Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-01-2012, 22:27   #36
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Cytat:
Napisał Bielon Zobacz post
Zabijanie postaci jest złe. Jest tyle nieszczęść, które można na nią spóścić, że zabijanie jest złe.
Ja to nie mam oporów. Śmierć chodzi po ludziach. Grając tworzy się rzeczywistość gry - niby czemu w tej rzeczywistości poszukiwacze przygód mają być nietykalni? Czy w rzeczywistości są nietykalni? Nie. Rzeczywistości nie obchodzi to, że ktoś tam zapisał się w annałach historii, gdy właśnie otwiera zaminowane drzwi. Walcząc z kultystami Nurgla postać umiera bo się zarazi jakimś syfem. Jak w powietrzu latają kule łatwo dostać w głowę, a jeszcze łatwiej w korpus. Ostatecznie - gdy ktoś ubezpiecza tyły niczym Billy w filmie Predator ten ginie i to poza ekranem (taki koniec spotkał również Entera w Astropolu). Czy to ja zabiłem Entera? Nie. Zabiła go rzeczywistość gry. Został sam na sam z grupą kosmicznych potworów bez broni i do ostatniej chwili wciskał klawisze, żeby zamknać właz pod którym schronili się jego towarzysze. Śmierć oczywiście może być też przypadkowa. W pewnym momencie postać gracza spotyka siebie z przyszłości - strzelając temu drugiemu w głowę oberwałby w głowę sam kilka chwil później. Zostając jeszcze TEN moment, bo cośtam, gdy trzeba uciekać również może zakończyć się śmiercią (tak swego czasu zginął pierwszy Błysk).

Śmierć postaci w kampaniach nie powinna skutkować wyrzuceniem gracza. Gracz nie umiera. Postać umiera. Gracz conajwyżej zmiera, a wtedy jego postać działa wedle swego charakteru poza ekranem (tak się stało z Boyosem w Astropolu, choć w pewnym momencie dał znać, że nie da rady grać dalej).

Cytat:
Napisał Bielon Zobacz post
Jak wywołujecie takie emocje na sesjach? Jakieś przykłady. Udane i nie. Sypnijcie czymś ze swego portfolio, ja się odwdzięczę.
Dać graczom możliwość nadania nazwy statku kosmicznego, który zdobyli. Najpierw są propozycje, potem dyskusja, która przemienia się szybko w bluzgi, a na koniec statek pozostaje bez nazwy (wcześniejsze misje Astropola). Myślę, że emocjonalne podejście pojawia się też, gdy gracz się zastanawia po tym jak jego postać złamała nogę w plugawych kosmicznych instalacjach oślizgłych gadów czy lepiej strzelić sobie w głowę i stworzyć nową postać czy spróbować przejść prawdziwe piekło próbując przeżyć (to chyba było w Strzelając do Obcych). Ogółem w moich sesjach było widać emocje głównie w przypadku bluzgów w komentarzach co jest zakazane na LI. Emocje wynikają z tego, że graczom zależy. Gdy jedna z postaci graczy ma szansę zdradzić innych i korzysta z okazji strzelając im nagle w plecy to i w grze i w komentarzach pojawiają się pytania "czemu?" (Strzelając do Obcych, preludium finału) Był jeszcze numer z windą. Numer z windą jest dobry i można go powtarzać i pewnie każdy go użył tak czy inaczej. W skrócie numer z windą wygląda tak:



Jest jakiś dramatyczny moment i część postaci graczy nie czeka na pozostałych. Nie przytrzymują windy. Uciekają. Pozostawiają resztę na pastwę losu (koniec pierwszego aktu Strzelając do Obcych).

Oczywiście są i pozytywne emocje jak na przykład prześmieszna sesja Niggers at 20000 Feet (dla dociekliwych była to parodia: Nightmare at 20,000 Feet), która opowiadała o trzech członkach Ku Klux Klanu w czasie międzywojnia i koszmarze przeżytym przez nich na 20000 stóp. Czy błyskawiczna NHZ przeprowadzona w dwie godziny gdzie każdy wciskał namiętnie F5, bo deklaracje i odpisy MG szły jak błyskawice. Ta szybkość z pewnością wywołała jakieś emocje.

Ale czy z pewnością? Czy może tylko mi się tak zdaje? Nie wiem. Pisząc z ludźmi przez forum nie wiem czy moje gry wywołują w nich emocje inne niż po prostu przyjemność z grania. (lub brak tej przyjemności, gdy znikają - Namir w Lunakra Imperialis)

Cytat:
Napisał Campo Viejo Zobacz post
Anonim, no i o to w tym chodzi, żeby emocje przestały być tylko udawane, bo inaczej zamiast przeżywania przygody na sesji, są raczej tylko emocje z formy.
Jakie emocje? Wymień jakie emocje przeżywasz na sesjach.

Cytat:
Napisał Campo Viejo Zobacz post
No ale w ogóle strach pomyśleć co się stanie jak się wnikną gdzie nie trzeba te cyferki na kawałku papierka... Trzeba będzie przestać udawać, że odgrywa się siebie, nie?
Nie rozumiem tego tak jak ty nie zrozumiałeś tekstu z wisienką. Nie chodziło o skrajne zachowanie Bielona tylko ogólnie o to, że to są prawdziwe emocje. Brain odczuł prawdziwe emocje podobnie jak Aschaar i ja (z różnych przyczyn) w Rycerskich Obyczajach II. Z drugiej strony w RO3 choć prawie nikt nie chciał mieć nic wspólnego z moją postacią to całkiem w porządku mi się grało. Grim Spammer może kiedyś wróci (bo co mnie to obchodzi, że zginął w RO3? ). Wracając jednak do twojego powyższego tekstu: o co chodzi? Zwłaszcza w ostatnim zdaniu.
 
Anonim jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem