Marcus usiadł w łaziku obok chłopa, za sterami natomiast najemnik. Gdyby nie to parkowanie, które zafundował im Mathias, szlachcic uważałby go za całkiem dobrego kierowcę. Tym bardziej, że skończyło się ono salwą z karabinów, wymierzoną prosto w ich pojazd. Pierwszy wybiegł technik i schował się za jedną z donic, wyjmując swój pistolet laserowy. Zaraz za nim wyskoczył najemnik, szarżując z granatem w ręce oraz dzieląc się z pozostałymi swoją taktyką. Ostatni wyszli Marcus z chłopem. Szlachcic wskazał mu palcem murek, sugerując aby biegł w jego kierunku. Biegnąc tam razem, starał się zająć takie miejsce, aby pomiędzy dworem a nim był chłop, który przyjąłby zagubiony pocisk, chroniąc Marcusa, taka ludzka tarcza. Bo to chyba oczywiste, że życie Hawdwooda jest ważniejsze od jakiegoś chłopka, prawda?
Patrząc na pewność z jaką Mathias wybiegł po rzuceniu granatu spowodowała, że Marcus postanowił pobiec za nim. Chroniąc się za murkiem ze swoim rapierem i tak na nic się nie przyda a nawet gdyby udało mu się stąd uciec, to dokąd? Poza tym w drużynie najważniejsze jest zaufanie, bez tego nie da się osiągnąć sukcesu.
- Najwyższy czas stać się bohaterem! – krzyknął do chłopa, łapiąc go za koszulę od tyłu i popychając go do biegu w kierunku dworu, ponownie używając go jago ludzkiej tarczy. Aby podnieść morale chłopa, Marcus dobył swojego rapiera, przystawiając go do jego pleców, gdyby ten nie chciał biec. |