02-12-2011, 06:44 | #31 | ||
Northman Reputacja: 1 | Cytat:
Cytat:
__________________ "Lust for Life" Iggy Pop 'S'all good, man Jimmy McGill Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 02-12-2011 o 06:53. | ||
11-01-2012, 07:25 | #32 | ||||
Reputacja: 1 | Cytat:
Cytat:
P B . PS: Cytat:
Cytat:
.
__________________ Bielon "Bielon" Bielon | ||||
11-01-2012, 10:14 | #33 | |
Reputacja: 1 | Cytat:
I tak przy okazji: głębsze emocje? W internetach? http://i1.kwejk.pl/site_media/obrazki/56830-u-mad.gif gwoli ścisłości: za dużo trolli Ostatnio edytowane przez Anonim : 11-01-2012 o 10:32. | |
12-01-2012, 02:58 | #34 |
Northman Reputacja: 1 | Bielon nie zrozumiałeś o czym pisałem, albo mnie podpuszczasz celowo. Chyba nawet wiem, co jest bardziej prawdopodobne W żadnym wypadku nic na to radzić zamiaru nie mam. No ale w ogóle strach pomyśleć co się stanie jak się wnikną gdzie nie trzeba te cyferki na kawałku papierka... Trzeba będzie przestać udawać, że odgrywa się siebie, nie? Anonim, no i o to w tym chodzi, żeby emocje przestały być tylko udawane, bo inaczej zamiast przeżywania przygody na sesji, są raczej tylko emocje z formy. Można i tak. Każdy ma swój zestaw foremek, a piaskownica jest duża. Jak kto nie umie lub nie chce bawić się inaczej, to... można i tak. Można i tak. Ale ja tam wolę mieć choćby namiastki prawdziwych emocji w grze, a nie tylko te obok niej, poza nią, żeby mi one miały dawać sedno frajdy... Dla mnie zastępczej. Tylko, żeby frustrować się, że postać została zabita zanim zagrała, to po co aż taki trud? Co to ma wspólnego z rpg? Żeby robić sobie z kogoś jaja nie trzeba od razu brać się za prowadzenie sesji. A jak ktoś lubi jak mu MG ubije postać przed pierwszym postem to też gratuluję fantazji... i w ogóle. Wtedy to dopiero strach się bać. A jak kto smakuje takie wisienki, którymi się zachwycasz, no to tego... to smacznego.
__________________ "Lust for Life" Iggy Pop 'S'all good, man Jimmy McGill Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 12-01-2012 o 04:51. |
12-01-2012, 07:07 | #35 |
Reputacja: 1 | Zabijanie postaci jest złe. Jest tyle nieszczęść, które można na nią spóścić, że zabijanie jest złe. Zabijanie postaci PRZED sesją to jakaś paranoja! No, chyba że czemuś konkretnemu to służy. Ja osobiście dwa razy zabiłem na PBF-ie postać przed sesją. W obu przypadkach z powodu niedbalstwa Graczy i olewania poleceń rekrutacyjnych MG w myśl filozofii, "mi możesz...". To takie napiętnowanie. Moje własne. Emocje w sesji - rzecz najważniejsza. Tu się zgadzamy wszyscy. Jakiekolwiek. Dobre, złe. Byle spinały. W sesjach grozy, bo o nich mowa, emocje dobre będą z pewnością mniej istotne jak te złe. Gniew, strach, zawiść cokolwiek. Wywołać je można tylko w Graczu. I trza tak prowadzić by je wywołac, bo inaczej to mamy turlactwo. W tym też się wszyscy zgodziliśmy. Może więc pójdźmy dalej. Jak wywołujecie takie emocje na sesjach? Jakieś przykłady. Udane i nie. Sypnijcie czymś ze swego portfolio, ja się odwdzięczę. P b .
__________________ Bielon "Bielon" Bielon |
13-01-2012, 22:27 | #36 | |||
Reputacja: 1 | Cytat:
Śmierć postaci w kampaniach nie powinna skutkować wyrzuceniem gracza. Gracz nie umiera. Postać umiera. Gracz conajwyżej zmiera, a wtedy jego postać działa wedle swego charakteru poza ekranem (tak się stało z Boyosem w Astropolu, choć w pewnym momencie dał znać, że nie da rady grać dalej). Cytat:
Jest jakiś dramatyczny moment i część postaci graczy nie czeka na pozostałych. Nie przytrzymują windy. Uciekają. Pozostawiają resztę na pastwę losu (koniec pierwszego aktu Strzelając do Obcych). Oczywiście są i pozytywne emocje jak na przykład prześmieszna sesja Niggers at 20000 Feet (dla dociekliwych była to parodia: Nightmare at 20,000 Feet), która opowiadała o trzech członkach Ku Klux Klanu w czasie międzywojnia i koszmarze przeżytym przez nich na 20000 stóp. Czy błyskawiczna NHZ przeprowadzona w dwie godziny gdzie każdy wciskał namiętnie F5, bo deklaracje i odpisy MG szły jak błyskawice. Ta szybkość z pewnością wywołała jakieś emocje. Ale czy z pewnością? Czy może tylko mi się tak zdaje? Nie wiem. Pisząc z ludźmi przez forum nie wiem czy moje gry wywołują w nich emocje inne niż po prostu przyjemność z grania. (lub brak tej przyjemności, gdy znikają - Namir w Lunakra Imperialis) Cytat:
Nie rozumiem tego tak jak ty nie zrozumiałeś tekstu z wisienką. Nie chodziło o skrajne zachowanie Bielona tylko ogólnie o to, że to są prawdziwe emocje. Brain odczuł prawdziwe emocje podobnie jak Aschaar i ja (z różnych przyczyn) w Rycerskich Obyczajach II. Z drugiej strony w RO3 choć prawie nikt nie chciał mieć nic wspólnego z moją postacią to całkiem w porządku mi się grało. Grim Spammer może kiedyś wróci (bo co mnie to obchodzi, że zginął w RO3? ). Wracając jednak do twojego powyższego tekstu: o co chodzi? Zwłaszcza w ostatnim zdaniu. | |||
02-09-2013, 08:04 | #37 |
Reputacja: 1 | Temat przeglądałem, niemniej wypowiem się U mnie sprawdził się "motyw przewodni postaci". W dużym, dużym skrócie: zrobiłem graczom wstęp w formie scen - graliśmy w ciemnym pokoju. Mówiłem "scena z piaskownicą" - włączałem światło. Każdej scenie towarzyszyła odpowiednia muzyka. Kiedy kończyłem, mówiłem: "Koniec sceny" i światło gasło. Jedna ze scen "intra" pełniła dość ważną rolę - wyłaniał się największy strach graczy oraz największy wróg. Opiszę ją, mniej więcej tak, jak wyglądał mój opis na sesji: Jest późny, październikowy wieczór. W szyby zacina deszcz, a zimny wiatr szarpie swoimi szponami tumany czerwono-brązowych liści. Twoja matka (do G1) pracuje dziś na nocną zmianę. W mieszkaniu jest tylko twój ojczym (cicho włączam Walk the Line Johnny'ego Casha). Siedzi w sąsiednim pokoju. Słyszycie trzask i syk otwieranej puszki z piwem. Siedzicie przed komputerem. W waszych małych dłoniach pady. Na ekranie walczą potwory. Dużo potworów. Muzyka przybiera na sile. Do pokoju wchodzi ojczym G1. W dłoniach trzyma antyczny magnetowid, z którego leci Johnny Cash. Wygląda na wstawionego. Kołysze biodrami. Parskacie śmiechem - wygłupia się! Ale w jego ruchach jest coś niepokojącego, coś zboczonego - nawet wy to widzicie. Zbliża się do ciebie G2. Bierze cię pod rękę. Johnny Cash gra. Przystawia cię do ściany. Czujesz jak czyjaś ręka rozpina ci rozporek i ściąga majtki w dół. G1, kwilisz cicho. G2, zaczynasz płakać. Ale Johnny cię zagłusza. Bo Johnny Cash przecież gra. Koniec sceny. I gaszę lampkę. I mp3. * Widzicie, później oczywiście historia nabrała rozpędu. Ojczym trafił do paki - uciekł, a gracze zostajac wampirami, zyskały rzadką okazję do zemsty - nie tylko za wydarzenia z zamierzchłej przeszłości. Tylko, że nie o to chodzi. Kiedy szukali tropów, gdzie też ojczym mógł się schować - jeśli znajdywali jego rzeczy - samochód zostawiony w garażu, listy w skrytce pod biureczkiem; jego ofiary pozostawione na torach kolejowych... W tle zawsze przygrywał Johnny Cash. Zawsze. Najpierw cicho a potem coraz głośniej, im bliżej byli tego "czegoś" należącego do ojczyma G1. No, to mi się udało
__________________ But now I'm not an artist I'm a fucking work of art I've got an F and a C and I got a K too And the only thing that's missing is a bitch like you |
29-09-2013, 14:46 | #38 |
Reputacja: 1 | No ale to jest sesja na żywo. Sam osobiście się przystawiam od dłuższego czasu do poprowadzenia pierwszej w życiu sesji PBF. Przeglądam systemy, myślę nad wstępem itp. przygotowania, ale jakoś raz na jakiś czas wracam do pomysłu horroru. I wtedy zawsze gasi mnie pytanie: Czy można się w ogóle bać podczas czytania? Nie mówię o jakimś głębokim strachu, chodzi mi nawet o namiastkę. Nie mam też na myśli strachu że " moja postać zginie jak nie wymyślę czegoś sensownego", wtedy wystarczy użyć settingu wh40k i gotowe. Celem byłoby wywołanie nutki niepokoju w samym graczu, może nawet strachu wraz z biegiem akcji. Może potraficie wskazać książkę, która wywoływała w was takie emocje? Nie liczę to na Anonima, w końcu to fan gore jak wspomniał wcześniej w temacie |
29-09-2013, 15:36 | #39 | |
Reputacja: 1 | Cytat:
Poprowadź Sciona. Jako Horror. | |
29-09-2013, 16:27 | #40 | |
Reputacja: 1 | Cytat:
Przejrzę te tytuły. Jeśli cena nie będzie zawrotna to zakupię. | |