Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-01-2012, 12:03   #82
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Samin
Szambelan wypuścił go w pomieszczeniu obok, odblokowując starą wajchą następne z tajnych wyjść. Inkwizytor ostrożnie wyłonił się z tunelu, spoglądając przez szerokie okno na ogrody, nad którymi pomału wznosiło się słońce. Świtało. Dla jego potrzeb było jeszcze jednak wystarczająco ciemno. Przekradł się do drzwi, dzielących go od komnaty Diuka i nasłuchiwał, czekając aż zbierający pospiesznie graty doktor, znajdzie się naprzeciwko nich. Gdy ten moment nadszedł, szarpnął gwałtownie drzwiami wpadając do środka. Ugodzony drewnianym skrzydłem doktor, zatoczył się wyraźnie ogłuszony. Samin doskoczył do niego, przystawiając mu do brzucha broń. Niedaleko od nich na podłodze leżał ledwo zipiący Diuk majacząc coś w omamach.

Reszta
Wyskoczyli w sam środek świszczącego ołowiem piekła. Wszędzie wokół nich latały odpryski murków i ziemia z trafianych donic. Strzały oddane przez Gregoryego najwyraźniej nie odniosły prawie żadnych skutków, krótka broń nie miała wystarczającej siły przebicia i szybkostrzelności, by sięgnąć częściowo zasłoniętych ścianami wrogów. A po chwili Inżynier sam musiał szukać schronienia, gdy karabin szturmowy obrały jego kryjówkę za jeden z priorytetowych celów. Usłyszał huk pękającej ceramiki i piekący ból, gdy dwa pociski zagłębiły się w jego ciele. Na szczęście zdążyły trochę wyhamować, przelatując przez resztki utrzymującej się w rozbitym naczyniu ziemi, rany barku i ramienia piekły jednak nie do wytrzymania, paraliżując bólem niemal całą połowę ciała.

Kawałek dalej do przodu postępował szlachcic kryjąc się za plecami przerażonego niemal do omdlenia sługi. Ten nieprzerwanie mamrotał pod nosem paniczne modlitwy, wzdrygając się i zamykając oczy za każdym razem, gdy koło jego ciała ze świstem przelatywały następne serie pocisków. Najwyraźniej Wszechstwórca wysłuchał jego modłów, żadna z kul nie trafiła bowiem jego ciała.

I wtedy Mathias znalazł się na odpowiedniej pozycji do rzutu granatem. Ten poleciał szerokim łukiem w górę, niemal prosto w rozbite okno... i z metalicznym stukotem trafił w żelazne szprosy, wybuchając na głębokości okiennej ramy. Eksplozja wstrząsnęła murami posiadłości. Tynk, odłamki cegieł i szkło poleciały na wszystkie strony, a chwilę potem z dziury buchnął czarny dym. Ostrzał ustał.

Samin
Nagle potężna eksplozja wstrząsnęła jego rzeczywistością. Huk uderzenia przez moment zamroczył mu umysł, w uszach rozbrzmiał świdrujący pisk. Jakimś sposobem doktor umknął spod lufy jego pistoletu i zataczając się pognał do komnaty, gdzie znajdowali się jego towarzysze. Gdy Inkwizytor wybiegł za nim, zobaczył rumowisko po eksplozji. Ściany dookoła były wyraźnie oczernione, wszędzie leżały resztki stolarki okiennej i odłamki samego szkła. Przy oknie zaś, zwijając się z bólu, leżały poparzone i naszpikowane szklanymi odłamkami ciała kapitana i strażnika. Ten drugi niemal się nie ruszał, widać było, że eksplozja zadała mu śmiertelne rany. Kapitan jednak, mimo równie marnego wyglądu wydawał się bardziej ogłuszony hukiem i bólem niż poważnie ranny. Dojrzał inkwizytora i wyciągnął rękę po swój karabin. Samin wewnątrz szerokiej rany na jego ramieniu dojrzał błyszczące metalem sploty serwo-mięśni. Tymczasem doktor zwiewał właśnie gdzieś do wnętrza domu, a w komnacie za nim dogorywał Diuk.

Reszta
Zajęli się poranionym Inżynierem, mając nadzieję, że z problemem ostrzału poradzili sobie na dobre. I faktycznie, wszystko na to wskazywało. Gdy bitwa wydała się jednak już wygrana, usłyszeli charakterystyczny szum silnika pojazdu, którym przybyli pod posiadłość. Za jego sterami siedział obuński mistyk, który przybył z nimi w ekipie ratunkowej. Obok niego, na miejscu pasażera zauważyli znaną facjatę Ruperta, ich pilota, trzymał w dłoni coś co wyglądało na krótką broń i z tego co widzieli, było przystawione do głowy poczciwego obcego. Domniemany potomek Gilgarów rzucił im kpiące spojrzenie i ruchem ręki nakazał niedobrowolnemu kierowcy, by ten ruszył. Gregory użył swojego cybernetycznego wzroku przybliżając obraz. Koło dwóch postaci we wnętrzu pojazdu dojrzał masywne metaliczne skrzynie ubrudzone ziemią.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 14-01-2012 o 12:07.
Tadeus jest offline