Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-01-2012, 02:45   #2
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Powietrze było gęste i bogate. Mniej więcej tak jak powietrze w laboratorium alchemicznym, w którym nie ma okien ani żadnego szybu a ktoś właśnie przewrócił kocioł pełen wywaru żywej śmierci na podłogę zalaną wodą życia, powstałe zaś opary nazwał powietrzem. Dla śmiertelników było zabójcze, chociaż poeci oddaliby duszę by tylko móc tworzyć pod jego wpływem, co niektórzy zresztą z powodzeniem robili, jemu zaś stawiało włosy na karku na sztorc, zupełnie tak jakby nadchodziła burza. Można by się rozwodzić że burza faktycznie wisiała w powietrzu, prawdopodobnie nawet zajmowała jedną z komnat w części pałacu przeznaczonej dla znaczniejszych demonów. Można by ciągnąć w nieskończoność opisując zakręconą perspektywę wypaczonej odległości, którą można było zobaczyć przez okno komnaty. Można by przedłużać ten opis w nieskończoność, ale wystarczyło spojrzeć na coś, co tutaj stanowiło niebo, by ujrzeć zielone słońce Malfeas i zrozumieć że jest się w piekle. Wizyta tutaj o ile wymuszona umową, była niezwykle pouczająca, nie dość że mógł podszkolić swój staro imperialny, który pozostawiał momentami wiele do życzenia, to jeszcze mógł przyjrzeć się życiu demonów w normalnym środowisku. Jakkolwiek słowo normalny pozostawiało wiele do życzenia to w tym wypadku to Han Shu był nietypowym elementem. Wcześniej pokusił się nawet o wycieczkę na odpowiednik tutejszego bazaru. Choć większość rzeczy była równie przydatna co zapałki na dnie oceanu, to jednak mogły pobudzić wyobraźnię oraz zostawić obserwatora z cisnącym się na usta pytaniem. "Dlaczego?"

Krótka wycieczka zapewne okazałaby się dla tego wyglądającego na mającego około trzydzieści lat, brązowowłosego mężczyznę dość tragicznie lub przynajmniej musiałby użyć siły, gdyby nie fakt że jego broda była na wysokości dobrych dziesięciu stóp. Szkapowaty wygląd kogoś kto siedzi w księgach lub zwojach, na dodatek żywi się wyłącznie kurzem z wcześniej wzmiankowanych również nie poprawiał rokowań i stawek w zakładach demonów o to ile minut przeżyje w Malfeas. Dopiero jego wierzchowiec, jeśli można tak to nazwać, robił swoje. Większość demonów pierwszego kręgu miała śmiertelną alergię na golemy bojowe, a właśnie jednego z nich dosiadał Han Shu Lan. Było zadziwiające jak wiele można było osiągnąć nawet tutaj, jeśli było się uprzejmym i miało jednocześnie odpowiednie wsparcie bojowe. Tak więc wycieczka na miejsce gdzie demony handlowały najróżniejszymi dziwactwami była w miarę możliwości przyjemna. Za rozkosze oferowane w "Ulu" oraz "Pagodę Białego Lotosu", nie był dzisiaj w nastroju samobójczym. Tak więc po niezbyt długim zwiedzaniu powrócił do komnat wyznaczonych dla wyniesionych.

Siedział teraz oparty o framugę okna wdychając powietrze, które mogło opowiedzieć więcej historii niż co poniektóra kronika i czekał. Drzwi były otwarte, ale nie zwracał na nie uwagi wpatrując się w krajobraz miasta. Budynki, których architektura doprowadziłaby umysł przeciętnego śmiertelnika do szaleństwa zajmowały jego uwagę dość solidnie, ale nie na tyle, żeby nie wsłuchiwał się w tykanie dobywające się z piersi Kraspona jak nazwał swego golema. Niedawno go nakręcił, a póki chodził, wiedział że mało co prześlizgnie się niezauważone. Zapowiadała się interesująca wyprawa, chociaż szczegóły były póki co przynajmniej, dość mgliste.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline