł chyba najmniej obrażeń ze wszystkich, więc ruszył ile sił miał w nogach. Wierzył, że towarzysze jako tako sobie poradzą, są poranieni, ale kultystki też już ledwo słaniały się na nogach. Przebiegł całą salę długimi susami i wypadł z impetem przez drzwi kaplicy. Na zewnątrz jednak natychmiast przystanął. Ujrzał w oddali von Geschwura i Badalla, a wokoło nich zgromadzoną kolejną grupkę kultystów. Tym razem nie były to wyłącznie kobiety. Nie dostrzegli Szłomnika, wyraźnie byli zajęci czym innym. Oddalali się od kaplicy szybkim krokiem. Pogoda była coraz gorsza, zmieniała się bardzo szybko. Ciemne już niebo zaczęły rozjaśniać pierwsze błyskawice, a deszcz wzbierał na sile.

*** Walczący ***

Melissandra chyba już całkowicie zwątpiła w swoją ‘obstawę’. Młody żak zemdlał, po prostu sobie zemdlał. Ona cała zakrwawiona, oszpecona, wciąż trzyma się na nogach i walczyła. I do tego to ona musiała teraz go chronić. Powoli popadała w obłęd, walczyła ze sobą. Chciała pozbawić kogoś życia, tylko czy w tym momencie bezbronną kultystkę? Nie! Otrząsnęła się w porę. Trzeba najpierw ratować studenciaka. Zew krwi w oczach, krew zresztą praktycznie wszędzie indziej. Szaleńczy uśmiech, który pojawił się na jej twarzy i … niemalże spełnienie, gdy ostrze jej broni wbiło się w serce wroga.

Zebedeusz ocknął się, gdy opadło na niego martwe ciało. Takiej pobudki, to on pewnie sobie nie wymarzył. Z pewnością wolałby, by ocuciła go piękna kobieta, namiętnym pocałunkiem. A nie martwe, wredne babsko. Zrzucił ją czym prędzej z siebie, stanął, gotowy do walki. No dobra tylko stanął. Obok niego przemknęła Stregazza, w którą wyraźnie wstąpił szał bitewny. Ruszyła z odsieczą grafitowemu. Za nią jednak ‘dzielnie’ ruszył i Zebedeusz Archibald Lienz.

Po kolejnym trupie, kultystki zaczęły wpadać w popłoch. Jedna z walczących z krasnoludem wykonała szybki odwrót. Jakież niemiłe zaskoczenie wymalowało się na jej twarzy, gdy jej drogę przeciął Detlef. Tyle że nie przeciął jedynie jej drogi, przeciął również jej linię życia. Wykonał zacny, szermierczy ruch, a jego szpada wpadła, dosłownie, w oko uciekinierki. Nie tak łatwo zwiać, teraz to one były w pułapce.

W tym samym momencie i Mordrin wykonał swój popisowych ruch. Cios wyprowadzony z dołu, a opadający z góry! Potężny! Z lekkiego wyskoku! Nie do zablokowania, dla takiej kobitki, czy kurwy, za jaką uważał ją krasnolud. Przybrana kapłanka, nawet nie miała czasu przeczuć śmierci. W naturalnym, obronnym geście podniosła nieco ręce zasłaniając twarz. Odcięta została jedna, po niej druga łapka, po nich rozpołowiona została pozostała część ciała. Cios był wściekły, tak to jest wkurzyć Zabójcę trolli. A mogła się po prostu poddać, a nie machać tym pieprzonym nożykiem. Krasnolud sapał ciężko, z chęcią popędził by teraz na oszusta, któremu oddał słoik. Ten psi syn miał ogromne szczęście, że w porę opuścił to pobojowisko!

Krwi żądny, dzielny, Albert zwany pozbawiaczem głów, chwilę wcześniej tu się zjawił, by zdobyć swoje trzecie trofeum. Oczywiście przy okazji ratując swych towarzyszy. Prawie miał wykonać zamach, gdy nagle zauważył rozpruwające się ciało. Przez chwilę mógłby przysiąc, że to on uczynił. Jednak nagle, gdy otarł krew z twarzy, przed jego oczyma pojawił się nad wyraz wkurwiony krasnolud.

Grafitowy natomiast bronił się, jak mógł. Był ranny, krwawił, tracił siły. Pomoc na szczęście dla niego nadeszła. Dwie kapłanki walczące z nim padły niemal równomiernie. Melissandra dała kolejny upust swym emocjom, jej broń przeszła przez tchawicę następnej kultystki. Druga, zobaczyła ostrze miecza, które nagle wyszło z jej brzucha. Nie tak to miało wyglądać, one miały ich wybić, a nie na odwrót. Zebedeusz, uśmiercił właśnie drugą osobę w swym życiu. Gdy ciała padły przed grafitowym ten dla pewności jeszcze je dobił. Po czym krzyknął.

– Szybko! Za Arcysiewcą! Proszę pomóżcie mi w walce z tymi kultystami, inaczej wszyscy będziemy straceni! – choć mocno ranny, to mężczyzna w szarym płaszczu był pełen zapału i nawoływał do pogoni – Widziałem, że w jednej z wież prowadzą solidne przygotowania do czegoś! Trzeba też uwolnić prawdziwe kapłanki, są przetrzymywane chyba w piwnicach pod dzwonnicą. Proszę pomóżcie, zostałem już sam!-

Po chwili jednak nieco się uspokoił i zwolnił wypowiedź. Schodził z niego szok po walce, z kolei ból nadchodził. Widział też jak wyglądają ci co ostali się. Ranni, zakrwawieni, szczególnie kobieta w masce.
– Wybaczcie, jam Tilusch Remermann z Nuln. Członek grupy inwigilacji zwanej „Grafitowymi Płaszczami” utworzonej przez Lektora Świątyni Sigmara z Nuln w porozumieniu z Zakonem Oczyszczającego Płomienia – Słowa te wypowiedział niezwykle dumnie. Widać też, że chciał zdobyć zaufanie zaczynając mówić o sobie. Chodźcie stąd, tu mogą zaraz wrócić, niekoniecznie tu bezpiecznie! Zresztą źle wyglądamy przy tych trupach. Znalazłem wcześniej pewien zakamarek, gdzie moglibyśmy opatrzyć nasze rany. Zdecydujcie tylko co zrobić z tym ścierwem! – Tu wskazał na nieprzytomną kultystkę, która z pewnością za niedługo się przebudzi-
Pójdziecie ze mną?
 

Ostatnio edytowane przez AJT : 10-01-2012 o 17:09.
AJT jest offline