Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-01-2012, 15:51   #112
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Na widok błotnego potwora, z gardła Dergo wyrwał się okrzyknął, który odbił się w jaskiniach przytłumionym echem. Nie było nic dziwnego w tym, że młodzieniec się przestraszył, wszak potwór był makabryczny i nawet Argena nigdy czegoś takiego nie widziała.
Oboje z bronią w rękach ruszyli do ataku. Argena najpierw, a Dergo za nią - ruszył dopiero wtedy gdy zobaczył, że ona to zrobiła. Brat Tadeusz tymczasem odsunął się na tyły, co było zupełnie zrozumiałe w tej sytuacji.
Cios, manewr, cios. Utrzymanie przeciwnika na dystans, cios, unik, cios.
- Zachowaj zwinność! Jest silny, ale powolny! - Argena poinstruowała Dergo, który mruknął głośno na znak przyjęcia instrukcji.
Argena dość szybko zorientowała się, że jej miecz sprawuje się wręcz fatalnie. To z czym walczyli nie było normalną żywą istotą z krwi i kości. Zranione mieczem nie krwawiło, nie krzywiło się z bólu, nie odnosiło obrażeń. Rozcięcia nie robiły na potworze większego wrażenia. Był to potwór z błota i walka z nim musiała wyglądać nieco inaczej.
Argena nie poddawała się i walczyła dalej. Dystans, cios, unik. Walczyła mocno i dzielnie, nie tracąc wiary w zwycięstwo. Nie straciła też głowy i co chwila wypróbowywała nowych strategii. Obcięcie stworowi głowy było dobrym pomysłem, ale ciężkim do wykonania. Potwór nie posiadał szyi jak większość istot, a błotnista forma tworząca głowę zrośnięta była z resztą. Inną kwestią było to, że skrócenie go mogło nie przynieść oczekiwanych rezultatów. Nieco łatwiejszym w wykonaniu było odcięcie ręko-podobnej kończyny błotniaka. Zrobiła to parę razy, ale każdą odciętą kończynę zastępowała nowa, zaś błoto odciętej łączyło się z całością.
Walka nie przynosiła efektów... nie mniej jednak po paru minutach Argena dostrzegła pewną zmianę. Woda w której brodzili zrobiła się naprawdę mętna, a błoto które się w niej rozpuszczało musiało pochodzić od potwora. Najprawdopodobniej nie od niego samego, a od odcinanych kończyn, które spędzały chwilę w wodzie, zanim stwór dołączył je z powrotem do siebie.
Istniała więc konkretna możliwość pokonania go, trzeba się było tylko przyłożyć i nie tracić sił.
Walka trwała długo. Ciosy mieczami, ani trochę nie sprawdzały się tak jak w walce z żywymi istotami, ale przydawały się w powolnym rozbijaniu przeciwnika na kawałki. Bardzo pomocna okazał się jeden z nowych nabytków Argeny. Choć kolce tarczy nie wyrządzały błotniakowi żadnych szkód, to jednak dobrze użyta jako broń obuchowa. Za każdym razem zostawało na niej sporo błota, które po umoczeniu tarczy w wodzie rozpuszczało się niczym cukier we wrzątku. Argena okazjonalnie też rozsadzała nią kończyny potwora, rozrzucając małe kawałki błota na przestrzeni kilku metrów.
Po kilkunastu minutach dało się już zauważyć różnice w rozmiarach przeciwnika. Był powoli rozrzucany na kawałki, które pozbawione najwyraźniej jakiejś magicznej właściwości, roztapiały się w wodzie jak zwykłe błoto.
Argena i Dergo walczyli dzielnie. Mimo zmęczenia, które dawało im się we znaki, nie poddali się i w niezwykle zgranym duecie dawali z siebie wszystko. Walka trwała naprawdę długo i w pierwszej kolejności była testem ich wytrwałości, a dopiero potem siły i zdolności bojowych.
W pewnym momencie, gdy potwór wyraźnie stracił na masie, Argenie udało się go przewrócić silnym taranującym go ciosem tarczy. Wraz z Dergo odcięli mu po kończynie i zadbali o to, aby odrzucić je daleko od korpusu... Ale owy korpus już się nie podniósł. Leżał tam nieruchomo, powoli reagując na pochłaniającą go wodę i wszystko wskazywało na to, że w swych działaniach rozdrabniania przeciwnika, Argena i Dergo przekroczyli pewną masę krytyczną. Wygrali!

Argena była zmęczona po walce, więc Dergo zapewne padał z nóg. Ona sama oparła się lekko na mieczu, którego ostrze dotykało skały. Kobieta chętnie by usiadła, ale przy tej całej mętnej od błota wodzie nie wchodziło to w grę.
Spojrzała na Dergo. Ten był czerwony na twarzy, zziajany i ubrudzony błotem. Nie odniósł jednak żadnych obrażeń i dysząc ciężko uśmiechał się zadowolony ze zwycięstwa.
Brat Tadeusz wyglądał nieporównywalnie lepiej, a Argena miała nadzieję, że jej wygląd jest bliższy temu które prezentował sobą mnich, niż jej młody wojownika... choć zdawała sobie sprawę, że nadzieje te były płonne.
- Gratuluję - powiedział, wyraźnie uradowany Brat Tadeusz.
- Wiedziałeś, że... TO tu będzie? - dopytał się Dergo, który spoglądał na niego. Młodzieniec był pochylony i trzymał się dłońmi za swoje własne kolana, opierając ciężar ciała tak aby było mu wygodniej.
- Nie. W podaniach nie ma wzmianki o żadnych takich potworach. Od wieków nikt nie powrócił z tej próby, więc wiele mogło się tutaj zmienić - wyjaśnił mnich.
Dergo był naprawdę zmęczony po walce i nie drążył już tematu.
Po kilku minutach odpoczynku i przynajmniej opłukaniu twarzy z błota, ruszyli dalej.

Szli dalej przez podziemne tunele i jaskinie, wymijając wystające z podłoża stalagmity i uważając aby nie uderzyć głową o zwisające ze sklepienia stalaktyty. Było mroczno i zimno, a żadne z nich nie wiedziało co ich jeszcze czeka. Brodzili w wodzie przez kilka minut marszu, aż w końcu tunel się podniósł ponad poziom wody i mogli stanąć na suchej skale.
Argena i Dergo nie zamierzali jednak stawać. Szybko usiedli robiąc małą przerwę na odpoczynek.
- Dobrze się sprawiłeś - pochwaliła go Argena. Dopiero teraz mieli okazję na spokojnie podsumować walkę.
- Dziękuję. Wspaniale walczyłaś - powiedział młodzieniec z pełnym wyrazem szacunku i posłał kobiecie szczery uśmiech, który ona natychmiast odwzajemniła.
Brat Tadeusz nie skomentował niczego.

Po krótkiej przerwie ruszyli dalej. Tunel był wąski i niezbyt wygodny. Musieli iść gęsiego, a Argena zajęła oczywiście pierwsze miejsce w szyku.
W pewnym momencie dostrzegła światło przed sobą. Gdy podeszli bliżej niego, wyszli na niezwykle przestronną jaskinię, w której znajdowały się skupiska świecących w różnych kolorach kryształów.


Zdaniem Argeny były to typowe kryształy używane do wzmacniania zaklęć i umagiczniania przedmiotów. Oczywiście mogła się mylić i mogły one być niebezpieczne, dlatego od razu zabroniła Dergo ich dotykać. Było jednak na co popatrzeć.
Brat Tadeusz nie omieszkał jednak zabrać próbek i trzeba było przyznać, że pobierając je absolutnie niczego nie uszkodził. Znał się na tym, zupełnie tak jak na zbieraniu roślin.
- Weź też po kawałku dla nas. Masz niezwykłą precyzję w zbieraniu surowców - powiedziała spokojnie Argena, a mnich skłonił się lekko z uśmiechem na twarzy.
Argena też się uśmiechnęła. Jeśli kryształy naprawdę okażą się magiczne to będą mieli po jednym, jeżeli okażą się zwykłymi ozdobami to będą mieli cenną pamiątkę, a jeśli okażą się w jakiś sposób szkodliwe to... to ryzykował brat Tadeusz a nie oni.

Gdy już nacieszyli oczy niezwykłym widokiem kryształów, Argena namierzyła jedno z wyjść z jaskini. Znajdowało się ono wysoko na półce skalnej, można by powiedzieć na balkonie. Im wyżej, tym bliżej wyjścia z podziemi znajdą się wchodząc do tego akurat tunelu.
Argena zabrała tam na swych skrzydłach najpierw jednego, a potem drugiego mężczyznę. Nie tracąc czasu ruszyli dalej wybranym przez kobietę wyjściem. Szli dalej, ciekawi tego co jeszcze spotkają w tych jaskiniach i kiedy będą mogli porządnie odpocząć w ciepłym łóżku.
 

Ostatnio edytowane przez Mekow : 14-01-2012 o 15:53.
Mekow jest offline