Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-01-2012, 14:06   #81
 
Artonius's Avatar
 
Reputacja: 1 Artonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwu
Marcus usiadł w łaziku obok chłopa, za sterami natomiast najemnik. Gdyby nie to parkowanie, które zafundował im Mathias, szlachcic uważałby go za całkiem dobrego kierowcę. Tym bardziej, że skończyło się ono salwą z karabinów, wymierzoną prosto w ich pojazd. Pierwszy wybiegł technik i schował się za jedną z donic, wyjmując swój pistolet laserowy. Zaraz za nim wyskoczył najemnik, szarżując z granatem w ręce oraz dzieląc się z pozostałymi swoją taktyką. Ostatni wyszli Marcus z chłopem. Szlachcic wskazał mu palcem murek, sugerując aby biegł w jego kierunku. Biegnąc tam razem, starał się zająć takie miejsce, aby pomiędzy dworem a nim był chłop, który przyjąłby zagubiony pocisk, chroniąc Marcusa, taka ludzka tarcza. Bo to chyba oczywiste, że życie Hawdwooda jest ważniejsze od jakiegoś chłopka, prawda?

Patrząc na pewność z jaką Mathias wybiegł po rzuceniu granatu spowodowała, że Marcus postanowił pobiec za nim. Chroniąc się za murkiem ze swoim rapierem i tak na nic się nie przyda a nawet gdyby udało mu się stąd uciec, to dokąd? Poza tym w drużynie najważniejsze jest zaufanie, bez tego nie da się osiągnąć sukcesu.

- Najwyższy czas stać się bohaterem! – krzyknął do chłopa, łapiąc go za koszulę od tyłu i popychając go do biegu w kierunku dworu, ponownie używając go jago ludzkiej tarczy. Aby podnieść morale chłopa, Marcus dobył swojego rapiera, przystawiając go do jego pleców, gdyby ten nie chciał biec.
 
Artonius jest offline  
Stary 14-01-2012, 12:03   #82
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Samin
Szambelan wypuścił go w pomieszczeniu obok, odblokowując starą wajchą następne z tajnych wyjść. Inkwizytor ostrożnie wyłonił się z tunelu, spoglądając przez szerokie okno na ogrody, nad którymi pomału wznosiło się słońce. Świtało. Dla jego potrzeb było jeszcze jednak wystarczająco ciemno. Przekradł się do drzwi, dzielących go od komnaty Diuka i nasłuchiwał, czekając aż zbierający pospiesznie graty doktor, znajdzie się naprzeciwko nich. Gdy ten moment nadszedł, szarpnął gwałtownie drzwiami wpadając do środka. Ugodzony drewnianym skrzydłem doktor, zatoczył się wyraźnie ogłuszony. Samin doskoczył do niego, przystawiając mu do brzucha broń. Niedaleko od nich na podłodze leżał ledwo zipiący Diuk majacząc coś w omamach.

Reszta
Wyskoczyli w sam środek świszczącego ołowiem piekła. Wszędzie wokół nich latały odpryski murków i ziemia z trafianych donic. Strzały oddane przez Gregoryego najwyraźniej nie odniosły prawie żadnych skutków, krótka broń nie miała wystarczającej siły przebicia i szybkostrzelności, by sięgnąć częściowo zasłoniętych ścianami wrogów. A po chwili Inżynier sam musiał szukać schronienia, gdy karabin szturmowy obrały jego kryjówkę za jeden z priorytetowych celów. Usłyszał huk pękającej ceramiki i piekący ból, gdy dwa pociski zagłębiły się w jego ciele. Na szczęście zdążyły trochę wyhamować, przelatując przez resztki utrzymującej się w rozbitym naczyniu ziemi, rany barku i ramienia piekły jednak nie do wytrzymania, paraliżując bólem niemal całą połowę ciała.

Kawałek dalej do przodu postępował szlachcic kryjąc się za plecami przerażonego niemal do omdlenia sługi. Ten nieprzerwanie mamrotał pod nosem paniczne modlitwy, wzdrygając się i zamykając oczy za każdym razem, gdy koło jego ciała ze świstem przelatywały następne serie pocisków. Najwyraźniej Wszechstwórca wysłuchał jego modłów, żadna z kul nie trafiła bowiem jego ciała.

I wtedy Mathias znalazł się na odpowiedniej pozycji do rzutu granatem. Ten poleciał szerokim łukiem w górę, niemal prosto w rozbite okno... i z metalicznym stukotem trafił w żelazne szprosy, wybuchając na głębokości okiennej ramy. Eksplozja wstrząsnęła murami posiadłości. Tynk, odłamki cegieł i szkło poleciały na wszystkie strony, a chwilę potem z dziury buchnął czarny dym. Ostrzał ustał.

Samin
Nagle potężna eksplozja wstrząsnęła jego rzeczywistością. Huk uderzenia przez moment zamroczył mu umysł, w uszach rozbrzmiał świdrujący pisk. Jakimś sposobem doktor umknął spod lufy jego pistoletu i zataczając się pognał do komnaty, gdzie znajdowali się jego towarzysze. Gdy Inkwizytor wybiegł za nim, zobaczył rumowisko po eksplozji. Ściany dookoła były wyraźnie oczernione, wszędzie leżały resztki stolarki okiennej i odłamki samego szkła. Przy oknie zaś, zwijając się z bólu, leżały poparzone i naszpikowane szklanymi odłamkami ciała kapitana i strażnika. Ten drugi niemal się nie ruszał, widać było, że eksplozja zadała mu śmiertelne rany. Kapitan jednak, mimo równie marnego wyglądu wydawał się bardziej ogłuszony hukiem i bólem niż poważnie ranny. Dojrzał inkwizytora i wyciągnął rękę po swój karabin. Samin wewnątrz szerokiej rany na jego ramieniu dojrzał błyszczące metalem sploty serwo-mięśni. Tymczasem doktor zwiewał właśnie gdzieś do wnętrza domu, a w komnacie za nim dogorywał Diuk.

Reszta
Zajęli się poranionym Inżynierem, mając nadzieję, że z problemem ostrzału poradzili sobie na dobre. I faktycznie, wszystko na to wskazywało. Gdy bitwa wydała się jednak już wygrana, usłyszeli charakterystyczny szum silnika pojazdu, którym przybyli pod posiadłość. Za jego sterami siedział obuński mistyk, który przybył z nimi w ekipie ratunkowej. Obok niego, na miejscu pasażera zauważyli znaną facjatę Ruperta, ich pilota, trzymał w dłoni coś co wyglądało na krótką broń i z tego co widzieli, było przystawione do głowy poczciwego obcego. Domniemany potomek Gilgarów rzucił im kpiące spojrzenie i ruchem ręki nakazał niedobrowolnemu kierowcy, by ten ruszył. Gregory użył swojego cybernetycznego wzroku przybliżając obraz. Koło dwóch postaci we wnętrzu pojazdu dojrzał masywne metaliczne skrzynie ubrudzone ziemią.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 14-01-2012 o 12:07.
Tadeus jest offline  
Stary 15-01-2012, 11:09   #83
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Chaos. Pożoga. Brak czasu na podjęcie decyzji. Gregory w eterze wypełnionym ołowiem i tym co się z nim spotkało rzucił się za pierwszą z wielkich, ceramicznych donic. Po objęciu pozycji inżynier wychylił się i strzelił chybiając. Przeciwnik był wyżej, niemal całkowicie osłonięty i zasypujący gradem pocisków pozycję technika. Nawet strzelec wyborowy mógłby w takich okolicznościach nie trafić. Talbot schował się za osłoną słysząc głośne terkotanie karabinów.

Słyszał słowa Mathiasa jednak nie wybiegł zza osłony kierując się w kierunku wejścia do posiadłości. Dlaczego? Bał się? Zapewne. Nie ufał umiejętnościom świetnie rzucającego najemnika? Możliwe. Jest jednak jedna pewna odpowiedź. One-Eyed nie był osobą spontaniczną. Nie leciał na pałę nawet, gdy to było bardziej bezpieczne niż siedzenie na miejscu. Gregory skryty za donicą czekał aż przeciwnik będzie musiał przeładować broń... i wtedy to poczuł.

Ból ramienia i barku był nieznośny. Tryb podczerwieni dokładnie określił miejsce wyciekającej krwi. Świeża posoka była cieplejsza niż to co ją otaczało. Pociski zapewne przeszły przez donicę i ziemię dopiero potem trafiając ciało uczonego. Talbot walczył o utrzymanie przytomności. Nie krzyczał, nie próbował się poruszać. To by mogło spowodować, że straci przytomność. W pewnym momencie usłyszał potężny wybuch. Obok niego przeleciało kawałki zabudowy, szczątki okna. One-Eyed już nie słyszał strzałów. Nie wiedział czy właśnie tracił przytomność i czy reszcie się udało. Podjął decyzję. Jak to przeżyje już nigdy niepewnych misji. Chyba, że do tej stacji terramorfowania... Chyba, że do niej.

W końcu w okolicy pojawili się ludzie. Jego towarzysze oraz chłop. Żyli. Nie byli ranni. Talbot z krzywym uśmiechem wskazał na rany postrzałowe. Uniósł wzrok widząc kogoś w pojeździe. Chwilę później rozpoznał kierowcę. Ojciec Lamis. Obun. Obok niego siedział przystawiając mu do głowy broń... Rupert?! Nie wierząc własnym oczom technik zobaczył w środku jakieś duże, metalowe skrzynie ubrudzone ziemią.

- Pojazd... - wycharczał inżynier. - Obun i Rupert... Uciekają ze skrzyniami... - wskazał ręką wehikuł technik.
 
Lechu jest offline  
Stary 20-01-2012, 11:33   #84
 
Artonius's Avatar
 
Reputacja: 1 Artonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwu
Mathias trafił. Widząc granat wpadający prosto do dworu, Marcus z chłopem zatrzymali się, przykucając i chroniąc się przed ewentualnymi odłamkami. Po wybuchu strzały ustały. Strażnicy leżeli martwi a przynajmniej nieprzytomni.
- Chłopie, jak cię zwą? Właśnie dowiodłeś swojej niezwykłej odwagi i waleczności. Możesz być z siebie dumny. – Marcus powiedział do chłopa, wstając i rozglądając się w około. Mathias był cały i zdrowy natomiast Gregory cały czas siedział za donicą, która została poważnie uszkodzona przez strzały.

- Nie wygląda to najlepiej. Ale nie martw się Gregory, przeżyjesz. – Szlachcic podszedł do swojego towarzysza i zaczął prowizorycznie opatrywać jego rany. Roztargał swoje ubranie do końca i owinął wokół ran aby zatamować krwawienie. Wtedy usłyszał szum silnika. Odwrócił głowę i zobaczył Ruperta z Lamisem w pojeździe, którym tu dotarli. Gregory z trudem powiedział co widzi jego cybernetyczne oko w środku pojazdu.
- Nie mów nic, odpoczywaj, my się już wszystkim zajmiemy.

- Mathias, zajmij się Rupertem, mój rapier na nic się nie przyda przeciwko broni palnej i pojazdowi. Ja idę sprawdzić co dzieje się w dworze. Tym bardziej, że został w nim ojciec Samin, oby jeszcze żył.

Tak jak powiedział, Marcus nie czekając ani chwili udał się do dworu.
- Chłopie, ty idziesz ze mną. – Odwrócił się po kilku krokach, przywołując do siebie bohatera ostatniego natarcia.
Szlachcic dobył swojego rapiera tuż przed wejściem do środka dworu. W środku zobaczył ciała strażników i swojego kompana, Samina. Na szczęście uchronił się przed niebezpieczeństwem czyhającym na każdym kroku w tym przeklętym dworze. Jeden strażnik już nie żył. A drugi…
 
Artonius jest offline  
Stary 20-01-2012, 14:33   #85
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
Jeden do zera dla Mathiasa! Ha! Za młodu, na swej rodzinnej planecie, rzucał się z kumplami kulami ulepionymi ze śniegu. Nawet takie doświadczenia mogą się w późniejszym życiu przydać... O, choćby teraz. Tyle że granaty były nieco bardziej zabójcze niż śnieżki...
Najemnik rozejrzał się w poszukiwaniu towarzyszy. Szlachcicowi i chłopu chyba nic się nie stało (a nawet gdyby się stało to nie przejął by się zbytnio), ale nigdzie nie mógł dojrzeć technika. Po chwili go znalazł. Leżał za jakąś donicą i wyglądał jakby miał zamiar umrzeć, choć jedynie dostał kulkę w ramię. "Cienias" - pomyślał Jorgensen. Ile to razy sam oberwał? Nie szło zliczyć. Można było rzec nawet, iż był do tego przyzwyczajony.
Miał zamiar rozkazać szlachcicowi by zajął się raną kompana, lecz ten, zadziwiając najemnika, sam się rzucił do opatrywania. Mathias chyba pierwszy raz widział szlachcica dbającego o coś innego niż własne dupsko. A skoro o szlachcicach mowa...
- Wiedziałem, że tym jebanym szlachciurom i obcym nie można wierzyć! - zakrzyknął Mathias, gdy odwrócił się i ujrzał swój pojazd odjeżdżający spod dworku z Rupertem i obunem w środku.
- Nigdzie nie pojedziecie... - mruknął pod nosem. Miał strzelbę, lecz jej nie użył - ze strzelby strzelało się na krótkie dystanse. Dlatego dobył z kabury swój wierny rewolwer i zaczął strzelać w przednią szybę łazika. Właściwie to wisiało mu kogo trafi - obojętnie czy oberwie Rupert czy obun, samochód się zatrzyma. A na zatrzymaniu pojazdu bardzo najemnikowi zależało - z tego co właśnie usłyszał były w nim skrzynie w których najprawdopodobniej kryły się cenne komponenty!
 
Wnerwik jest offline  
Stary 30-01-2012, 15:53   #86
 
Someirhle's Avatar
 
Reputacja: 1 Someirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputację
Lufa karabinka uniosła się i Samin wypruł krótką serię w sięgającego po broń kapitana. Nie było czasu by przemawiać mu do rozsądku. Widok serwo-mięśni przyśpieszył jego ruchy i zapewnił kapitanowi dodatkową kulę w łeb - na wszelki wypadek, albowiem ciała opętane ciemnymi siłami nieraz wykazywały demoniczną wręcz żywotność.
Po uporaniu się z doraźnymi problemami należało ruszyć w pościg za doktorem - tylko gdzie też on mógł zmierzać...? Cóż, chyba wiedział kogo o to zapytać - musiał jednak się pospieszyć z pytaniami, nim diuk wyzionie ducha.
 
__________________
Cogito ergo argh...!
Someirhle jest offline  
Stary 04-02-2012, 13:52   #87
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Wszystko rozegrało się błyskawicznie. Seria pocisków z dudniącego wystrzałami rewolweru zagłębiła się w karoserii samochodu dziurkując ją niczym szwajcarski ser. Coś w silniku zawyło, coś sypnęło iskrami, do szoferki momentalnie wdarł się czarny gryzący dym. Wehikuł zatrzymał się, nim jeszcze zdążył nabrać prędkości. Lecz nie był to jeszcze koniec przebiegłego zdrajcy. Ten wyskoczył szczupakiem z czarnego obłoku dymu, wpadając za najbliższą przeszkodę i zasypując najemnika gradem dziwnych iglastych pocisków. Jeden z nich odnalazł drogę wśród ogniw kolczugi zagłębiając się płytko w ciele. Najemnik poczuł jak miejsce wokół rany momentalnie zaczyna mrowić i drętwieć. Musiał działać szybko. Ruszył w stronę zdrajcy, lawirując tak jak on pomiędzy murkami i donicami. Wspierał go pół-leżący inżynier, posyłając w stronę Ruperta wiązki z pistoletu laserowego. Następna seria z broni igłowej śmignęła o cal od głowy najemnika. Mathias w końcu znalazł się przy murku, musiał jednak przeładować rewolwer. Gdy tylko rozbrzmiał cichy szczęk otwieranego bębenka, Rupert w popisie nieludzkiej wręcz zręczności wyskoczył zza swojego schronienia i spadł na niego niczym jastrząb. Najemnik zdążył jedynie odrzucić rewolwer i przygotować się do walki wręcz. Szlachcic niewątpliwie miał świetne przygotowanie wojskowe. Starli się w boju, wymieniając błyskawiczne ciosy i kopnięcia.

W tym samym czasie Samin posłał serię w głowę kapitana straży, sądząc iż ta powinna ostatecznie wyłączyć go z walki. Nim jednak zdążył zająć się czymś innym, poszatkowane pociskami ciało cyborga drgnęło, ręka momentalnie sięgnęła ku karabinowi, który wystrzelił w stronę inkwizytora serię pocisków. Jeden z nich ugodził go w piszczel. Moc uderzenia z tej odległości dosłownie zmiotła go z nóg. Upadł ciężko na podłogę, próbując dosięgnąć upuszczony oręż. Na szczęście wtedy zjawił się młody Hawkwood. Cyborg skierował ostrzał na niego, szlachcic zdążył jednak odskoczyć, chowając się za szeroką zdobioną framugą. Zaciągnięty tam na siłę chłop nie miał tyle szczęścia, pociski strzaskały jego klatkę piersiową momentalnie odbierając mu życie.

Ta chwila wytchnienia pozwoliła inkwizytorowi przetrwać i chwycić za broń. Tym razem strzelał, aż nie opróżnił magazynka, a metaliczne ciało ostatecznie nie przestało się ruszać.

Na dole przed wejściem do dworku zastali doktora Uldasa drżącego ze strachu pod lufą laserowego pistoletu inżyniera i kawałek dalej Ruperta, obezwładnionego na ziemi, pod naciskiem kolana Mathiasa.
 
Tadeus jest offline  
Stary 04-02-2012, 14:52   #88
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Gregory zaklął cicho widząc jak strzały z rewolweru najemnika dziurawią blacharkę pojazdu. "A kto to potem będzie musiał naprawiać? Pewnie, że ja!" pomyślał błyskawicznie. Mimo iż nie wyglądało to zbyt dobrze to było bardzo skuteczne. Zaskakując swą sprawnością Rupert dał susa za najbliższy murek zza którego ostrzeliwał pozycję najemnika. Inżynierowi zdawało się, że część z iglastych pocisków dosięgło kolczugi Mathiasa nie czyniąc mu jednak większej krzywdy. Widząc powiększające się obłoki dymu wokół pojazdu technik gwizdnął zrezygnowany. Miał nadzieję, że pojazd był na tyle kryty, że pociski nie przebiły pokrywy silnika. Byłoby to... bardzo niefortunne.

W czasie, gdy najemnik zmieniał pozycję One-Eyed starał się go osłaniać posyłając w kierunku napastnika wiązki lasera. Promień będący rozgrzanym do paru tysięcy stopni jednak chybił Ruperta, który marzył o wydostaniu się z niekorzystnej sytuacji. Nic z tego! Talbot do tego nie dopuści! Rana cholernie piekła przypominając uczonemu, że aktualnie nie jest w pełni mobilny. Niedobory sprzętowe musiał nadrabiać czujnością. Gdy Mathias starł się z niezwykle zręcznym przeciwnikiem Gregory zdecydował się osłaniać jego pozycję. W końcu nie wiedział, gdzie są kapitan, doktor Uldas, nadworny kapłan oraz sam stary diuk...

W czasie, gdy Jorgensen zajmował się obezwładnianiem Ruperta od dworu zaczął oddalać się... doktor Uldas. Aż dziw, że wybrał sobie, na pierwszy rzut oka, bezpieczną drogę - pewnie miał swoje za uszami. Talbot miał przy sobie całą torbę dowodów! W momencie, gdy doktorek mijał murek, za którym klęczał inżynier do jego głowy od tyłu przystawiona została lufa laserowej broni.

- Ani drgnij! Kto by się spodziewał, że uczony pańskiego pokroju upadnie tak nisko... - Talbot był gotowy pociągnąć za spust tylko, gdy doktor będzie chciał wykonać jakiś gwałtowny manewr.
 
Lechu jest offline  
Stary 07-02-2012, 16:03   #89
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
"- Pociski igłowe" - przeszło przez myśl najemnikowi, gdy poczuł znajomy chłód w miejscu trafienia. Miał już okazję oberwać czymś takim. "- Nic dziwnego, że przeszły przez kolczugę..." - Nawet kolczuga z plastali nie chroniła zbyt dobrze przed bronią palną, a w szczególnie taką bronią palną. "- Trzeba będzie bardziej uważać."

W końcu trzeba było przeładować rewolwer. Mathias liczył na to, że w czasie gdy będzie ładował kule do magazynka Talbot będzie go osłaniał z pomocą swej laserowej zabawki, jednak niezbyt mu to wyszło skoro Rupert wyskoczył zza osłony i rzucił się do walki wręcz. Mimo swej nadludzkiej zręczności (czyżby jakieś usprawnienia?) nie miał szans. Wybrał złego przeciwnika. Jorgensen miał za sobą wiele szkoleń, a także lata doświadczeń podczas burd w pubach, bójek z innymi żołnierzami i tym podobnych. Raz nawet tłukł się z voroksem! Co z tego, że obcy niemal go rozszarpał, ważne że walczył.

Rupert niewątpliwie przeszedł szkolenie bojowe i poznał jakieś sztuki walki. Nie zrobiło to wrażenia na najemniku. Gdy szlachcic wykonywał widowiskowe kopnięcie i uderzenia, żołnierz po prostu rzucił się na niego i powalił go na ziemię. W walce w parterze nie na wiele przydały się Rupertowi wyszkolone ruchy, Jorgensen po prostu go zmasakrował. Całe szczęście, że w porę się opamiętał inaczej straciliby sposobność przesłuchania. Dlatego też tylko go obezwładnił.
- I co teraz, skurwielu? Inaczej sobie pogadamy...
Mężczyzna niezbyt miał jak odpowiedzieć gdyż twarz miał przyciśniętą do ziemi. Najemnik skrępował mu dłonie kawałkiem ubrania oderwanego z jego stroju i ogłuszył go, na wszelki wypadek. Odnalazł rewolwer i zbliżył się do uszkodzonego pojazdu - przecież w tym czasie obcy mógł spróbować uciec z łupem!
 
Wnerwik jest offline  
Stary 09-02-2012, 16:41   #90
 
Artonius's Avatar
 
Reputacja: 1 Artonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwu
Marcus razem z towarzyszącym mu chłopem weszli do budynku. Samin żył, jednak został poważnie postrzelony w piszczel. Musiało mu to sprawiać niewyobrażalny ból jednak nie powstrzymało go to przed wymierzeniem sprawiedliwości kapitanowi i odwetem za postrzał. Kiedy tylko Marcus schował się przed kolejną serią kapitana, wymierzoną w niego, Samin opróżnił magazynek broni, dziurawiąc zmodyfikowane ciało kapitana. Niestety tym razem chłop nie miał szczęścia, przyjmując na siebie ostatnią serię kapitana. Pokrzyżowało to plany szlachcica, które miał względem chłopa.

Kiedy strzały broni umilkły, Marcus wyszedł zza framugi, za którą się schował. Od razu pokierował się w stronę postrzelonego kompana. Rana wyglądała poważnie. Szlachcic urwał kawałek ubrania poległych najemników i dał Saminowi, aby zatamował nim krwawienie.

- Co tu się stało? Co z diukiem? Gdzie doktor Uldas? – Marcus zadał szybko pytania Saminowi chociaż tak naprawdę nie spodziewał się uzyskać wszystkich odpowiedzi, nie było na to czasu. Miał jednak nadzieję, że odpowiedź Samina chociaż trochę pozwoli zorientować mu się w sytuacji i potwierdzi jego przypuszczenia.
 
Artonius jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:41.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172