X
Mistress krąży nerwowo po Piekle, co chwilę zerkając niecierpliwie na zegarek.
- No co jest, jak długo ten drow zamierza żyć?! – syknęła z oburzeniem.
Spogląda na przygotowany kocioł ze smołą [znaczy z kisielem! różowym!].
- Dalej, Dirith, kończ waść i wpadaj na imprezę, mwahahaha! [zaciera mace]
Zjawia się Almanakh.
- Sup, sis?
- Jakiś kleryk ciągle się do mnie modli za drowa.
- Huh? – Mistress spojrzała na nią niewinnie. – Chyba go nie wysłuchasz? -.-‘
- Nie, ten sam kleryk złożył pół roku temu pismo o błogosławieństwo kiedy strzelał do tego samego drowa z łuku. Prośba została rozpatrzona pozytywnie, więc postępowanie jest uznane za zakończone. Nie przewidziałam tylko, że ten drow przeżyje. Wiesz coś o tym? -.-‘ Mroczna magia i takie tam?
- Jaka tam mroczna!... [rozlega się pikanie, Mistress zerka na swojego palmtopa].
„Masz modlitwę”.
- Spam! – skasowała szybko.
Odgłos przychodzącego SMSa. Mistress zerka na komórkę.
„Ok., wiem, że wyznaję Biel i takie tam, ale teraz drow ma sparaliżowaną rękę i golem go dusi za szyję. Ponawiam prośbę – MAYDEY plis!”
Mistress uśmiechnęła się niewinnie do Almanakh, cisnęła swoją komórkę na ziemię i zaczęła ją zaciekle deptać.
- Kurcze, telefon mi się rozładował! – ze smutną minką podniosła rozgniecioną komórkę. X
__________________ - Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith. |