Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-01-2012, 09:23   #15
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Ot do czego może człowieka doprowadzić ciskanie stołkiem w maszkarę. Jeden nieopatrzny ruch i się ląduje w ciemnicy. Po prawdzie to nikt by nie dał Erichowi gwarancji, że gdyby grzecznie siedział na zadku, to cała awantura nie skończyłaby się tak samo. Kontemplując fizjonomie więźniów wszelkich ras i profesji można było dojść do takiego, niewesołego wniosku.
Oldenbach nie należał do ludzi sentymentalnych, ale spoglądając na gęby swych towarzyszy podróży poczuł do nich coś na kształt sympatii. W końcu nic tak nie zbliża, jak wspólna odsiadka w pierdlu. A właśnie w nim po krótkiej, acz treściwej rozmowie z radnym Richterem się znaleźli. Oczywiście radny nie słuchał żadnych usprawiedliwień, tłumaczeń, czy zapewnień o niewinności. Wsadził ich do ciupy i tyle. Wyglądało na to, że nockę spędzą w warunkach iście goblińskich.
I wtedy, gdy Erich szykował się do zajęcia swojego kawałka podłogi, ktoś go wywołał po nazwisku. To była jakaś znajoma. Oldenbach ją kojarzył. Magda zajmowała się, tak jak i on do niedawna, powożeniem. Uśmiechnął się na jej widok i natychmiast tego pożałował. Smród ciurmy wdarł się do jego gardła przez nieszczelności w uzębieniu, że aż zakaszlał.
No ale przynajmniej spotkał kogoś, kto go znał. Kto brał go za tego kim jest, a nie za jakiegoś pieprzonego magistra impotentae.
- Madzia, moja ştokrotko. A ço Ty tu robişz? – spytał obejmując kobietę i cmokając ją na powitanie w policzek?
- Çześć kumotrze. – rzekł do jej wytatuowanego kompana wyciągając w jego stronę rękę. - Za ço tu trafiliście? Jakaś łapanka na wozaków była?
- Jak to za co? –
wzruszyła Magda ramionami – Za niewinności i kilka posiniaczonych buziulek, a Ty?
- Za dobre şerce. Wieşz jak to mawiają. „Jak şię ma dobre şerçe, to trzeba mieć twardą dupę”. Na feştynie jeden taki … idiota przywiózł różne pokraki, no i wyobraź şobie, że mu nawiały z klatek i pouçiekały. Mówię Çi jaki şię zrobił burdel.-
Erich złapał się za głowę dla pokazania jaki wielki - Çiepnąłem w jedną ştołkiem i …
Magda zaśmiała się serdecznie poklepując poufale Ericha po plecach.
- Ha, ha, ha! Nie kończ. Wpadła straż i zgarnęła wszystkich jak leci.
- Ano. –
przytaknął Oldenbach niezbyt zadowolony, że mu przerwano wywód.
- A Ci z tobą? To jacyś znajomi? – spytała kobieta obrzucając towarzyszy Ericha dość szczególnym spojrzeniem i zatrzymując dłużej wzrok na Sylwii i jej włosach.
- Tak jakby. – mruknął nie wdając się w szczegóły.
- A ona? – Magdę najwyraźniej zżerała zdrożna ciekawość.
- To moja babcia. – odparł Erich ze śmiertelną powagą.
Dalszą rozmowę przerwało im wejście oprawcy w towarzystwie strażników. Wkrótce Erich wraz z kompanami, w tym siwowłosą dziewczyną, został wyciągnięty z celi i postawiony przed obliczem urzędniczego przydupasa Richtera, który złożył im propozycję, o dziwo do odrzucenia. Grzywna, w wypadku Ericha 7 koron, albo uwięzienie na 7 dni, bądź też odszukanie w kanałach zbiegłego stwora i 50 złotych do podziału w wypadku sukcesu, bądź też powrót do pierwszych dwóch wariantów.
- Ja też şię zgadzam. – stwierdził po wypowiedzi Konrada.
- Ale Panie urzędniku. Waşza Łaşkawoşć. Potrzebowalibyśmy jakieś mapy owych kanałów, a i próçz broni, to i jakowaś lina i pochodnie by şię zdały.
Stwierdził Erich w próbie wytargowania paru przydatnych rzeczy.

Po zakończeniu spotkania wyszli na ulicę, gdzie spotkali nikogo innego, jak Dietricha. Korzystając z tego, iż znów są razem, a i w większym składzie, bo z nimi stała siwowłosa dziewczyna Erich opowiedział wszystko Spielerowi i zakończył sakramentalnym pytaniem.
- To ço robimy?
„Śpimy” tak mniej więcej odpowiedział mu Gomrund, który rzeczywiście wyglądał jakby Miał zaraz zasnąć.
Erich pokiwał głową ze zrozumieniem patrząc na poobijanego krasnoluda.
- Ja bez niego nie idę. – wskazał Gharrtsona kciukiem. – Po za tym przydąłoby şię lepiej przygotować. No właśnie …
- Jeştem Erich Oldenbach. –
wyciągnął ze szczerbatym uśmiechem rękę w stronę siwowłosej dziewczyny. – A Çiebie jak zwą? Chceşz şię do naş przyłączyć? Jeşteśmy kompanią najemników, a zwą naş … - zastanowił się chwilę – „Şzanşa na şukçeş”, albo „Zakom braçi mniejşzych” – wskazał wzrokiem na Gomrunda.
- Albo … - wypiął dumnie pierś – Oldenbach i şpółka. No to jakże będzie względem tego ço i owşzem?
Propozycja była w mniemaniu Ericha co najmniej kusząca.
 
Tom Atos jest offline