Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-01-2012, 23:01   #21
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Rozmowa z Bezem, a potem... Tango

Oparty o murek w jednej z alejek stał Bez. Teraz wyglądał trochę normalniej, a dokładniej jak zwykły brat bliźniak. Stał przebierając nogami i popalając cygaro. Jego ciuchy były trochę przyciorane i gdzieniegdzie dało się zobaczyć resztki błota. Stał jak gdyby nigdy nic. Wydawał się myślami nieobecny do czasu aż dostrzegł brata. Jego wzrok poczatkowo przeszył go, a potem powędrował w stronę jego towarzyszki. Mina przybrała niepewny grymas.
- Pru... poczekaj sekundkę - poprosił Ilya i ruszył w stronę brata.
Prudence posłuchała nagle wybita z rytmu. Cóż, cokolwiek by nie myślała o “tym drugim” był bratem Ilyi...
Bez dogasił peta o mur o który parę sekund wcześniej się opierał po czym ruszył w stronę brata. Jego krok był pewny i stanowczy. Stanął na przeciw brata i zdzielił go kuksańcem w łepetynę, a konkretniej chciał jednak jego braciszek popisał się refleksem i ów cios zablokował przedramieniem.
- Ile razy mam Cię uczyć by nie podrywać nieznajomych? - odparował.
- Ile razy mam ci powtarzać, że gówno mnie obchodzą twoje uprzedzenia?! - warknął - [i]Pierwszy raz od... [i]- nie dokończył, ale wcale nie musiał - ...mam z kim tańczyć i nie mam pojęcia ile czasu będę miał by tańczyć, więc mam zamiar to wykorzystać. Nawet nie jesteś starszy, więc nie zachowuj się jak wredny, starszy brat. Teraz bym cię prosił abyś się z nią GRZECZNIE przywitał, nie narobił mi wstydu, ani nie przeszkadzał. Mogę na to liczyć?
- Oo w całym wywodzie jednak przypomniało Ci się, że mogę być miły i nie miły.
- przełknął ślinę - Cóż, niech będzie, ale wisisz mi przysługę, ale taką prawdziwą. A i zapewne się domyśliłeś o tym całym cyrku w karczmie więc dodam tylko, że na prawdę mam tego hienoida i będą problemy. Ale co poradzić umiem je na siebie ściągać i na Ciebie przy okazji. Chociaż czekaj ostatnio to ja prawie zginąłem przez Ciebie i tą... nie ważne. Tylko nie przeginaj z nią rozumiemy się?
- Jasne. Dzięki.
Ilya wrócił po tancerkę i chwile potem już przedstawiał
-Prudence. To mój brat, co chyba widać, Bez. Niezwykle utalentowany iluzjonista. Bez. To Prudence. Najlepsza tancerka jaką spotkałem od lat, a i śmieje się z moich żartów, więc jeszcze rzadsze zjawisko - uśmiechnął się szeroko
- Ilu... - spojrzała w oczy nowopoznanego chłopaka wyciągając dłoń na powitanie - Ten hienoid to była iluzja?
- Nie, to nie była iluzja, spotkałem tego drania wcześniej, zabił krasnoluda, a ja na karku miałem dwójkę tych.. hienoidów. Zabiłem je. Po czym czmychnąłem, choć oczywiście ta gnida czegoś szukała w tym mieście i zapewne jeszcze nie znalazła. Chyba będę musiał wynająć jakiś dobrze strzeżony pokój, na wszelki wypadek. - odpowiedział z poważną miną po czym dodał w stronę Ilyi - wiesz to, że tańczy to jedno to, że jest ładna to drugie ale że śmieje się z Twoich żartów to już coś niesamowitego - mówiąc to uśmiechnął się.
- Właśnie szliśmy dalej tańczyć - przypomniała Pru podejmując próbę przywrócenia i sobie i Ilyi dobrego humoru - Pewnie po tak pracowitym dniu z chęcią się czegoś napijesz - wcisnęła zwinnie dłoń pod ramię tancerza by, chociaż zamierzała podtrzymywać rozmowę z Bezem, Ilya nie poczuł się odrzucony czy zapomniany.
“Młodszy” bliźniak spojrzał na brata, kątem oka upewnił się, że tancerka na niego nie patrzy i poruszył bezgłośnie ustami “JE-ŚLI TO ZE-PSU-JESZ” i przejechał kciukiem po gardle, a gdy zwróciło to uwagę Prudence udał, że po prostu drapie się w policzek
Bez teraz uśmiechał się łagodnie, a niema wypowiedź brata nawet go rozbawiła.
- Jasne- mam już dość tego tułania się choć nie będę ukrywał, że wasze tańce ani mnie ziębią ani parzą więc z chęcią w tym czasie coś zamówię i popytam o dobre lokum - odparł Pru na pytanie. - może dlatego, że naoglądałem się sporo wal... ich w wykonaniu brata.
- Dobra, chodźmy do środka - ponaglił, nieco zbyt mocno, Ilya, gdy spostrzegł, że brat zaczyna gadać za dużo. - Poprowadził Prudence do drzwi, otworzył je i puścił ją przodem.
Bez wszedł ostatni po bracie zamykając spokojnie drzwi. Usadowił się na krześle rozmyślając co by tu zmalować gdy przypomniał sobie, że niestety nie może. Co trochę go zmartwiło. Nie mniej jednak zamówił do stołu całą flaszkę i sobie trochę żarcia. Po drodze wypytując karczmarza o świetną kryjówkę i dach nad głową. Przy okazji podając mu kilka monet.

Ilya od razu skierował się szybkim krokiem do zespołu. Na tyle szybkim, by widać było jego zapał. Niemal, że przerwał im w połowie melodii, ale delikatne pociągnięcie go za ramię, szybko go opanowało. Wraz z Prudence odczekali, w miczleniu, aż utwór się skończy
- Tango?! Chłopaki! Czy my umiemy grać tango? - zapytał rozbawiony wokalista-gitarzysta reszty zespołu - Dla was to nawet specjalnie pójdziemy na zaplecze instrumenty zmienić
- Dzięki. Pru... poczekasz na mnie chwilkę? Tylko sobie nigdzie nie idź! Będę za pięć minut!
Ilya zabrał swoje rzeczy zza lady i wynajął pokój, aż nieprzyzwoicie poganiając właściciela. Poleciał na piętro, jakby uciekał z płonącego budynku, trzymając pod rękami cały dobytek... tylko nie w tą stronę.

“Kiedy tancerz tańczy, ziemia pod nim jest święta”
“Uwierzyłbym tylko w taką pasję, która potrafi tańczyć”
“W tangu o wszystkim się zapomina, wszystko przestaje boleć, tylko by się tańczyło, tańczyło.”
“W tańcu możesz sobie pozwolić na luksus bycia sobą.”
Przyszło mu do głowy jeszcze kilka cytatów, gdy się przebierał. Żałował, że nie ma garnituru do tanga, ale jego strój do tańce też się nada.
- Gdy gra tango, cały świat zamiera i słucha... - powiedział sam do siebie, uznając to za ładne stwierdzenie. Ubrany był bardziej do flamenco niż tanga, ale nic bliższego nie miał.
Buty do tańca, spodnie w głebokiej czerni, biała koszula o szerokich rękawach, czerwona szarfa (obszyta na złoto, wzdłóż krawędzi), przewiązana jako pas, z zostawionym końcem, spadającym z lewego biodra prawie do kolana. Do tego czarna kamizelka (obszyta, również, na złoto). A wszystko w doskonałym stanie. Niewiele ubrań dziś tak wyglądało. Niewiele było tak czyste. Chyba o nic nie dbał tak jak o strój do tańca. Uśmiechnął się i zszedł na dół.

Zespół zaczął grać już gdy schodził po schodach, widać było, że “zwolnione tempo” sprawia mu wielką frajdę. Muzyka szła powoli, ale stale przyspieszała by osiągnąć normalną melodię. Ostatnie dwa stopnie zeskoczył, lądując na obu stopach. Przeszedł jeszcze, półtanecznie, dwa kroki i wyciągnął rękę do Pru, nie musiał wiele czekać nim ją złapała.
-Pierwszy mocniejszy akord-
Przyciągnął ją do siebie, obejmując w talii wolną ręką.
-Drugi akord-
- Gdy gra tango, cały świat zamiera i słucha... - wyszeptał jej do ucha i natychmiast wykonał pierwszy krok.
-I pozostałe-
Potem kolejny i wszystkie. Muzyka robrzmiewała niezmącona żadną rozmową. Zespół grał. Ciała tańczyły. Obecni się gapili. A Tango... Tango po prostu Było. Zupełnie nie w stylu Ilyi. Prawie wszystkie tańce towarzyskie niemal mu “przeszkadzały”. Krępowały, jego żądzę ruchu. Gdy tańczył sam. Nie dla publiczności, ale dla zabawy, to po trzech tańcach pot lał się z niego strumieniami. Tańce towarzyskie były... wolniejsze. Nie bardzo pozwalały się zmęczyć. Nie sprawiały, że miało się wrażenie, że zaraz wypluje się płuca. Ale Tango... z nim wiązały się najwspanialsze wspomnienia. A przynajmniej jedne z najwspanialszych. Nawet mu nie przeszkadzało, że sam nie wie czy jego dusza tańczy z Pru czy z Murmazą. Odrzucił tę myśl natychmiast, jak tylko ją dostrzegł. Tańczył tu i teraz! A jego partnerka... dorównywała mu kroku. Już zapomniał jaka jest różnica między dziewczyną co po prostu poszła potańczyć, a profesjonalistką. Wszystko było doskonałe. Dawno nie zmuszał się do takiego poziomu. Miał wrażenie, że każdy błąd zostanie dostrzeżony, gdy ona tańczy w pobliżu. Dotąd, nie ważne jakiego by nie popełnił i tak wyglądało to doskonale. Kontrast to jednak dziwna sprawa. Nie mógł teraz określić czy wspaniała czy okropna.

Muzyka ucichła. Dyszeli patrząc sobie w oczy z uśmiechem. Puścili się i odeszli po krok w tył.
- To było COŚ - stwierdził tylko Ilya
Chyba chciał mówić coś jeszcze, ale tych kilkunastu, czy dwudziestukilku ludzi, którzy to obserwowali zaczęło bić brawo. Najpierw jeden mężczyzna. Ilya zamknął usta i spojrzał na niego. To był jakiś dziadek o niezwykle przyjaznym spojrzeniu, obok niego siedziała kobieta, niewiele młodsza. Ich spojrzenia... Oni też kiedyś tak tańczyli tango. Ilya nawet nie zauważył, że teraz już wszyscy klaskali w dłonie. Jednak najbardziej się cieszył z uznania tej starszej pary.
 

Ostatnio edytowane przez Arvelus : 12-01-2012 o 23:18.
Arvelus jest offline