Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2012, 21:42   #21
Chester90
 
Chester90's Avatar
 
Reputacja: 1 Chester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumny
Śladem drużyny leciał ciemny kształt przemykający po niebie i przysiadający na gałęziach drzew mijanych przez przyszłych pogromców duchów. Był to niesamowicie czarny kruk o inteligentnie błyszczących oczach. Teraz udało mu się chwilowo wyprzedzić drużynę i ze zniecierpliwieniem czekał na nich przysiadłszy w koronie wysokiego buku. W końcu kompania minęła go, a on sam chwilę później znów ruszył w ślad za nimi.

~*~

Mag żwawo maszerował wraz z pozostałymi towarzyszami. Co prawda nie przepadał za pieszymi wędrówkami przedkładając nad nie wygodne podróżowanie wozem, ale sytuacja zmuszała nieraz do poświęceń na rzecz celu. Pocieszające było, że długiej drogi do przebycia nie mieli, więc i męki magika ukrócone niedługo zostaną. Poza tym jak już spotkają się ze zjawą będzie mógł się wreszcie wykazać i zabłysnąć nieprzeciętnymi umiejętnościami. Powinno mu to zaskarbić szacunek pozostałych zjawobójców wraz ze sługą Lathandera. Może nawet jakaś premia się trafi.

Słysząc wymianę zdań pomiędzy wspomnianym kapłanem, a krasnoludem Sandro postanowił wtrącić swoje trzy grosze do rozmowy.
- Skoro nigdy nie była owa twierdza atakowana, logicznym jest, że nigdy jej nie zdobyto, mości krasnoludzie. Ciekawe za to jest jakby to wyszło, kiedy już do walki i oblężenia by doszło. – powiedział zwracając się wprost do brodatego woja.
Krasnolud odwrócił się do maga, i odezwał się, próbując naśladować jego styl:
- Skoro nigdy wioska moja nie miała rzeki przy sobie, logiczne jest, że młyn jej spróchniał, nieużywany, przez głupców wybudowany.
Tirlon, słysząc co mówi, lekko podrapał się w głowę.
- Po co więc w ogóle budowaliście ten młyn?! - mag wytrzeszczył oczy.
Krasnolud wzruszył ramionami, a po chwili zamachał rękami.
- On miał dwie dechy parę metrów nad ziemią. - Tirlon wytężył pamięć. - W środku było małe jeziorko. Dechy się kręciły i napędzały koło wodne, które z kolei napędzało dechy.
Sandro machnął ręką tylko na słowa krasnoluda: - Zostawmy ten nieszczęsny młyn może lepiej. Powiedz mi za to co pchnęło członka wojowniczego klanu krasnoludów do opuszczenia rodzinnej wioski. - po chwili dodał wyraźnie akcentując pierwsze słowo. - Niezdobytej wioski.
Wojownik uderzył się w pierś.
- Mój brat poległ w walce z ogrem, a drugi zamierzał zostać mnichem, ruszając w świat. Powodem odejścia z naszego domu było wymieranie rodu i... - Tirlon wywrócił kieszenie na lewą stronę. Były puste.
Czarodziej parsknął śmiechem. - Widzę, że brak złota dotyka wszystkich ras i zawodów. Cóż pewnie wrócisz z pełnymi kieszeniami i wspomożesz swój ród, jak tylko pokonamy złośliwą zjawę czającą się, gdzieś na tym bezludziu.
Krasnolud przez chwilę liczył coś na palcach.
- O ile pokonamy. O ile wrócę. O ile jeszcze ktoś przetrwa, o ile pokonamy, i o ile jest to bezludzie.
- Wątpisz w nasze czy swoje umiejętności, Tirlonie? - zapytał mag ze śmiechem. - Wszak kapłani ze świątyni dali nam zwój, który pomoże nam zjawę przepędzić. A jeśli zwój zawiedzie... Cóż, są też inne środki na pokonanie ducha.
- Szczerze? Wątpię. Nie widziałem nikogo z was w akcji. Nigdy też nie walczyłem z duchem. - Przystanął i ukłonił się głęboko. - Bez urazy.
Patrząc kpiąco na kłaniającego się rozmówcę Sandro powiedział: - Nie trzeba mi się kłaniać nawet jeśli się mnie urazi. Wszak jestem tylko biednym magiem. A co do wątpliwości nie winię cię za nie. Nie wolno wszak niczego brać na wiarę. - czarodziej na chwilę się zamyślił po czym dodał ciut ciszej. - Chociaż może nie powinienem mówić czegoś takiego w obecności kapłanów.
- Kapłanów? Wątpię, czy spalą cię za słowo "wiara" ogniem z nieba.
- Kto ich tam wie. Niektórzy z nich to fanatycy, którzy za krzywe spojrzenie potrafią sięgnąć po buzdygan z morderczym zamiarem. Tak przynajmniej słyszałem, do tej pory takiego nie spotkałem.
Tirlon nachylił się i powiedział głośnym szeptem:
- Podobno wyskakują tacy z krzaków w niektórych lasach i biją łańcuchami po głowach.
- I krzyczą świątobliwe słowa. - dodał parskając śmiechem.
Wojownik pokiwał głową:
- Do tego są zielonoskórzy, mówią po orczemu, i noszą rynsztunek barbarzyńców.
- A popatrz nasz kapłan tak nie wygląda. Może przebrany? Pomalował się co by mu zielonej skóry widać nie było.
Tirlon lekko trzepnÄ…Å‚ maga w plecy.
- Żarty żartami, nasi kapłani mogą nam przecież nie raz i nie dwa uratować tyłek podczas tej misji.
- Nikt nie wątpi w ich umiejętności lecznicze. - odpowiedział pocierając plecy. - Pożartować dobrze czasem. A i wypić też. Słyszałem, że krasnoludy lubią jedno i drugie, więc czuję, że będziemy się dobrze dogadywać.
Krasnolud rozejrzał się.
- Ja zaś czuję, że nadchodzi wieczór.
- A więc trzeba nam będzie się z obozem rozłożyć. - słysząc Gerarda stwierdzającego to samo, mag dodał jeszcze: - Pójdę pomóc Gerardowi nazbierać chrustu.

Idąc za wezwaniem własnych słów mag ruszył za kapłanem zbierać opał. Ucieszył się słysząc, że ich tropiciel postanowił wybrać się na małe polowanie, które jak się później okazało przyniosło efekty w postaci małego królika. Czy tam zająca. Nieważne, mag i tak miał trudności z rozróżnieniem jednego uszatka od drugiego. Najważniejsze było dla niego to, że zwierzaczek oprócz imponujących uszu posiadał też całkiem smaczne mięso. Co prawda niebyło go za dużo, ale d’Vries dobił głód paroma sucharami i suszonym mięsem. Potem ułożył się do snu pod podróżnym kocem.

~*~
Ze szczytu jednego z pobliskich drzew tuż za skrajem blasku rzucanego przez ognisko siedział sobie czarny ptak. W końcu kiedy zobaczył, że jego pan zasnął sam udał się na zasłużony spoczynek. Czarodziej wciąż nie zdecydował się na ujawnienie swojego chowańca.
 
__________________
Mogę kameleona barwami prześcignąć,
kształty stosownie zmieniać jak Proteusz,
Machiavela, łotra, uczyć w szkole.
Chester90 jest offline